20 tysięcy słoni dla Niemiec. Ekspert twierdzi, że to wykonalne
Prezydent Botswany Mokgweetsi Masisi chce podarować Niemcom 20 tysięcy słoni. To protest przeciwko planom minister środowiska RFN Steffi Lemke (Zieloni), która chce zakazać przywozu trofeów myśliwskich z Afryki. - Dawniej darowywano sobie takie wielkie zwierzęta w prezencie - żartobliwie skomentował ten spektakularnie brzmiący konflikt międzynarodowy gość Adama Ozgi w audycji "TOK360", Radosław Nawrot z serwisu Zielone Interia. Jego zdaniem to część większego problemu, bo wydany w Europie zakaz może mocno wpłynąć na budżety afrykańskich państw, które komercyjnie i legalnie organizują tam polowanie na duże ssaki.
To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj ze specjalnej oferty. Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>
- Prezydent Botswany podał jeszcze jeden argument. Powiedział, że bez tych zagranicznych zachodnich myśliwych populacja słoni będzie zbyt duża. Będzie nie do skontrolowania - powiedział Nawrot. I przyznał, że przy całym jego, mocno wycofanym stosunku do myśliwych ten argument dał mu do myślenia. - Minister ochrony środowiska sąsiedniej Namibii dołączył się do tej dyskusji, mówiąc, że bez tych polowań słonie stracą dla miejscowej ludności jakąkolwiek wartość. Zostaną po prostu zabite - dodał.
Niewiele słoni w Afryce
Gość TOK FM przyznał, że podczas pobytu i w Botswanie i w Namibii słyszał od miejscowych, że kluczem do ochrony fauny afrykańskiej było to, żeby przekonać mieszkańców, że zwierzęta żywe są więcej warte niż martwe. Że one w ogóle są coś dla nich warte. Dzięki słoniom i innym zwierzętom, które można pokazać ludziom, którzy przyjeżdżają, by je fotografować, czy, jak w tych przypadkach, niestety, zabić, lokalni mogą wyżywić swoje rodziny.
Przy tym Nawrot podkreślił, że Botswana to kraj bardzo rozwinięty pod względem ochrony przyrody. - Parki narodowe Botswany są sztandarowe. Nam się przyroda afrykańska kojarzy raczej z Kenią, z Tanzanią, ale tak naprawdę ciężar ochrony i największa różnorodność afrykańska jest w krajach południa Afryki zwłaszcza Botswanie - zaznaczył. Właśnie tam jest najwięcej słoni. Botswana ma niemal jedną czwartą całej populacji słoni afrykańskich, których w ogóle zostało już niewiele. - Mniej niż pół miliona - powiedział gość audycji.
Czy zwierzęta są czyjąś własnością?
Zdaniem Nawrota cała ta sytuacja powinna być powodem do poważnej dyskusji i próby odpowiedzi na kilka pytań: Czyje są zwierzęta? Czy one są czyjąkolwiek własnością? A jeśli tak, to czy to jest własność ogólnoświatowa, całej ludzkości, czy konkretnego państwa? - Jeżeli chroniony wilk wyrządzi w Polsce szkodę, zagryzie owcę, odpowiada za to państwo. Gdyby był niczyj, sprawa byłaby zupełnie inna - zauważył ekspert. To jego zdaniem dowód, że państwo oświadcza w ten sposób: "Ja chronię wilka, ja chronię słonia, ja chronię jakiekolwiek inne zwierzę, ale w zamian, to ja ponoszę odpowiedzialność za to zwierzę i za to, co się z nim dzieje i za szkody przez nie wyrządzone".
I dlatego prezydent Botswany mówi: "My ponosimy konsekwencje, my ponosimy koszty, bo słonie z jego punktu widzenia to jest także problem. To nie jest tylko piękno natury". Nawrot wyjaśnił, że nie chodzi tylko o szkody, ale w ogóle o poniesienie określonych kosztów. - Przy czym mam wrażenie, że prezydent Botswany i minister Namibii nie biorą pod uwagę, że to nie tylko turyści zagraniczni te koszty tym krajom afrykańskim rekompensują. Rekompensują także same słonie. Słonie są jednymi ze zwierząt najsilniej zmieniających ekosystemy - przekonywał ekspert. I to w najbardziej dosłownym znaczeniu. - One zmieniają krajobraz, roślinność, wygląd, nawodnienie okolicy, rozsiewanie roślin. To jest mnóstwo spraw, za które słonie odpowiadają. Bez słoni nie ma życia w Afryce - stwierdził.
Słonie na wolności w Niemczech
Oceniając samo nagłośnienie pomysłu wysłania 20 tys. słoni do Niemiec, gość TOK FM przyznał, że to prowokacyjny argument w dyskusji. - Ale to jest argument w stylu dawnych afrykańskich przywódców, którzy stosowali takie zagrywki. Prezydent Botswany się w to wpisał - Nawrot przypomniał, że warunkiem, jaki wymienił prezydent Masisi, było, że słonie muszą chodzić na wolności jak w Botswanie, a Niemcy, czy wręcz Europejczycy mają im zapewnić właściwe warunki. - To jest 20 tys. ze 130 tys., jakie Botswana ma na swoim terytorium - przypomniał. Rzecz jest wykonalna, bo już wcześniej Botswana wysłała kilka tysięcy słoni do Angoli czy Mozambiku, które miały ich poważny niedobór. - Więc może to jest rozwiązanie. Relokacja słoni, ale w ramach Afryki - zastanawiał się ekspert.
Przypomniał także, że Botswana już kilka tysięcy słoni wysłała do Angoli i Mozambiku, które z kolei mają problem z ich brakiem.
- Niektóre kraje afrykańskie nie mają już prawie słoni. Nawet takie, których byśmy o to nie podejrzewali jak Tanzania, więc być może relokacja wchodziłaby tu w grę - mówił Nawrot. Ale od razu przyznał, że to poważne koszty. Zrobienie badań DNA, żeby sprawdzić pokrewieństwo, podgatunek, sam transport. Tymczasem konflikt z Niemcami ponoć już wygasa. - Z tego, co wiem, to zdaje się pani minister Lemke dostała dyspozycję, żeby sprawę jakoś załagodzić - powiedział. Bo, jak spuentował, niemieckich turystów w Afryce i to nie tylko myśliwych, jest naprawdę bardzo dużo.
- Ukrainka zaatakowana w centrum Krakowa. "Nie wierzę, że nikt nie słyszał mojego krzyku"
- Czy w Polsce wróci pobór do wojska? "W każdej chwili prezydent może zdecydować"
- Tak żegnają Jędraszewskiego w Krakowie. Arcybiskup nie będzie zadowolony
- Wchłonięci przez lasy Podlasia. Jak polskie państwo szuka zaginionych na granicy?
- Koniec eldorado dla programistów? Ekspert ma dla nich radę
- Ustalono, kim był mężczyzna ze spalonego auta. Wcześniej zaatakował siekierą
- Decydują o amputacjach, a na medycynie się nie znają. "Nikt nie może mnie skontrolować"
- W Gdańsku samochód wjechał w kobietę z dzieckiem. Potem uderzył w ścianę budynku
- Jak może wyglądać wojna domowa w USA? Nie tak, jak w "Civil War". "Naiwny przekaz"
- Tusk ostro o "zdrajcach i głupcach z bogoojczyźnianymi hasłami". Nawiązał do Święta 3 Maja