Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życie na osuwisku w Międzybrodziu Bialskim. Reporter DZ odwiedził przysiółek Łazki. Zobacz ZDJĘCIA

Jacek Drost
Jacek Drost
Przysiółek Łazki w 2010 roku
Przysiółek Łazki w 2010 roku FOT. Jacek Drost
Do przysiółka Łazki w Międzybrodziu Bialskim, gdzie przed laty powstało największe w Polsce czynne osuwisko i kilkudziesięciu budynkom groziło zawalenie, powróciło życie. Powoli, krok po kroku, niejako tylnymi drzwiami. Reporter DZ odwiedził to miejsce, które przeszło dekadę temu było na ustach całej Polski. Zobaczcie zdjęcia, jak przysiółek wyglądał tuż po katastrofie i jak wygląda teraz.

Ostatni raz byłem tutaj przed 11 laty, na przełomie maja i czerwca 2010 roku, kiedy po ulewnych deszczach zaczęła osuwać się ziemia. Teren przysiółka Łazki, na którym stało około 140 domków letniskowych, zjeżdżał w stronę Jeziora Międzybrodzkiego w tempie 20 centymetrów na dobę! Sytuacja była naprawdę groźna. Katastrofa wisiała w powietrzu. Kiedy minąłem zaporę w Porąbce i dojechałem do ulicy Łazki prowadzącej do przysiółka, zobaczyłem tłum zrozpaczonych ludzi - właścicieli domków, strażaków i policjantów, którzy nie wpuszczali nikogo na zagrożony teren. Lekkim samochodem terenowym udało mi się jednak wraz ze strażakami pojechać w tzw. strefę zero, gdzie istniało największe zagrożenie.

Wrażenie, że wszystko „zjedzie" do jeziora

Na miejscu widok był przerażający - popękane ściany domów sprawiały wrażenie, jakby budynki za chwilę miały się zawalić, w oczy rzucały się pofałdowane podjazdy ze zniszczoną kostką brukową, gdzieniegdzie widać było powykręcane bramy i płoty oraz wielkie jak kratery dziury w wąskich dróżkach przysiółka. Kilku strażaków i funkcjonariuszy Straży Granicznej w ciszy i skupieniu próbowało ratować z zagrożonych budynków co cenniejsze rzeczy. Ktoś wynosił telewizor, jacyś strażacy pakowali na samochód stylową szafkę.

Pamiętam, że w tamtym czasie miało się wrażenie, iż jeden fałszywy ruch, jedna osoba za dużo i całe zbocze zjedzie do jeziora. Z kimkolwiek się rozmawiało, czuć było strach, grozę i współczucie dla mieszkańców, którym geolodzy nie pozostawiali złudzeń. Podkreślali, że nie ma najmniejszych szans, iż osuwisko w przysiółku Łaski kiedykolwiek się ustabilizuje.

- Niestety, to osuwisko nadal jest czynne. Nie ma żadnych szans, by mogli tam znowu zamieszkać ludzie - mówił na łamach DZ dwa lata od katastrofy prof. Antoni Wójcik z Państwowego Instytutu Geologicznego w Krakowie. Dodawał, że ziemia na zboczu góry Żar zawsze będzie się powoli przemieszczała, a kiedy przyjdzie bardzo wilgotny rok, wtedy najprawdopodobniej ogromne masy ziemi wraz z budynkami (jeśli wcześniej nie zostaną rozebrane) spłyną do Jeziora Międzybrodzkiego. - Tego procesu nie da się zatrzymać, koszty zabezpieczenia osuwiska byłyby olbrzymie - podkreślał prof. Wójcik.

Osuwisko nadal pracuje: jeden centymetr na rok

Profesor Wójcik wiedział, co mówi, bo od tamtej rozmowy minęło 10 lat, a osuwisko w przysiółku Łazki nadal jest czynne. Kiedy zadzwoniłem do Urzędu Gminy w Czernichowie, by dowiedzieć się czy można wejść do przysiółka, wójt gminy Barbara Kos-Harat powiedziała mi, że jest to możliwe (zakaz został zniesiony po 2010 roku), że zagrożenia nie ma, ale potwierdziła, iż osuwisko jest czynne. - Ziemia osuwa się około jeden centymetr na rok - stwierdziła pani wójt, dodając, że teren cały czas jest pod opieką geologów.

W słoneczny, lipcowy dzień pojechałem więc do przysiółka Łazki, żeby zobaczyć, jak wygląda to miejsce tak pełne sprzeczności. Z jednej strony przepięknie położone - na brzegu malowniczego Jeziora Międzybrodzkiego i stóp Góry Żar w Beskidzie Małym, z drugiej - szalenie niebezpieczne, bo wciąż na czynnym osuwisku.

W piątkowe, letnie południe odnosiłem wrażenie, że - oprócz kilku turystów - podążających czerwonym szlakiem na Górę Żar w przysiółku Łazki nie ma żywego ducha, że kto mógł opuścił to naznaczone katastrofą i wciąż niebezpieczne miejsce. Wokół było cicho, spokojne, wręcz błogo. Nad wąskimi uliczkami przysiółka szumiał wiatr, czasami słuchać było komendy dobiegające z żaglówek przepływających blisko brzegu.

W końcu zza bujnej o tej porze roślinności wyłoniły się pierwsze budynki - od razu widać, że zadbane i ktoś w nich mieszka. Im dalej w głąb przysiółka, tym domków przybywało - wiele z nich wyremontowanych, z zadbanymi podjazdami i płotami, trudno było wypatrzyć jakieś ślady katastrofy sprzed ponad 10 lat. Te zupełnie opuszczone i zdewastowane mogłem policzyć na palcach jednej, no - może dwóch rąk. W rejonie ul. Łabędziej zza szczelnego płotu dobiegał odgłos palnika. Starszy mężczyzna majsterkował coś w warsztacie. Kiedy zagadałem go, jak mu się mieszka w przysiółku na wciąż czynnym osuwisku, wzruszył ramionami.

- Ja tutaj odpoczywam. Miejsce jest przepiękne. Nie potrzebuję Grecji, Chorwacji czy Hiszpanii - powiedział pan Ludwik i uciął rozmowę.

Idąc kawałek dalej zauważyłem, że domków noszących ślady uszkodzeń w postaci popękanych ścian, z odpadającym tynkiem z elewacji, takich jakoś krzywo stojących, koślawych przybywa. Gdzieś przed oczami mignęła rozbita szyba, innym razem zabite deskami okna. Tu gdzieś sterta gruzu, tam poskładane w nieładzie jakieś betonowe płyty. Generalnie miałem wrażenie, że nic w tej okolicy - domy, drzewa, płoty, drogi, a nawet znaki drogowe czy tabliczki z nazwami uliczek - nie trzyma ani pionu, ani poziomu. Mimo to trudno mi było odmówić temu miejscu uroku. Wystarczyło podnieść wzrok, by zobaczyć śmigające po jeziorze żaglówki, błękitne niebo z kłębiastymi chmurami, zazielenione pasma Beskidu Małego - gdzieś tam jest Czupel, Rogacz i Chrobacza Łąka.

Przysiółek Łazki: piękne, niebezpieczne miejsce

Chwilę później spotkałem starszego mężczyznę w kombinezonie roboczym i siwą brodą. Nie był chętny do rozmowy. Powiedział, że rozbierają dwa domki, że się spieszy (faktycznie nieco powyżej z dwóch domków zostały tylko fundamenty, przy których krzątało się dwóch robotników), że zaraz syn po niego przyjedzie. - Życie powoli wraca do przysiółka. Każdy coś dłubie, coś naprawia - skwitował mężczyzna z brodą. Dodał, że feralnej wiosny 2010 roku lało bez przerwy przez dwa miesiące, woda wsiąknęła 50 metrów w głąb zbocza. Stąd osuwisko. Stwierdził, że ma nadzieję, iż do takiej sytuacji już nie dojdzie.

Inni mieszkańcy przysiółka także nie byli skorzy do rozmowy. Ktoś powiedział, że jest tutaj od niedawna, ktoś zapewnił, że jego wiedza na temat osuwiska jest praktycznie żadna i bywa tutaj tylko w weekendy, jeszcze ktoś inny dodał, że sąsiad wie więcej... Generalnie ludzie nie chcieli dzielić się swoimi wspomnieniami, ciężko było cokolwiek od nich wyciągnąć. I trudno im się dziwić. Do przysiółka można wjeżdżać, formalnego zakazu nie ma, ale osuwisko nadal jest czynne. Ludzie przebywają tutaj i inwestują w domki na własną odpowiedzialność.

Wyjątkiem jest Zygmunt Suchański z Gliwic, który do przysiółka przyjeżdża w każdej wolnej chwili od 45 lat, bo - jak mówi - kocha to miejsce. Chętnie dzieli się swoimi wspomnieniami i przemyśleniami.

- Dowiedziałem się o osuwisku w nocy. Zadzwonił do mnie sąsiad, który tu był i jeszcze zdążył pokonać samochodem rów, jaki powstał w drodze. Położyli jakieś belki, przejechał po nich ze dwa samochody. Byłem tutaj z samego rana, nikogo nie wpuszczali - wspominał pan Zygmunt na werandzie swojego domku z widokiem na jezioro. Dodał, że jego posesja w ogóle nie ucierpiała, choć zniszczenia były widoczne tuż przy jego samym płocie. - Jak zobaczyłem, co się dzieje metr, półtora od mojej posesji, to wprost nie wierzyłem, że do tego doszło. To wyglądało koszmarnie. Patrzę na budynek sąsiada, a on był prawie że rozwalony, żelbetowy parking popękany, a u mnie wszystko było normalnie. Dla ludzi, którzy tu przyjeżdżali to była rozpacz - mówił pan Zygmunt. Stwierdził, że wierzy, iż opatrzność Boża czuwa nad jego domem i dlatego nic mu się nie stało. - Żyję bez obaw. Na domu mam zamontowany czujnik podłączony przez geologów do radaru. Myślę, że to miejsce nadal będzie chronione - powiedział mieszkaniec przysiółka Łazki.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera