Policja miała nadzorować skazanego za pedofilię księdza. "Nie miała pojęcia, gdzie jest Kania i co robi"

We wrześniu ubiegłego roku sąd wypuścił byłego księdza Pawła Kanię na wolność. W 2015 r. mężczyznę skazano na siedem lat więzienia za gwałt na nieletnim chłopcu i molestowanie dwójki innych. Kania po opuszczeniu więzienia miał być nadzorowany przez policję i miał odbyć terapię w Zabrzu. Na terapię nigdy nie trafił, a policja - jak wskazuje Onet - w ogóle nie sprawdzała, co się z nim dzieje. Dopiero po nagłośnieniu sprawy, policja zawnioskowała o umieszczenie Kani w ośrodku w Gostyninie.

Ksiądz Paweł Kania był jednym z bohaterów głośnych filmów braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu" i "Zabawa w chowanego". Za ukrywanie jego pedofilskich czynów Watykan ukarał emerytowanych abp. wrocławskiego kardynała Henryka Gulbinowicza i biskupa kaliskiego Edwarda Janiaka. Zakazano pochówku Gulbinowicza w katedrze, a Janiakowi nakazano zamieszkanie poza parafią.

Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo Kryzys Kościoła. „Przed Wielkanocą oczekuję od nas głębokiej skruchy"

Paweł Kania zwolniony po odbyciu siedmioletniej kary więzienia

We wrześniu ubiegłego roku Kania po siedmiu latach wyszedł z więzienia. Według oceny psychiatrów, psychologa i seksuologa były duchowny wciąż jest osobą niebezpieczną. Dyrektor Zakładu Karnego, w którym był umieszczony Kania, wnioskował o umieszczeniu go w Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie. Sąd ostatecznie nie zgodził się na to i zdecydował jedynie o nadzorze prewencyjnym i przymusowej terapii w Centrum Psychiatrii Środowiskowej w Zabrzu.

Więcej o decyzji sądu i okolicznościach zwolnienia pisaliśmy tutaj:

Onet, niemal rok po wyjściu Kani na wolność, informuje, że ani policja, ani inne instytucje, które powinny dopilnować licznych warunków wyjścia na wolność, w ogóle nie interesowały się były księdzem, choć powinna monitorować każdy jego wyjazd ze Świdnicy, gdzie zamieszkał z matką, sprawdzać, gdzie pracuje, a wszelkie jego dane, w tym DNA, miały trafić do policyjnych baz danych. 

Policja nie chciała rozmawiać z Onetem, początkowo zasłaniając się przepisami RODO, by ostatecznie podać, że funkcjonariusze "realizują czynności będące w gestii policji, które to wynikają bezpośrednio z obowiązujących przepisów oraz treści postanowienia sądu". Dziennikarze nie znaleźli dowodów na to, że policja monitorowała Kanię. "Wiele wskazuje na to, że policja nie miała pojęcia, gdzie jest Kania i co robi" - czytamy.

Policja nie odpowiedziała na pytanie, czy wie, gdzie jest Kania, ale w międzyczasie złożyła wniosek do Sądu Okręgowego o umieszczenie byłego księdza w Gostyninie. 

Kania żali się dziennikarzowi na wrocławski Kościół

Skazany po opuszczeniu więzienia miał również poddać się "terapii mieszanych zaburzeń osobowości" w Centrum Psychiatrii Środowiskowej w Zabrzu. 

Terapii w Zabrzu nie ma. Dzwoniłem, pisałem, zero odpowiedzi. Totalny olew

- napisał w odpowiedzi na pytania portalu. Dodał, że sam czuje się pokrzywdzony przez Kościół i organy ścigania. Uważa, że to oni "zrobili z niego ofiarę", a fakt, że żyje, określa mianem "cudu". "Nikomu nigdy nie zdradziłem powierzonych mi tajemnic. A widziałem wiele. Taka jest prawda. Większość osób już nie żyje. Tylko ja mam wiedzę na temat zmarłych" - cytuje Kanię Onet. Skazany obawia się o swoje życie, bo jak się wyraził "wrocławski Kościół to siedlisko pedofili", a on "ma całą wiedzę o tym, co się w nim dzieje".

Ośrodek z Zabrza nie udzielił żadnych informacji na temat pacjenta ani ewentualnej terapii. 

"Zgodnie z art. 16 ust. 2 ustawy z 22 listopada 2013 r. o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzającymi zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób, kierownik podmiotu leczniczego, w którym jest prowadzone postępowanie terapeutyczne, informuje sąd i komendanta policji sprawującego nadzór prewencyjny o uchylaniu się od obowiązku poddania się postępowaniu terapeutycznemu przez osobę stwarzającą zagrożenie. Z uzyskanych informacji wynika, że Sąd Okręgowy we Wrocławiu nie otrzymał sygnału o uchylaniu się od obowiązku poddania się leczeniu" - odniosło się do sprawy Ministerstwo Sprawiedliwości.

Policja wnioskuje o skierowanie Pawła Kani do ośrodka w Gostyninie

Paweł Kania nie figuruje w jawnej części "rejestru pedofilów", który prowadzi resort Zbigniewa Ziobry. Portal przypomina, że może to wynikać z faktu, że chłopiec, którego Kania zgwałcił, w momencie czynu miał ukończony 15. rok życia.

W rozmowie z Onetem były ksiądz stwierdził, że nie wie nic o planach umieszczenia go w Gostyninie i że nikt go o tym nie informował. 

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.