Obserwuj w Google News

Prof. Tomasz Grodzki: Zrzeknę się immunitetu, jak wróci normalna prokuratura

5 min. czytania
20.05.2022 07:25
Zareaguj Reakcja

- Skoro mówi pan, że zarzuty wobec pana są bezpodstawne i jest pan absolutnie niewinny, to dlaczego nie zrzekł się pan immunitetu, by stanąć przed sądem? – pyta Beata Lubecka. - Widzę, że pani redaktor wierzy w bezstronność prokuratury – odpowiada Gość Radia ZET prof. Tomasz Grodzki.

Tomasz Grodzki
fot. RadioZET

- Życzy mi pani, by przy przypadkowo znajdujących się w okolicy kamerach, o 6 rano wyprowadzono mnie z domu w kajdankach i wieziono gdzieś do Rzeszowa – dodaje marszałek Senatu. Jego zdaniem doskonałym przykładem tego, że tak byłoby i w jego przypadku, są sprawy: senatora Gawłowskiego, Barbary Blidy czy kwestia profesora Dudka. - Nie będę narażał Senatu na działania zbrojnego ramienia partii rządzącej. Nie pozwolę na to – zapewnia prof. Grodzki.

- Gdybym wierzył w bezstronność prokuratury, która ma szukać dowodów winy, ale i niewinności, to prawdopodobnie zrzekłbym się tego immunitetu. Ale nie wierzę ani na jotę, że prokuratura jest niezawisła i niezależna – mówi w Radiu ZET marszałek Senatu. - Nie wierzę w bezstronność prokuratury Ziobry. Jeśli wróci normalna prokuratura, normalne procedury i temat będzie aktualny, to wtedy ok [zrzeknę się – red.] – zapowiada Gość Radia ZET. - Nikt nie czuje się dobrze, jak jest w powodów politycznych oczerniany, atakowany, gdzie w podtekście jest próba odzyskania Senatu – podkreśla.

Marszałek Grodzki: Niektórzy prokuratorzy twierdzą w prywatnych rozmowach, że to wszystko jest dęte

Prof. Tomasz Grodzki podkreśla, że nigdy od nikogo nie brał pieniędzy – ani za operację, ani za przyspieszenie terminu przyjęcia do szpitala. - Przez wszystkie lata zajmowałem bardzo ważne pozycje i przez te wszystkie lata nikt nigdy nie podniósł jakichkolwiek zarzutów korupcyjnych – tłumaczy polityk. Dodaje, że dostał od swoich pacjentów kilkadziesiąt „spontanicznych” listów, w których piszą, że mogą poświadczyć bezpodstawność zarzutów. - Jeden z moich pacjentów złożył zawiadomienie do prokuratury, ponieważ przyszli do niego ludzie, którzy oferowali mu 5 tysięcy złotych, by zeznawał na moją niekorzyść. On ich wygonił. To był pan Staszczyk – był stoczniowcem i młodym powstańcem warszawskim – opowiada marszałek Senatu. - Niektórzy prokuratorzy twierdzą, że temat w ogóle nie powinien być podjęty, bo to w ogóle było wszystko dęte, jak rozmawiam z nimi w prywatnych rozmowach – mówi gość Beaty Lubeckiej.

"Nie mam sobie nic do zarzucenia"

Pytany o to, dlaczego rozstrzygnięcie sprawy immunitetu czekało w Senacie 400 dni i czy nie było to jej przeciąganiem, marszałek deklaruje: - Oczywiście, że nie. - Jak pani spojrzy na immunitet wiceministra PiS – 4 lata w Sejmie, immunitet jednej z wicemarszałek Sejmu – 3 lata i na końcu odrzucony wniosek – dodaje. Zdaniem Gościa Radia ZET „prokuratura Ziobry nie potrafi prawidłowo przygotować wniosku”. - Nie mam sobie nic do zarzucenia. Przestrzegałem cały czas regulaminu Senatu – tłumaczy marszałek.

Dopytywany o słowa wicemarszałka Senatu, który uważa, że prof. Tomasz Grodzki zrobił sobie z izby wyższej prywatny folwark, że łamie regulamin Senatu i nadużywa immunitetu, Gość Radia ZET odpowiada: - To, że marszałek Pęk opowiada różne bzdury, zdążyliśmy się w Senacie przyzwyczaić. Zapowiada również: - Będę musiał odbyć z nim poważną rozmowę, ponieważ wczoraj złamał regulamin prowadząc obrady, odmawiając senatorom KO repliki na ataki min. Horały. - Robimy wszystko, by zakusy PiS na uczynienie z Polski państwa autorytarnego, dyktatorskiego, by je powstrzymywać wszystkimi siłami i jako Senat mamy tu pewne zasługi – mówi marszałek Senatu. - Niech pani sobie wyobrazi, jakby nie było Senatu w tym kształcie – byłoby pozamiatane – podsumowuje Gość Radia ZET.

Prof. Tomasz Grodzki: PiS zachęca innych do sankcji, a import z Rosji wzrósł o 5 mld dolarów. To oszukiwanie samego siebie

- Jestem dumny z tego wystąpienia. Uzgodniłem je z przewodniczącym Rady Najwyższej Ukrainy. Oni byli zrozpaczeni, że deklaracje nie idą w parze z czynami. Ja tylko przeprosiłem Ukraińców, że namawiamy innych do sankcji – a sami tego nie robimy – tłumaczy marszałek Senatu w internetowej części programu „Gość Radia ZET”. Jego zdaniem „PiS mówi o sankcjach, zachęca innych, ale jak spojrzymy na dane GUS-u, to import z Rosji wzrósł o 5 mld dolarów od stycznia do marca”. - Myśli pani, że te pieniądze, które pompujemy w Rosję, idą na budowę żłobków dla ukraińskich dzieci? Idą na budowę rakiet, które niszczą ukraińskie osiedla. To oszukiwanie samego siebie – uważa prof. Tomasz Grodzki.

Pytany przez słuchacza o spotkanie z ambasadorem Rosji w 2020 roku, marszałek zapewnia: - To nie ja go zaprosiłem. - Do mnie przychodzą wszyscy ambasadorowie akredytowani w Polsce, jak również polscy ambasadorowie, którzy wyjeżdżają na placówki – tłumaczy Gość Radia ZET. Marszałek wyjaśnia, że spotkanie dotyczyło „otwarcie kanałów dot. wymiany kulturalnej, edukacyjnej i tego typu spraw, ale nic z tego nie wyszło”. - To są spotkania kurtuazyjne. Nie było z tego spotkania żadnych owoców – podkreśla gość Beaty Lubeckiej.

Prof. Grodzki: Będę starał się zaprosić pana Stefańczuka. Ma wygląd bramkarza z dyskoteki, ale…

Marszałek Senatu opowiada również o Campusie Polska Przyszłości, organizowanym przez Rafała Trzaskowskiego. - Dostałem już wstępne zaproszenie. Spróbuję zaprosić, za moim pośrednictwem, również innych przywódców parlamentów z okolic naszych sąsiadów – Ukraina – zapowiada prof. Grodzki.  - Jeśli to będzie możliwe, to będziemy starali się zaprosić pana Stefańczuka. Jest świetnym człowiekiem – zdradza. Zdaniem marszałka Senatu, przewodniczący Rady Najwyższej Ukrainy „ma wygląd bramkarza w dyskotece, a tak naprawdę jest profesorem prawa, uroczym, inteligentnym i mądrym człowiekiem, który w znakomity sposób razem z premierem i prezydentem prowadzą Ukrainę przez te straszne czasy”.

Wizyta w Miami? - Nieprawda [że nie było tam żadnych ważnych spotkań – red.]. Było spotkanie z panią burmistrz Miami, której budżet jest gigantyczny, było spotkanie z szefem wszystkich burmistrzów tych dzielnic, z poważnymi biznesmenami, z World Trade Center oddziału w Miami – wylicza Gość Radia ZET i zaznacza, że przede wszystkim był tam wielki kongres ekonomiczny Polonii. - Myślę, że ta sensacja wynikła z nazwy „Miami”. Gdyby to było w Koninie czy Koszycach, to nie byłoby takiej sensacji – komentuje marszałek Senatu oraz dodaje: - Nawet sekundy nie byliśmy na żadnej plaży. Prof. Grodzki opowiada, że w czasach kariery medycznej bardzo dużo podróżował po świecie i „to nie jest wcale taki miód jechać na 4 dni [do Miami – red.], tłuc się samolotami, wracać, kiedy człowieka męczy jet lag”.

RadioZET/MA