Jechał po chodniku, bo... szukał Pokemonów. O sprawiedliwość będzie walczył w sądzie

Policjanci patrolujący Bartoszyce zauważyli forda, który jechał po chodniku. Okazało się 46-latek miał zupełnie nietypowy powód.

Mimo że chodnik jest wyraźnie przeznaczony dla pieszych, zatrzymany przez policjantów kierowca forda, nie widział nic złego w swoim zachowaniu, ponieważ jak to tłumaczył: "żaden pieszy akurat się tam nie znajdował". Przepisy jednak traktują taką sytuację nieco inaczej. Art. 26 ust. 3 pkt 3 Kodeksu drogowego jasno określa, że kierującemu pojazdem zabrania się jazdy wzdłuż po chodniku lub przejściu dla pieszych. Za stworzenie zagrożenia dla pieszych w takiej sytuacji kierujący pojazdem podlega karze grzywny nie niższej niż 1500 zł.

Mężczyzna twardo jednak bronił swojego przekonania i zignorował zaproponowany mandat karny w wysokości 1500 zł i 8 punktów karnych, twierdząc, że nie czuje się winny. To oznacza, że sprawa trafi do sądu. Jeśli sędzia nie okaże się równie zagorzałym poławiaczem Pokemonów, mężczyźnie będzie groziła już grzywna nawet do 30 tys. zł. A tak już zupełnie na poważnie, sąd powinien rozważyć w tym przypadku raczej dodatkowe badania i ewentualne cofnięcie uprawnień dla kierowcy, skoro nie widzi w swoim zachowaniu nic dziwnego.

O co chodzi w łapaniu Pokemonów?

Zabawa w zbieranie Pokemonów, znana również jako Pokémon GO, to interaktywna gra mobilna, która wykorzystuje rzeczywistość rozszerzoną, czyli technologię łączącą wirtualne elementy z realnymi otoczeniem. Gracze korzystają z aplikacji na swoich smartfonach, aby łapać wirtualne postacie Pokemonów, które pojawiają się w różnych lokalizacjach na całym świecie. Aby je złapać, gracze muszą fizycznie poruszać się po otoczeniu, co sprawia, że gra promuje także aktywność fizyczną. Jednakże, jak widać na przykładzie z Bartoszyc, przygody z Pokemonami mogą czasem prowadzić do nieoczekiwanych sytuacji.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.