aktualizacja 

Jej ochroniarz kłamał. Szydło mówi o praworządności w Polsce

883

W czasie środowej sesji plenarnej PE prezydent Francji Emmanuel Macron mówił m.in. o naruszeniu przez Polskę zasady praworządności. Jego słowa rozjuszyły Beatę Szydło. Europosłanka zaczęła przekonywać, że "Polska jest krajem praworządnym". Ta sama Beata Szydło, której kierowca przyznał niedawno, że został zmuszony do składania fałszywych zeznań w sprawie wypadku rządowej limuzyny.

Jej ochroniarz kłamał. Szydło mówi o praworządności w Polsce
Beata Szydło w PE mówiła o praworządności w Polsce (PAP)

W środę Emmanuel Macron wygłosił w Parlamencie Europejskim przemówienie dotyczące prezydencji Francji w Radzie Unii Europejskiej. Prezydent Francji mówił o priorytetach unijnej polityki, nawiązał m.in. do kwestii ochrony praworządności i zapowiedział, że Paryż będzie jej bronił.

Praworządność jest cenna. Chodzi o to, by ponownie przekonać do niej wszystkich, którzy odeszli od jej poszanowania. (...) Koniec praworządności oznacza koniec niezależności i powrót reżimów autorytarnych, od których zaczęła się nasza historia - mówił Macron.

Szydło o praworządności w Polsce

Słowa Macrona wyraźnie nie spodobały się europosłance PiS Beacie Szydło. Była premier także zabrała głos podczas debaty. - Ilekroć państwo podważacie praworządność w Polsce, muszę się odezwać jako była premier, która miała okazje rozmawiać na ten temat również z panem prezydentem Macronem. Polska jest krajem praworządnym - Szydło powiedziała stanowczo.

Panie prezydencie, głosy płynące z Warszawy czy Budapesztu mają taką samą wartość, jak głosy z Berlina czy Paryża. Obejmująca w UE prezydencję Francja musi pamiętać, że w czasie obecnych kryzysów Europa potrzebuje jedności, a nie tworzenia wewnętrznych sporów - dodała europosłanka PiS.

Praworządność kontra kłamstwa

Te zapewnienia jednak mogą budzić wątpliwości. Przypomnijmy, że w grudniu ubiegłego roku kierowca rządowej limuzyny Szydło przyznał na łamach "Gazety Wyborczej", że on i jego koledzy zostali zmuszeni do kłamstw w sprawie wypadku, do którego doszło w 2017 roku.

Były oficer BOR Piotr Piątek stwierdził, że dowódca zmiany przekazał funkcjonariuszom, co mają mówić. Jego zeznania miały obciążyć odpowiedzialnością za spowodowanie zdarzenia drugiego uczestnika wypadku, kierowcy seicento Sebastiana Kościelnika.

- Ja sobie zdawałem sprawę, że chcąc dalej pracować i awansować musiałem mówić to, co reszta - Piątek powiedział "Gazecie Wyborczej". Wyrzuty sumienia jednak zmusiły go - jak twierdzi - do wyznania prawdy. - Nie mogłem dłużej z tym żyć - dodał były funkcjonariusz BOR.

Zobacz także: Rewelacje ws. wypadku Beaty Szydło. Posłanka wystosowała apel
Autor: SSŃ
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić