Kierownictwo PiS miało rozważać wyprowadzenie wojska na ulice. Jarosław Gowin: Potwierdzam

Jarosław Gowin twierdzi, że kierownictwo PiS faktycznie rozważało "wyprowadzenie wojska na ulice", gdy w Polsce odbywały się masowe protesty przeciwko wyrokowi TK ws. aborcji. - Potwierdzam, że tak było. Na szczęście zapobiegliśmy temu wraz z premierem Morawieckim i wspomnianym ministrem Dworczykiem. O ile mi wiadomo, przeciw był też premier Piotr Gliński - mówi były wicepremier.

- Kiedy w lutym ubiegłego roku Adam Bielan podjął próbę pozbawienia mnie funkcji prezesa Porozumienia, poszedłem do prezesa Kaczyńskiego i usłyszałem: "Chyba nie sądziłeś, że puszczę ci płazem to, co zrobiłeś rok temu". Chodziło oczywiście o wybory kopertowe - relacjonuje w wywiadzie dla tvn24.pl Jarosław Gowin. 

Zobacz wideo Czy powstanie komisja śledcza ds. Pegasusa? Pytamy posła Tomczyka

Szef Porozumienia przyznaje, że ma podejrzenia, iż był inwigilowany przez służby. - Ludzie ze służb ostrzegali mnie, że zarówno przy okazji wyborów kopertowych, jak i potem, działania i służb, i prokuratury były obliczone na szukanie haków na mnie lub moją rodzinę - mówi. - Jak tylko pojawi się możliwość sprawdzenia telefonu z systemem Android, to z niej skorzystam. Powiem więcej: przekonanie, że państwo inwigiluje polityków, jest powszechne również wśród posłów i ministrów PiS - dodaje. 

W PiS rozważano wyprowadzenie wojska na ulicę? Jarosław Gowin: Potwierdzam

Gowin, zapytany, czego dziś boi się Jarosław Kaczyński, odpowiada, ze "utraty władzy". - A właściwie tego, co jego zdaniem nastąpi potem. Czyli czasu rozliczeń, komisji śledczych, dochodzeń prokuratorskich. Dlatego jest tak zdeterminowany, żeby utrzymać władzę za wszelką cenę - stwierdza. - Podam jeden przykład. Z maili Michała Dworczyka wiadomo, że gdy po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji pojawiły się masowe demonstracje, w kierownictwie PiS rozważano wyprowadzenie na ulice wojska. Potwierdzam, że tak było. Na szczęście zapobiegliśmy temu wraz z premierem Morawieckim i wspomnianym ministrem Dworczykiem. O ile mi wiadomo, przeciw był też premier Piotr Gliński - dodaje. 

Gowin odwołuje się do jednego z maili, który miał pochodzić ze skrzynki Michała Dworczyka. Wiadomość wyciekła do sieci latem ubiegłego roku. Z korespondencji wynika, że w rozmowach rządu na temat ubiegłorocznych protestów przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego pojawił się wątek wyprowadzenia wojska na ulice. Dworczyk miał się temu sprzeciwiać. "Mateusz, Panowie, przesyłam kilka uwag po naszej dzisiejszej rozmowie. Użycie wojska w aktualnej sytuacji rodzi liczne ryzyka prowokacji, oskarżeń, ogromnych strat wizerunkowych dla rządu i wojska oraz budzi skrajnie negatywne skojarzenia. Obecna sytuacja powinna być zabezpieczona przez siły policyjne oraz wsparcie formacji straży pożarnej" - czytamy w mailu. 

Jarosław Gowin w wywiadzie dla tvn24.pl przyznaje, że "w pierwszej kadencji zdarzały się rzeczy złe lub wątpliwe, jak zmiany w sądownictwie czy mediach", ale bilans wspólnych rządów ocenia pozytywnie. - Sytuacja zmieniła się w drugiej kadencji. Kaczyński uznał, że dostał mandat do przeprowadzenia rewolucji. Uwierzył, że zmieni Polskę i Polaków na własną modłę. Wszystko podporządkowano utrzymaniu władzy - nawet jeżeli miałoby to uderzać w polską rację stanu. Stąd upór Kaczyńskiego przy wyborach kopertowych, frontalne zderzenie z UE czy romans z proputinowską europejską skrajną prawicą. Dopóki mogłem, sprzeciwiałem się tym działaniom. Jednocześnie wiedziałem, że każdy sprzeciw skutkuje tym, że Porozumienie się wykrwawia. I że zbliża się moment, gdy trzeba będzie powiedzieć: dość. Tym momentem były Polski Ład i lex TVN - mówi. 

Jarosław Gowin obwieścił we wtorek swój powrót do polityki, z której wycofał się w listopadzie. W wywiadzie dla tvn24.pl przyznał, że chorował na depresję. Jak twierdzi, pokonał chorobę i czuje się "silniejszy niż kiedykolwiek". 

---

Siema! Gazeta.pl kolejny już raz gra #JedenDzieńDłużej dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Każde dodatkowe wsparcie dla tej akcji jest bezcenne. Licytujcie i kwestujcie razem z nami.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.