Bez kamer i dziennikarzy. Dziś niejawne posiedzenie Sejmu

Polska
Bez kamer i dziennikarzy. Dziś niejawne posiedzenie Sejmu
PAP/Paweł Supernak
Obrady Sejmu odbywają się w trybie niejawnym

Z wyłączonymi kamerami, bez udziału dziennikarzy, ale za to z obecnością posłów na sali plenarnej - tak wyglądały obrady w szczególnym rygorze. W Sejmie trwało tajne posiedzenie, podczas którego prezentowana była informacja rządu dotycząca cyberataków na Polskę. Niektórzy politycy opuścili salę przed czasem. - To jest kpina - mówił Krzysztof Gawkowski, przewodniczący klubu Lewicy.

W środę, po godz. 9 rozpoczęło się posiedzenie Sejmu, w głosowaniu posłowie mają zdecydować o utajnieniu obrad na czas przedstawienia informacji w sprawie cyberataków na Polskę. O tajność tej części obrad wnioskował premier, wszyscy posłowie muszą być na sali plenarnej.

W trakcie dodatkowego posiedzenia Sejmu ws. cyberataków, marszałek Elżbieta Witek zarządziła przerwę w obradach do godz. 12, która przedłużyła się później do godz. 13.

Wyszli z sali

Dziennikarze nie mogą podczas tego posiedzenia przebywać w głównym korytarzu sejmowym i przebywają w Senacie, gdzie przyszli posłowie KO Dariusz Joński i Michał Szczerba, informują, że opuścili tajne obrady.

 

- Do osoby, która prezentuje temat wiodący, nie mamy elementarnego zaufania. To jest po prostu śmianie się posłankom i posłom w twarz. To osoba odpowiedzialna za różnego rodzaju nieprawidłowości, nie mogliśmy tego słuchać - oświadczył Szczerba. - Działalność tej osoby poznaliśmy, a szczególnie poznali ją polscy podatnicy, którzy zostali narażeni na wielomilionowe straty. To kpina z parlamentu - dodał poseł.

 

- Klub Koalicji Obywatelskiej wnioskował, aby ta informacja rządu była publiczna, aby wszyscy się dowiedzieli. Pamiętacie państwo aferę Sowa i Przyjaciele, w tej sprawie wszystko było publiczne. W tej sprawie też chcemy, żeby wszystko było publiczne i dyskusja przy otwartej przyłbicy. Ponieważ nie mamy zaufania do osób, które to prezentują, podczas tego wystąpienia wyszliśmy z sali - podkreślił Joński.

 

Posłowie dopytywani o przebieg posiedzenia zaznaczyli, że nie mogą nic powiedzieć, bo obrady są tajne. - Być może dlatego utajnili to posiedzenie, żeby nie mówić co jest na tych skrzynkach mailowych - zaznaczył Joński.

 

- Wrócimy na salę, jak ta osoba skończy przedstawiać te informacje - zapowiedział. 

 

Swój briefing prasowy zorganizowała także Konfederacja. - To, co usłyszeliśmy, to co się działo w wysokiej izbie, równie dobrze mogłoby się odbyć bez reżimu niejawności - powiedział Krzysztof Bosak.

 

- Nie zostało nam przekazane informacje, na które czekaliśmy, nie przedstawiono przekonującego planu podniesienia bezpieczeństwa państwa - dodał.

"Mieliśmy do czynienia ze szkoleniem"

Parę chwil później z sali obrad wyszli także przedstawiciele Lewicy. - To kpina z instytucji niejawnego posiedzenia, a przede wszystkim - brak jakichkolwiek informacji, o których moglibyśmy powiedzieć, że mają charakter tajny - powiedział szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski. 

 

Jak ocenił, rządzący nie powiedzieli o niczym, co miałoby znaczenie dla bezpieczeństwa Polski.

 

- Liczyliśmy na rzetelną, dobrą, merytoryczną rozmowę. Chcieliśmy, aby posiedzenie Sejmu w tak ważnej sprawie było potraktowane poważnie i z atencją. Niestety to wszystko się nie wydarzyło. Wystąpieniom ministrom towarzyszyły śmiechy, bo dzisiaj na posiedzeniu Sejmu, który miał charakter tajny, mieliśmy do czynienia ze szkoleniem parlamentarzystów, jak mają się zachowywać w kwestii cyberbezpieczeństwa - dodał.

 

Jak wyjaśnił, posłowie dostali instrukcje dot. tego, jak obsługiwać tablety, telefony komórkowe i pocztę e-mail. - Wzywamy premiera Mateusza Morawieckiego i dajemy 12 godzin na to, żeby wszystkie posłanki i wszyscy posłowie zostali poinformowani, jeśli jest jakakolwiek wiedza, że konta posłów i posłanek zostały przejęte, jest zagrożenie bezpieczeństwa jakiegoś parlamentarzysty, chcemy tej wiedzy indywidualnie - mówił.

 

Jak dodał, w przeciwnym razie Lewica zawnioskuje o wspólne posiedzenie komisji ds. służb specjalnych i komisji ds. cyfryzacji.

 

Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział dziennikarzom, że to "przykry i smutny" widok, jak rządzący niepoważnie traktują sprawę cyberataków.

 

- Nie jestem bogatszy w żadną wiedzę, która byłaby istotna. Szkoda gadać - dodał. 

Budka: cała Polska się śmieje. Chcecie przykryć własną niekompetencję

Borys Budka, przewodniczący Platformy Obywatelskiej, złożył wcześniej wniosek podczas porannego posiedzenia o "niezwłoczne przejście do udzielenia informacji przez pana premiera w świetle kamer, przy pełnej jawności".

 

Elżbieta Witek wyjaśniła Budce, że jego wniosek nie może być poddany pod głosowanie, gdyż głosowany będzie wniosek przeciwny - o utajnienie posiedzenia podczas przedstawiania informacji na temat cyberbezpieczeństwa. 

 

Utajnienie posiedzenia Sejmu nazwał "festiwalem picu". - To jest afera mailowa, bo nie potraficie korzystać z poczty elektronicznej. I wy chcecie dbać o bezpieczeństwo Polaków - zwrócił się polityk do rządzących.

 

- Chcecie przykryć własną niekompetencję. Chcecie przykryć to, że cała Polska śmieje się albo drży, czytając korespondencję, która wypływa z waszych skrzynek mailowych - powiedział Budka. W swoim wystąpieniu nawiązał także do politycznej funkcji Jarosława Kaczyńskiego.

 

Wideo: "Chcecie przykryć własną niekompetencję". PO domaga Sejmu jawnego

 

- Macie wicepremiera ds. bezpieczeństwa, a chyba nikt nie ma wątpliwości, że zajmuje się on wszystkim, tylko nie bezpieczeństwem Polaków - stwierdził przewodniczący Platformy Obywatelskiej.

 

ZOBACZ: Dworczyk: nadal prowadzone są ataki na konta mojej rodziny. Nawet w odniesieniu do moich dzieci

 

Do wystąpienia Budki w Sejmie odniósł się poseł i wicerzecznik PiS Radosław Fogiel. "Korzystając, że posiedzenie jeszcze nie jest tajne: Borys Budka protestuje przeciw utajnieniu obrad na temat cyberbezpieczeństwa. Infantylizm i desperacja, by wszystko zamienić w szopkę, bez żadnej odpowiedzialności za państwo, której należałoby oczekiwać" - napisał na Twitterze.

 

 

Utajnienie obrad Sejmu jest próbą utajnienia afery mailowej odbywającej się w rządzie; utajniając obrady, rząd chce tak naprawdę utajnić swoją niekompetencję - ocenili posłowie KO. Informacje muszą być podane do publicznej wiadomości i ktoś musi wziąć na siebie odpowiedzialność - podkreślili.

"Utajnianie afery mailowej"

Poseł Bartłomiej Sienkiewicz (KO) ocenił na konferencji prasowej, że utajnienie obrad Sejmu jest "próbą utajnienia afery mailowej, jaka odbywa się w rządzie" o posłowie KO będą "w tej sprawie kategorycznie przeciwni".

 

- Chociażby dlatego, że normą w takich incydentach, nawet jeśli przyjmiemy prawdopodobną hipotezę, że mamy do czynienia ze zorganizowanym atakiem hakerskim, są publiczne dokumenty, raporty, które są publikowane, za które ktoś bierze odpowiedzialność, i które są jawne. Tak było w przypadkach ataków hakerskich i w Stanach Zjednoczonych i w Wielkiej Brytanii (...) to są rzeczy, które muszą być podane do publicznej wiadomości i ktoś musi wziąć za to odpowiedzialność" - powiedział Sienkiewicz.

 

Zapowiedział, że posłowie KO będą głosować przeciw utajnieniu obrad. - Uważamy to za nic innego, jak próbę ukrycia afery mailowej, a nie próbę wyjaśnienia tego, co się stało - dodał Sienkiewicz.

 

Zdaniem posła Marcina Kierwińskiego (KO) utajniając obrady Sejmu rząd "tak naprawdę chce utajnić swoją niekompetencję". - Chce utajnić ten bałagan, który panuje w KPRM, panuje na linii ministrowie - pan premier Mateusz Morawiecki. A na to nie może być zgody i na to zgody Koalicji Obywatelskiej po prostu nie będzie - powiedział Kierwiński.

 

Regulaminu Sejmu stanowi, że Sejm, na wniosek Prezydium Sejmu lub co najmniej 30 posłów, może uchwalić tajność obrad, jeżeli wymaga tego dobro państwa i rozstrzyga o tajności obrad bez udziału publiczności i przedstawicieli prasy, radia i telewizji, po wysłuchaniu uzasadnienia wniosku - bez debaty.

Żadnych telefonów i kamer

Uchwała o tajności obrad podejmowana jest bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ogólnej liczby posłów. Po przegłosowaniu utajnienia obrad, zarządzona zostanie przerwa na przygotowanie sali obrad.

 

Jak zapowiedziało Centrum Informacyjne Sejmu posłowie wchodzący na salę plenarną będą sprawdzani przy pomocy urządzeń detekcyjnych i nie będą mogli wnieść żadnych urządzeń umożliwiających rejestrację lub transmisję obrazu albo dźwięku, czy też nawiązywanie łączności. W Sali Posiedzeń kamery zostaną wyłączone i ustawione tak, aby nie była możliwa rejestracja obrad, wyłączona zostanie też sieć wi-fi.

 

Rzecznik rządu Piotr Müller wyjaśnił we wtorek, że premier zwrócił się o zwołanie niejawnego posiedzenia izby, aby posłowie mogli zapoznać się z materiałami, które mają "charakter klauzulowany".

 

Posłowie otrzymają informacje w sprawie "bardzo szerokich" ataków cybernetycznych.

 

ZOBACZ: Piotr Müller: będzie niejawne posiedzenie Sejmu ws. cyberataków na posłów

 

Aby wziąć udział w obradach, posłowie będą wcześniej sprawdzani przez urządzenia detekcyjne. Posiedzenie odbędzie się z wyłączonymi kamerami na sali i bez obecności dziennikarzy. Ograniczenia co do liczby osób obecnych na sali mają zostać na czas posiedzenia zniesione, wszyscy posłowie maja być w ławach.

Informacja w sprawie cyberataków

- Obowiązuje regulamin ten stały, czyli wszyscy posłowie muszą być osobiście na sali posiedzeń, nie będzie to posiedzenie zdalne, powoli zaczynamy wracać do normalnego trybu obradowania także na komisjach sejmowych - przekazała Witek.

 

ZOBACZ: Włamanie do skrzynki Michała Dworczyka. Fala komentarzy. Opozycja pyta, jakie dokumenty wyciekły

 

Wyjaśniła, że na środowym posiedzeniu będzie głosowanie, czy izba będzie debatować na informacją rządu czy nie. - Jeśli tak, odbywa się normalna debata w trybie niejawnym - przekazała marszałek Sejmu.

 

Dodała, że po zakończeniu części niejawnej będzie czas na pytania w sprawach bieżących.

 

- Premier Morawiecki zwrócił się do marszałek Elżbiety Witek o zwołanie posiedzenia Sejmu w trybie niejawnym, aby przedstawić całą skalę cyberataków na posłów - powiedział we wtorek Piotr Müller w "Graffiti". Jak dodał, "warto, by posłowie jak najszybciej poznali informacje, które mają charakter niejawny".

Wyciek danych i włamania na konta

- Skala cyberataków jest duża i nie ogranicza się do jednej osoby. Dotyczy skrzynek mailowych wielu osób - powiedział Müller. Dodał, że siłą rzeczy nie może teraz ujawnić więcej informacji.

 

Wideo: Piotr Müller o cyberatakach na posłów

 

Jak dodał, ataki dotknęły nie tylko posłów PiS.

 

Podobnej reakcji domagała się w poniedziałek Koalicja Obywatelska, która postulowała poszerzenie wtorkowego posiedzenia Sejmu o informację wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego na temat stanu bezpieczeństwa państwa w związku z wyciekiem danych z konta Michała Dworczyka.

 

Poseł KO, Cezary Tomczyk stwierdził, że posiedzenie powinno być jawne, ponieważ, "obywatele mają prawo poznać informacje i wiedzieć jak zabezpieczone są skrzynki mailowe najważniejszych osób w państwie i czemu obieg dokumentów wygląda w tak karygodny sposób". 

kmd/ml/zdr / PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie