Miliony Polaków odczują zmiany w prawie, jakie przygotowuje Ministerstwo Klimatu. Resort zabrał się za dokręcenie śruby i zaostrzenie wymagań, jakie spełniać będą musiały paliwa stałe, w tym węgiel, używane do ogrzewania naszych domów. Czasu jest mało, a część zmian wejdzie w życie już w sierpniu 2024 roku, zaś eksperci nie mają złudzeń – zaostrzenie przepisów może spowodować wzrost cen paliw stałych. Część węgla całkiem zniknie z rynku.

Ministerstwo Klimatu zabrało się za wprowadzenie zmian w jakości paliw stałych, używanych do ogrzewania domów, a projekt rozporządzenia w tej sprawie pojawił się w piątek. Zapowiada się niemała rewolucja.

Zmiany w ogrzewaniu domów. Znika jeden rodzaj węgla

Na pierwszy ogień pójdzie niemal całkowite wycofanie z użytku paliw, powstających z użyciem węgla brunatnego. I choć już od 2020 r. nie wolno tego węgla wykorzystywać do opalania w piecach, to jednak dotychczas nie było zakazane stosowanie paliw pozyskiwanych w procesie jego obróbki termicznej. Resort proponuje, aby ten epizod historii węgla brunatnego zakończyć już od 1 lipca 2025 roku.

Na celownik wzięto też węgiel kamienny pod różnymi postaciami i choć na razie jeszcze nie jest wprowadzany całkowity zakaz jego stosowania, to zaostrzane są normy, jakie paliwo to musi spełniać, by być dopuszczonym do obrotu. Ograniczenia zaczną obowiązywać już od sierpnia 2024 r, a związane będą przede wszystkim z poziomem zawartości siarki oraz wilgoci.

Poczynając od sierpnia tego roku, a kończąc na lipcu roku 2029 procentowa zawartość siarki w węglu spaść musi z 1,70 proc. do 1 proc. I dotyczyć będzie to wszystkich rodzajów paliw węglowych, zarówno węgla kostki, jak i orzecha oraz groszku. A na tym się nie skończy.

„Jednocześnie w celu zapewnienia spójności i skuteczności regulacji rozpoczęto prace nad zmianą przepisów ustawy z dnia 25 sierpnia 2006 r. o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw przewidującą zakaz wprowadzania do obrotu z przeznaczeniem do użycia w sektorze bytowo-komunalnym od dnia 1 lipca 2029 r. sortymentów węgiel kostka, węgiel orzech, węgiel groszek i węgiel miał” – informuje resort klimatu.

W zamian za to, wprowadzone mają być do użytku do obrotu paliwa z segmentu orzecha i groszku, ale tylko dla urządzeń grzewczych, spełniających wyśrubowane normy PN-EN 303-5.

Rewolucja na rynku węgla. Ekspert chce osłon dla najsłabszych

Ministerstwo konieczność wprowadzenia zmian uzasadnia dostosowywaniem się polskiego prawa do norm unijnych i oczywiście dbałością o jakość powietrza. Reforma jest też realizacją jednego z kamieni milowych, uzależniających przyznanie Polsce pieniędzy z Krajowego Programu Odbudowy. W ocenie specjalistów, decyzja minister jest logiczna i wynika z wcześniej przyjętych założeń.

- Odejście od paliw stałych w ogrzewnictwie jest ogólnym celem w polityce klimatycznej. Nowe przepisy, proponowane rozporządzeniem pani minister, zmierzają w tym kierunku i przyspieszają zmiany po zawieszeniu niektórych przepisów w czasie kryzysu energetycznego po to, aby nie zabrakło w Polsce paliwa – ocenia w rozmowie z Gazetą Prawną Wojciech Jakóbik, ekspert z Ośrodka Bezpieczeństwa Energetycznego.

Widzi jednak pewne zagrożenia, gdyż tak szybka transformacja energetyczna może spowodować, że nie wszystkich będzie stać na spełnienie ustawowych wymagań.

- I dlatego podnoszenie standardów musi, jak zawsze, wiązać się z różnymi osłonami dla najsłabszych, aby te zmiany nie wzbudziły niezadowolenia. To jest ten sam przypadek, co walka z emisyjnym transportem i dyrektywa budynkowa. Tylko dobrze wytłumaczone regulacje, uzupełnione o wysłuchanie głosu ulicy mają szanse powodzenia. Inaczej zostaną storpedowane w cyklu wyborczym – ostrzega ekspert.

Problemy z ogrzewaniem domów. Ceny węgla pójdą w górę?

Pozostawienie jedynie kilku lat na dostosowanie jakości pieców do wyśrubowanych norm węglowych może spowodować nie tylko wzrost wydatków na wymianę źródeł ciepła, ale też ograniczyć dostępność paliwa.

- Ograniczenia dostępu mogą podnieś ceny i wywołać utrudnienia na rynku, które mogą się wiązać, jak zawsze z niezadowoleniem konsumentów. Natomiast idea jest oczywiście słuszna, bo chodzi o to, aby usuwać te najbardziej szkodliwe rodzaje paliwa, zgodnie z tą logiką, że docelowo chcemy w ogóle zrezygnować z paliw kopalnych. Natomiast są ograniczenia fizyczne, logistyczne, które sprawią, że w Polsce nie będzie się to działo tak szybko, jak gdzieś w Europie Zachodniej – przekonuje Wojciech Jakóbik.