Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

Gdynia czy Gdyńkong? Chińczycy mają chrapkę na polski port

1367

W 2022 roku mija 100 lat od przyjęcia przez Sejm RP ustawy "o budowie portu w Gdyni". W 1922 roku powstał wówczas główny polski port wojenny, aktualnie będący istotną częścią systemu wschodniej flanki NATO. Gdynia jest drugim portem Polski i jednym z najważniejszych na Bałtyku. Wciąż mają na nią chrapkę Chińczycy.

Gdynia czy Gdyńkong? Chińczycy mają chrapkę na polski port
Hiszpański okręt wojenny sił NATO w porcie w Gdyni. Taki widok może stać się przeszłością (Adam War�awa)

Port ma się rozwijać. Plany są duże. Wśród nich jest wielki projekt budowy głębinowego Portu Zewnętrznego, do którego przypływałby największe kontenerowce. Jednak pomimo roku, który właśnie minął od ogłoszenia zbierania ofert na partnerstwo prywatne w jego budowie, ewidentnie utknął w poczekalni. Chodzi, oczywiście, o pieniądze, bo budowa miała być finansowana m.in. ze środków z Krajowego Planu Odbudowy.

Sama przyjęta formuła narzuciła potencjalnych partnerów, nie zawsze zgodnych z naszymi sojuszami. Na czterech zainteresowanych, trzech to firmy mniej lub bardziej związane z kapitałem chińskim. A to, ze względu na strategiczne znaczenie portu, budzi obawy naszych sojuszników. Opisywaliśmy to w październiku. A w łonie PiS są politycy, którym zdaje się to odpowiadać.

Nawet jednak w wersji planu minimum, Gdynia ewidentnie otwarta jest na zwiększenie roli Chin i przejęcie na minimum 30 lat kontroli nad całym przepływem kontenerów przez Chińczyków. Wszystko to toczy się w trakcie zmiany polityki unijnej wobec Chin i uruchomienia projektu konkurencyjnego dla chińskiego sztandarowego projektu BRI (Belt and Road Initiative – projekt Pasa i Szlaku, polegający na dużych inwestycjach w infrastrukturę komunikacyjną, łączących Azję i Europę), który de facto jest przejęciem kontroli w wielu miejscach przez Pekin nad trasami transportowymi. W tym także nad portami.

Sąsiadująca z Polską Litwa zdecydowanie opowiedziała się w wojnie handlowej przeciw Chinom, nowy rząd w Czechach deklaruje ochłodzenie relacji, w tym uczestnictwo we wspomnianym projekcie BRI, jako zbyt uzależniającym od interesów Chin. Narrację powoli zmieniają nawet Niemcy, dotąd przychylne inicjatywie. Nowa minister spraw zagranicznych Niemiec, Annalena Baerbock, podkreśla naruszanie praw człowieka w Chinach, ale też bezpośrednie ingerowanie w politykę innych państw, we współpracy z Rosją.

Tylko w ostatnich tygodniach nastąpiło podpisanie umów Chin z Iranem, Kubą, Syrią czy wzmocnienie wraz z Rosją w Kazachstanie. Wojna handlowa Chiny-USA jest coraz ostrzejsza, współpraca Chin z Rosją coraz większa. UE pozostaje partnerem USA, Rosja zbliża się do Chin. Pośrodku natomiast jest Polska, bez jasnej strategii.

Po pierwsze: bezpieczeństwo

Na przełomie stycznia i lutego spodziewane jest rozstrzygnięcie postępowania przetargowego na wybór dzierżawcy terminala, którego przeznaczeniem będzie obrót portowo-morski ładunków drobnicowych ze szczególnym uwzględnieniem przeładunku i składowania kontenerów (od maja 2023 r. na najbliższe 30 lat).

Kontrowersje budzi fakt, że w przetargu nie ma wymagań wobec potencjalnego operatora, posiadania certyfikacji NATO, a właśnie w przeładunku kontenerowym wjeżdża do Polski i regionu, sporze wojskowy, ani też wzmianki o spełnianiu nawet ogólnych wymagań dotyczących bezpieczeństwa państwa.

Porty to ważna część obowiązków Polski wynikających z natowskiego programu Host Nation Support. Musimy zapewnić wsparcie "lądowania" sprzętu państw NATO w Polsce w przypadku operacji sojuszniczej. Widzimy od 2014 r., jak kluczowe jest przemieszczenie sprzętu bojowego z USA, które odbywa się droga morska przez Niemcy oraz porty w Szczecinie i Gdyni – mówi o2.pl były attaché obrony w USA, a obecnie wykładowca na Uniwersytecie Wrocławskim, gen. Jarosław Stróżyk.

W przypadku wejścia Chińczyków w dzierżawę terminala, będą oni mieli dokładny wgląd w to, co przypływa – i wypływa – z Polski, także w sferze wojskowej. Generał przypomina też, że zablokowanie szlaków komunikacyjnych, nie tylko wojskowych, może mieć tragiczne skutki. A jak łatwo to zrobić pokazał przypadek blokady kału sueskiego w marcu 2021 r.

Na koniec zaś dodaje, że niedaleko opisywanego terenu znajdują się także inne ważne obiekty, jak choćby należąca do PGZ Stocznia Wojenna czy siedziba jednej z naszych jednostek specjalnych – Formozy.

Stąd też mając na uwadze dość agresywne postępowanie Chin, które starają się przejąć dominację nad USA to przyjęcie tak ważnego miejsca, nawet w jakimś stopniu, pozwoli im kontrolować to co się tam dzieje. A informacja to klucz do zwycięstwa – mówi z kolei były oficer kontrwywiadu wojskowego. I dodaje, że obie służby, odpowiedzialne za bezpieczeństwo wewnętrzne, czyli ABW i SKW powinny dokonać wnikliwej analizy potencjalnych zagrożeń z tego tytułu.

Warto dodać, że obok potencjalnego terenu, na którym mogą zagościć Chińczycy znajdują się także bazy paliwowe PERN-u. Od 2003 roku operatorem i partnerem Portu na tym terenie jest filipińsko-amerykański International Container Terminal Services Inc. ICTIS/BCT.

Nabrzeże Helskie w Gdyni od lat stanowiło zaplecze dla transportu wyposażenia armii sojuszników z NATO i stacjonujących w Polsce wojsk amerykańskich. Dlatego też ICTSI/BCT realizuje wieloletnią umowę zawartą pomiędzy BCT a Armią USA na wymianę wyposażenia wojsk amerykańskich stacjonujących w Polsce. Posiada również certyfikację NATO, odgrywając tym samym istotną rolę w łańcuchu zaopatrzenia Armii USA i wschodniej flanki NATO, umożliwiając jej korzystanie również z Portu Gdynia jako krytycznego militarnego punktu wejścia do RP.

Oddanie Gdyni Chińczykom już teraz, gdy są tylko w formie ograniczonej, budzi kontrowersje, jak np. w analizie wpływowego think-tanku GMFUS, gdzie przypominają, że według prawa chińskiego operatorzy chińscy operujący w portach cywilnych są zobowiązani do świadczenia armii chińskiej usług wywiadowczych, a także wsparcia logistycznego.

"Tu będzie Gdyńkong!"

O tym opowiada o2.pl także wysoki rangą urzędnik z jednego z resortów, odpowiedzialnych za gospodarkę. Przypomina, że w tym roku przypada stulecie przyjęcia ustawy o budowie portu w Gdyni. Sposób działania Chińczyków budzi jego wielkie obawy.

Dla polskiej gospodarki, istnienie i działanie tego portu to ważna kwestia, być może nawet kluczowa. Wiemy co działo się w Pireusie i kilku państw afrykańskich, w których były chińskie inwestycje. Te kraje w zasadzie nie mają nadzoru nad infrastrukturą. W zasadzie będziemy tu mieli coś na kształt chińskiej bazy. A to jest w naszym interesie? – pyta nasz rozmówca.

Dodaje, że i resort, port chciałyby mieć pod kontrolą to, co się dzieje.

A to się chyba trochę spod kontroli wymknęło. Mamy obejście systemu przy przejęciu terenów portu – pytanie czy intencjonalne, czy przez niedopatrzenia. Jaki był nadzór MSWiA nad tymi działaniami? – pyta i przekonuje, że jest "wysoce zaniepokojony" działaniami Chińczyków.
Kwiatkowski przewraca się w grobie, gdy widzi co się dzieje! Albo będziemy mieli polską Gdynię, albo zrobi się z tego Gdyńkong – irytuje się urzędnik.

Przetarg na dwa głosy

W kończącym się przetargu oferty złożyły dwa podmioty (otwarcie nastąpiło w połowie listopada): dotychczasowi najemcy, czyli ICTSI/BCT oraz działający w ramach portu (ale mu niepodlegający, bo przejęli teren i nabrzeże za długi Stoczni Gdynia na 99 lat) Chińczycy, czyli GCT (obecnie już nazwa Hutchison Ports Gdynia). Wybór drugiego oferenta oznacza, że cały przeładunek kontenerowy Gdyni trafi w ręce Chińczyków na kolejne 30 lat. Tym samym Chińczycy zwiększą swoje zasoby z 20 ha do około 50, a nabrzeże do 1000 m.

Z naszych nieoficjalnych ustaleń wynika, że podlegający Ministerstwu Infrastruktury i Markowi Gróbarczykowi Zarząd Portu Gdynia (ZMPG) dąży do podpisania umowy na kolejne 30 lat z GCT. Port wskazuje na partnerskie relacje z Chińczykami, jednak trudno mówić o partnerstwie, gdy realnie traci Skarb Państwa. Chińczycy nie płacą dzierżawy, ponieważ są użytkownikiem wieczystym terenów, które zajmują.

Zgodnie z Ustawą o portach morskich ZMPG powinno być zarządcą terenów w granicach administracyjnych portu. GCT jest wyjątkiem, który wymkną się spod ww. przepisów. Tereny te zostały przejęte za długi od stoczni przed powstaniem przytoczonych przepisów. Armatorzy wpływający do GCT płacą tonażowe za wejście do portu, ale nie płacą postojowego, które z kolei uiszczają armatorzy wpływający do innych terminali z nabrzeżami należącymi do ZMPG. Przez 20 lat obecności w GCT i wejściem poprzez przejęcie za długi Stoczni terenu w Porcie Polska nie uzyskała ogromnych funduszy.

Jakie? Tylko za samą dzierżawę na warunkach stosowanych wobec innych dzierżawców to byłoby ok. 196 tys. m kw. terenu, pomnożona przez 1,6 dolara za metr kwadratowy o ponad 313,5 tys. dolarów na miesiąc.

W sumie, przez ostatnie 18 lat bytności w Porcie Gdynia, Chińczycy nie wpłacili dzięki przejęciu terenu minimum 65 mln dolarów, czyli średnio licząc – 250 mln złotych. Teren przejęli za długi w wysokości 20 mln złotych, inwestycje podają na poziomie 100 mln zł. Tak czy inaczej, państwo utraciło potencjalnie minimum 100 mln złotych na dopuszczenie na wejście bokiem na teren postoczniowy.

Chiny od lat nie ukrywają, że nie tylko chcą współpracować handlowo nie tylko przy tranzycie przez Polskę, ale też kontrolować go poprzez trwałe wejście w naszą infrastrukturę, np. w podlaskich Małaszewiczach czy właśnie w portach. Rodzi to wiele kontrowersji tez w samym rządzie. Z jednej strony dla niektórych wydaje się być atrakcyjne, że część środków wyłożą Chińczycy, inni podkreślają, że infrastruktura strategiczna powinna być pod kontrolą państwa, co najwyżej wyłącznie wynajmowana na równych warunkach.

Duże kontakty z Chinami

W ubiegłym roku, kontakty polsko-chińskie na niwie dyplomatycznej były częste. We wrześniu, z ambasadorem Chińskiej Republiki Ludowej spotkał się wiceszef MSZ, Marcin Przydacz. W październiku pojawił się komunikat o zakupie przez Chiny polskich obligacji za 1,8 mld zł. W grudniu prezydencki minister, Jakub Kumoch. Rozmowy ośrodka prezydenckiego z Chińczykami musiały być na tyle dobre, że kilka dni temu pojawiła się informacja, że prezydent Andrzej Duda poleci do Chin, na otwarcie zimowych Igrzysk Olimpijskich i spotka się z prezydentem ChRL, Xi Jinpingiem.

Pod koniec minionego roku, w obliczu coraz ostrzejszego konfliktu z UE i blokadą środków na Krajowy Plan Odbudowy pojawiły się głosy, że Polska może zadłużyć się właśnie w Chinach. Jako wzór stawiano Węgry, które zacieśniają i interesy energetyczne z Rosją, i wprowadzają chińskie instytucje np. naukowe, wyeliminowane ostatnio przez USA czy Wielką Brytanie.

Konsekwencje? Niemałe

Konsekwencje spodziewanej decyzji na rzecz wydzierżawienia GTC dodatkowego terenu przez Port Gdynia mogą być bardzo dotkliwe. Jedną z nich może być poważne zmniejszenie lub nawet wycofanie transportu NATO z Gdyni, spodziewane w związku z brakiem jakichkolwiek wymagań certyfikacji NATO czy bezpiecznika bezpieczeństwa. Polscy oficerowie łącznikowi, czyli funkcjonariusze odpowiedzialni za kontakty ze służbami specjalnymi krajów partnerskich sugerują, że transport wojskowy NATO może zostać przesunięty do litewskiej Kłajpedy.

Kolejny aspekt, to zatrudnienie. Z dnia na dzień ponad 300 pracowników BCT straci pracę. Związki zawodowe apelują, że nie otrzymały wyjaśnienia od Zarządu Portu. Nadal nie wiedzą, kiedy Zarząd Portu planuje wyłonić nowego dzierżawce. Warto nadmienić, że w przetargu nie zostały ujęte gwarancje pracownicze.

Kolejna kwestia to twardy biznes. Gdynia to port eksportowy. Zmiana operatora zmusi wszystkich do negocjacji nowych umów i potencjalnie nowych spedytorów i przewoźników. O ile np. KGHM raczej zostanie przy wysyłce z Polski, to np. eksportująca na Europę Mlekovita może szukać atrakcyjniejszego miejsca. A to będzie się wiązało z wymiernymi stratami Portu.

Dodatkowo, wymóg "czystego placu" oznacza, że Filipińczycy zaczną jesienią tego roku wynosić się z Gdyni. Wraz ze sprzętem, którego nie sprzedadzą, jak słyszy ani Gdyni, ani Chińczykom. Oznacza  to, że przeładunek w Gdyni spadnie, bo nowy dzierżawca ogarnie gotowość przeładunkowa najwcześniej w pół roku. Wreszcie konsekwencje polityczne i strategiczne państwa: reorientacja na Chiny raczej nie przysporzy nam sympatii w UW ani NATO.

Ale pomysł ma admiratorów także w PiS. Jednym z nich może być wpływowy senator Grzegorz Bierecki, który w wywiadach wypowiadał się nadzwyczaj ciepło o chińskich wpływach i pozycji. Senator ma też swoje wpływy na Radę Nadzorczą Portu. Również wieloletni prezes Portu był związany ze SKOK-ami, a jeden z prezesów tez pracował przed przyjęciem do Portu w fundacjach SKOK-ów, Wspierać go ma także, według naszych informacji, Maciej Łopiński z rady nadzorczej banku PKO BP.

Zobacz także: Rosja, Chiny i Iran prężą muskuły. Nagranie z manewrów wojskowych na Oceanie Indyjskim
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić