Strzelnica Stone Range ma trudną do wymówienia nazwę i jeszcze trudniejszą do znalezienia lokalizację. Właściwie leży pośrodku niczego. Ale 12 czerwca wieś Kamień w gminie Dmosin przeżyła prawdziwy najazd gości. Najazd to słowo jak najbardziej adekwatne, bo większość z nich była uzbrojona. I to solidnie. A jak ktoś nie był, to na miejscu czekało tyle broni i amunicji, że każdy wchodzący na piknik w gratisie dostawał zatyczki do uszu. W cenie wejściówki można było oddać kilka strzałów. A jak komuś się spodobało, to za odpowiednią dopłatą mógł tych strzałów oddać dużo więcej. Konkretnie, ile chciał i z czego chciał. Zasada była prosta. Zachęcić jak najwięcej osób, żeby zechciały sięgnąć po własną broń. Rynek w Polsce ma potencjał, bo choć ruszył z kopyta, to dopiero niedawno wyszedł z boksów startowych.
Panowie gustowali w kałasznikowie, bo co to za chłop, który nie strzelił w życiu z kałacha. Panie szły raczej w pistolety maszynowe. A dzieci to już według własnych sił i fantazji rodziców. Przy czym tym najmniejszym, czyli kilkulatkom, i tak musieli pomagać instruktorzy, bo nawet najlżejszy karabinek swoje jednak waży. Bardziej zdeterminowane dzieciaki też mogły postrzelać z kałasznikowa. Tyle że na leżąco i z podpórki. Było tłoczno i piknikowo. Opary prochu mieszały się z zapachami grochówki i kiełbasek z grilla. Miła rodzinna atmosfera – jak reklamowali imprezę organizatorzy. Choć większość siedziała w nausznikach, bo amunicji tego dnia nie oszczędzano.
Po południu liczba gości na pikniku przekroczyła 300 i do stanowisk strzeleckich trzeba było czekać w kolejce. Tu można się było dowiedzieć, że od kilku lat Polska ma jedne z bardziej liberalnych przepisów w zakresie dostępu do broni w całej UE i właściwie każdy niekarany Polak może skutecznie ubiegać się o pozwolenie.