Zamiast oprysków jerzyki i karasie. Tak miasta walczą z komarami
Wraz z nadejściem lata pojawia się coraz więcej komarów. Owady te uwielbiają ciepło i wilgotność. Ich obecność w miastach jest dość uciążliwa dla ludzi, którzy starają się je zwalczać za pomocą środków chemicznych i biologicznych. Jednak niektóre samorządy mają wątpliwości co do takich metod walki z komarami.
- Wiele miast decyduje się na rezygnację z oprysków na komary
- W walce z owadami inwestują w naturalne rozwiązania, w tym budki dla jerzyków, czy oczka wodne dla ryb, które żywią się komarami
- Naukowcy mówią o szkodliwości oprysków, ale zwracają też uwagę, że przez zmiany klimatyczne komarów jest na tyle dużo, że naturalne sposoby walki nie wystarczą
- Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Wiele samorządów od lat decyduje się na stosowanie oprysków, mających na celu odkomarzanie miast. We Wrocławiu takie działania są podejmowane od 1998 r. i są powtarzane każdego roku. Zaczynają się w marcu i kończą w październiku.
Jak dokładnie wygląda walka z komarami we Wrocławiu? 1700 ha miasta odkomarza się metodą agrolotniczą wzdłuż wrocławskich rzek, 360 ha - metodą naziemną w parkach i 350 ha - kompleksowego w dolinie Bystrzycy. Oprócz tego przeprowadzana jest akcja zarybiania 50 zbiorników i rozdawania lawendy. Przeciętny koszt odkomarzania to ok. 300 zł za 1000 m kw. Im większa powierzchnia, tym niższy koszt.
- Mamy "zmapowanych" około 250 potencjalnych miejsc rozwoju komarów. Ustalana jest wielkość populacji owadów i podejmowane są decyzje o przeprowadzeniu określonych zabiegów, z ustaleniem przy tym dawki preparatu - mówił Portalowi Samorządowemu Grzegorz Rajter z UMW.
Czytaj także: Ile będzie kosztować neutralność klimatyczna? Dwa scenariusze Goldman Sachs
Środek biologiczny, który działa wybiórczo na larwy komarów rozwijające się w wodzie, jest bezpieczny dla ludzi i środowiska. Środek chemiczny ma ograniczać populację dorosłych komarów i nie krzywdzić innych owadów, w tym pszczół. Oba są rozpylane z samolotów.
Podobne działania są podejmowane w Lublinie. 18 czerwca zakończyła się tegoroczna akcja. Odkomarzanie przeprowadzono na powierzchni 280 ha, a użyty preparat działa na komary, meszki i kleszcze. Preparat rozpylano wieczorem, by nie miał wpływu na pszczoły.
Na opryski zdecydowały się m.in. Tychy, Sandomierz, Kędzierzyn-Koźle, Stargard, Tarnobrzeg, Włocławek, Dąbrowa Górnicza.
Zobacz także: Hotel Gołębiewski w Pobierowie. Zdjęcia satelitarne pokazują, jak gigantyczna to inwestycja
Są też samorządy, które kategorycznie przeciwstawiają się opryskom na komary. Należą do nich: Warszawa, Łódź, Kielce czy Zamość.
- Decyzja o rezygnacji z odkomarzania za pomocą środków chemicznych to również efekt udziału miasta w różnego rodzaju programach, szkoleniach i konferencjach poświęconych m.in. przedsięwzięciom na rzecz ochrony środowiska naturalnego i klimatu. Specjaliści zalecają, by miasta, szukając rozwiązań pewnych problemów, skłaniały się ku metodom bazującym na naturze. Poza tym, z uwagi na epidemię, szukając oszczędności w wydatkach bieżących, realizujemy przede wszystkim te zadania, które mają charakter obligatoryjny - wyjaśniał w 2020 r. Piotr Zając, zastępca prezydenta Zamościa, kiedy w mieście zrezygnowano z oprysków.
Co jest powodem rezygnacji z oprysków?
- Akcja odkomarzania w tym roku nie zostanie przeprowadzona w mieście. Jest to związane z niekorzystnym wpływem środków chemicznych, które mogą zaszkodzić zwierzętom i roślinom - mówił Portalowi Samorządowemu Tomasz Porębski, rzecznik prasowy prezydenta Kielc.
Zatem co z komarami? Walczą z nimi jerzyki, czyli ptaki żywiące się krwiopijczymi owadami. Budki dla jerzyków wiszą m.in. w Kielcach, Czechowicach-Dziedzicach, Krakowie czy Sosnowcu.
Ptaki to nie jedyny naturalny sposób na walkę z komarami w mieście. Wiosną i jesienią we Wrocławiu zarybia się ok. 50 zbiorników wodnych.
Zdaniem naukowców naturalne metody nie są w stanie podołać plagom komarów. Opady i wysokie temperatury sprawiają, że komary wylęgają się masowo.