Sejmowa Komisja ds. Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych negatywnie zaopiniowała wniosek KO o wotum nieufności dla szefa MAP Jacka Sasina. Opozycja zarzucała Sasinowi m.in. nieprawidłowości ws. organizacji wyborów kopertowych. Przeciwnego zdania byli przedstawiciele ministerstwa.

We wtorek odbyło się posiedzenie sejmowej Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych, która rozpatrzyła wniosek Koalicji Obywatelskiej o wotum nieufności dla ministra aktywów państwowych Jacka Sasina. Ostatecznie większość negatywnie zaopiniowała ten wniosek stosunkiem głosów 17 do 13.

Poseł Piotr Tomasz Nowak (KO) uzasadniając wniosek podkreślił, że jego złożenie to przede wszystkim pochodna decyzji NIK o złożeniu zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa m.in. przez Jacka Sasina w związku z tzw. "wyborami kopertowymi". Nowak relacjonował, że według NIK decyzja ta była niekonstytucyjna, ocenił, że jest to sytuacja bez precedensu. Zarzuty wnioskodawców dotyczyły także m.in. nieudolnego ich zdaniem nadzoru nad energetyką i górnictwem oraz Agencją Rezerw Materiałowych w związku z zakupem szczepionek.

Jacek Sasin nie uczestniczył w obradach komisji, co wywołało sprzeciw posłów opozycji, którzy domagali się, by to on odpowiedział na ich zarzuty. Wniosek o przerwę i zorganizowanie kolejnego posiedzenia, w którym uczestniczyłby Jacek Sasin, został jednak odrzucony przez większość posłów.

Z argumentacją Nowaka polemizował wiceminister aktywów państwowych Maciej Małecki. Podkreślał on, że minister aktywów państwowych "dołożył wszelkich starań", żeby zgodnie z ówczesnymi przepisami "zabezpieczyć obszar dotyczący wyborów", "z całą rzetelnością w ramach istniejącego prawa, biorąc pod uwagę sytuację pandemiczną wykonywał swoje obowiązki w zakresie wyborów".

Zarzucił, że majowe wybory zostały zablokowane przez Platformę Obywatelską, by partia ta mogła zmienić swojego kandydata na prezydenta, gdy Małgorzata Kidawa-Błońska źle wypadała w sondażach. Ocenił, że wniosek przygotowany jest "niechlujnie", podając jako przykład, że Jacek Sasin od marca zeszłego roku nie nadzoruje Agencji Rezerw Materiałowych.

Małecki ocenił, że rzeczywistym powodem złożenia wniosku o odwołanie Jacka Sasina jest to, "że prowadzi skuteczny i efektywny nadzór nad spółkami skarbu państwa". "Spółki nadzorowane przez MAP osiągają wyniki, o jakich w waszych czasach nie mogliście nawet pomarzyć" - podkreślił, twierdząc, iż PO skupiała się na sprzedaży tych spółek. Wiceminister MAP podkreślał rolę spółek takich jak Orlen w walce z pandemią. Postawił tezę, że w odwołaniu Sasina może chodzić o próbę zablokowania fuzji PGNiGu, Orlenu i Lotosu. Przekonywał, że inwestycje spółek skarbu państwa takich jak Polfa Tarchomin, KGHM czy Exatel stanowią koło zamachowe polskiej gospodarki, a polską racją stanu jest inwestowanie w polskie firmy.

Jeśli chodzi o górnictwo, podkreślił, że Sasin jest "człowiekiem dialogu", a problemy tego sektora wynikają z wyzwań klimatycznych stawianych przez UE.

Sasina bronili posłowie PiS, którzy podkreślali udział spółek Skarbu Państwa, które są nadzorowane przez MAP w walce z COVID-19. Wskazywali także na dobre wyniki takich spółek jak np. Orlen czy KGHM. Były wiceminister w MAP Janusz Kowalski apelował również do posłów KO o wycofanie wniosku o wotum nieufności, który - jego zdaniem - uderza w pozycję negocjacyjną polski podczas rozmów z Czechami ws. Turowa.

Wiceminister aktywów państwowych Zbigniew Gryglas odnosząc się do kwestii transformacji energetyki przypomniał, że przyjęto politykę energetyczną Polski do 2040 roku, która kompleksowo to reguluje. Dodał, że udało się osiągnąć społeczne porozumienie ws. transformacji sektora węgla kamiennego. Dodał, że podobne ma być wypracowane w przypadku węgla brunatnego.

Posłowie opozycji krytycznie odnosili się do pomysłu połączenia Lotosu, Orlenu i PGNiG-u. Wskazywali, że oznacza to likwidację mniejszych od płockiego koncernu firm. Dariusz Wieczorek (Lewica) podkreślał, że za rządów PiS spółki Skarbu Państwa w czasie, kiedy nie było pandemii straciły 70 mld zł wartości giełdowej. Beata Maciejewska także z Lewicy odniosła się do kwestii wyborów kopertowych zaznaczając, że w związku z nimi "wyrzucono w błoto" 60 mln zł, aby zadowolić prezesa (PiS, Jarosława - PAP) Kaczyńskiego. Według Roberta Winnickiego (Konfederacja) Jacek Sasin pokazuje jak PiS łudząco jest podobny do swoich poprzedników m.in. poprzez krótkowzroczną politykę i uwłaszczanie się na majątku narodowym.

Wiceminister Małecki odnosząc się do fuzji Orlenu, Lotosu i PGNiG podkreślił, że takie ruchy w większości państw europejskich już się wydarzyły i konieczne jest zbudowanie jednego, silnego koncernu, który będzie mógł mieć lepszą pozycję niż rozdrobnione spółki. Jego zdaniem to polska racja stanu.

Z kolei wiceminister w MAP Andrzej Śliwka mówiąc o kondycji firm, gdzie udziały ma państwo, podkreślił, że wypadają one korzystnie na tyle europejskich indeksów. Podkreślił, że od powstania resortu aktywów państwowych wartość spółek skarbu państwa wzrosła o ponad 20 mld zł.

Na początku czerwca klub KO złożył w Sejmie wnioski o wotum nieufności wobec trzech ministrów: szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego, wicepremiera i szefa MAP Jacka Sasina oraz szefa KPRM Michała Dworczyka. Uzasadniali je tym, że Najwyższa Izba Kontroli w swym raporcie zarzuciła premierowi Mateuszowi Morawieckiemu i tym trzem ministrom złamanie prawa w związku z organizacją wyborów prezydenckich w trybie korespondencyjnym 10 maja ub. roku, które się jednak nie odbyły.

Pod koniec maja Marian Banaś poinformował, że w związku z wynikami kontroli NIK kieruje do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez premiera, szefów MAP i MSWiA oraz szefa KPRM.

Raport dotyczy organizacji planowanych na 10 maja ub. roku wyborów prezydenta, w których Polacy, ze względu na pandemię COVID-19, mieli głosować wyłącznie drogą korespondencyjną. Za organizację głosowania - zgodnie z ustawą z 6 kwietnia o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta RP zarządzonych w 2020 r. - odpowiadał minister aktywów państwowych. Ustawa weszła w życie 9 maja, wcześniej jednak wydrukowane zostały m.in. pakiety wyborcze; ich dostarczeniem miała się zająć Poczta Polska.

Wybory nie odbyły się 10 maja. Tego dnia Państwowa Komisja Wyborcza stwierdziła w wydanej uchwale, że "brak było możliwości głosowania na kandydatów" i że fakt ten jest równoważny w skutkach z przewidzianym w art. 293 Kodeksu wyborczego brakiem możliwości głosowania ze względu na brak kandydatów. Ostatecznie wybory odbyły się 28 czerwca.