"Kaczyński igra z ogniem". "Toksyczni" kandydaci mogą rozsadzić listy PiS

REKLAMA
PiS zaprezentowało liderów list do PE. Nazwiska, na które postawił Jarosław Kaczyński, budzą spore kontrowersje. - Igra z ogniem - tak decyzję prezesa komentowała prof. Anna Pacześniak z Uniwersytetu Wrocławskiego. W jej opinii wspomniani kandydaci są "toksyczni", a postawienie na nich może zdemobilizować wyborców prawicy.
REKLAMA

Była premier, europosłanka Beata Szydło, europoseł Joachim Brudziński, były szef MSWiA Mariusz Kamiński i jego zastępca Maciej Wąsik oraz były prezes Orlenu Daniel Obajtek są wśród liderów list PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego. W opinii Pacześniak, Obajtek, a także Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali wpisani na listy wyborcze PiS-u z dwóch powodów. Jednym z nich jest uzyskanie immunitetu, jaki przysługuje europosłom. - Ten manewr jest traktowany jako próba zdjęcia czy uchylenia odpowiedzialności wobec tych polityków - powiedziała politolożka z Uniwersytetu Wrocławskiego. 

REKLAMA
Zobacz wideo

Kamiński, Obajtek, Wąsik i Kurski na listach PiS

Pacześniak dodała, że nawet ewentualne schronienie się za immunitetem nie sprawi jednak, że powyższa czwórka będzie nieuchwytna przez polską prokuraturę. - Jeśli chodzi o immunitet Parlamentu Europejskiego, to on może być dosyć łatwo zdjęty - tłumaczyła rozmówczyni Macieja Kluczki w "Poranku Radia TOK FM". Dodała, że dzięki innemu prawu obowiązującemu w PE "nie każdy wniosek o uchylenie immunitetu kończy się porażką wnioskodawcy".

To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj ze specjalnej oferty. Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>

Jej zdaniem, drugim powodem, dla którego Kaczyński zdecydował się wpisać kontrowersyjnych kandydatów na listy, jest mobilizacja wyborców. W jej opinii jednak i ten motyw ma bardzo słabe punkty. - Myślę, że gdyby zrobić badanie opinii publicznej, nie tylko wśród wyborców Prawa i Sprawiedliwości, to większość ludzi wie, kto to jest - mówiła Pacześniak o Wąsiku, Kamińskim i Obajtku. - Natomiast w ogóle można powiedzieć, Jarosław Kaczyński trochę igra z ogniem jeśli chodzi o to, jak skonstruował listy - dodała ekspertka. Jak przyznała, prezes PiS poprzez dobór kandydatów w danych okręgach chciał wywołać wojnę wewnątrz własnego obozu. - Sam nazwał to listami śmierci, czyli że właśnie oni mają sobie, jak rozumiem, skakać sami do gardeł i zwiększać mobilizację - stwierdziła profesorka.

"Toksyczni" kandydaci PiS do europarlamentu

Rozmówczyni Macieja Kluczki wyjaśniła, że taki zabieg jest niezwykle ryzykowny dla Prawa i Sprawiedliwości. Przyznała, że zwiększanie konkurencji, zamiast "grania na kandydatów", którzy mogą zdobyć mandat, finalnie "może się skończyć brudną kampanią". Co ciekawe, zdaniem profesorki, wywołanie konfliktu między swoimi kandydatami, a także wpisanie na listy osób skompromitowanych, może rzeczywiście zwiększyć mobilizację, ale wśród elektoratu rywali. - Te osoby właśnie mogą się mobilizować do tego, żeby jednak w trzecich wyborach z rzędu wziąć udział i zaprotestować przeciwko takiej reprezentacji - powiedziała Pacześniak.

REKLAMA

Przekazała również, że obecność na liście np. Jacka Kurskiego może zniechęcić nawet wyborców PiS, by oddać głos na partię Kaczyńskiego. - No rzeczywiście poza takim twardym elektoratem Prawa i Sprawiedliwości, który zawsze uzna, że jeżeli prezes tak zdecydował, to znaczy, że tak ma być - podkreśliła ekspertka. - W związku z tym bardziej nawet niż na nazwiska, elektorat zagłosuje na te listy, bardziej na szyld - dodała. Zdaniem Pacześniak Obajtek, Kurski, Kamiński, a nawet Wąsik, są "toksyczni również z punktu widzenia PiS".

REKLAMA
PiS wygra wybory do Parlamentu Europejskiego?
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory