Rzeczpospolita korupcyjna. Polacy dają więcej łapówek niż pięć lat temu
Jeden na dziesięciu Polaków przyznaje się, że w ciągu minionego roku dał łapówkę, żeby załatwić coś w urzędzie lub dostać się do lekarza - wynika z raportu Transparency International. To więcej niż jeszcze pięć lat temu. Nasz kraj jest pod tym względem w szerokiej unijnej czołówce, ale do niektórych krajów wciąż nam daleko.
- Transparency International cyklicznie bada problem korupcji w krajach Unii Europejskiej
- Według najnowszego raportu w Polsce aż 10 proc. obywateli przyznaje się, że w ciągu ostatniego roku musiało dać łapówkę, żeby załatwić coś w obszarze szeroko pojętych "usług publicznych"
- To wzrost o prawie połowę w porównaniu z 2016 r., gdy do łapownictwa przyznawało się 7 proc. Polaków. Jednocześnie poziom korupcji spadł w porównaniu z 2010 r., gdy ten wskaźnik wynosił w naszym kraju 15 proc.
- Pod tym względem Polska jest na 7. miejscu w Unii Europejskiej, dzieląc tę lokatę z Belgią. Wciąż jednak daleko nam do Rumunii, Bułgarii czy Węgier, gdzie poziom łapownictwa zbliża się do 20 proc.
- Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
- UE jest często postrzegana jako bastion uczciwości, ale te wyniki pokazują, że kraje w całym regionie pozostają podatne na podstępne skutki korupcji - powiedziała "Guardianowi" przewodnicząca Transparency International Delia Ferreira Rubio.
Organizacja w czerwcu opublikowała raport dotyczący korupcji, który w dobie pandemii jeszcze zyskał na aktualności. Transparency International badał bowiem, jak często obywatele muszą uciekać się do łapówki, by załatwić sobie dostęp do publicznych usług. W tym również do służby zdrowia, co przez ostatni rok miało kluczowe znaczenie.
Co się okazuje? Aż 7 proc. obywateli Unii Europejskiej przyznaje się do łapownictwa. W tej kwestii dominują kraje tzw. nowej UE. Najgorzej pod tym względem jest w Rumunii, gdzie co piąty obywatel musi wspomagać się korupcją, by cokolwiek załatwić.
Niewiele lepiej jest w Bułgarii, na Litwie i na Węgrzech, gdzie odsetek ten wynosi odpowiednio 19 i dwa razy po 17 proc. Przy kraju rządzonym przez Viktora Orbana się zatrzymajmy.
Problem korupcji zauważyła tam bowiem Komisja Europejska. I to w znacznie szerszym kontekście. Brukseli nie podoba się to na tyle mocno, że nie udzieli zgody na wypłacenie Węgrom pieniędzy z unijnego Funduszu Odbudowy – o sprawie donoszą Bloomberg i Politico. Powodem ma być właśnie brak zabezpieczeń antykorupcyjnych w planie przygotowanym w Budapeszcie. Węgry miały dostać 7,2 mld euro.
Jak pisaliśmy w Business Insider Polska, jedną z zasad dotyczących Planu Odbudowy jest to, że kraje powinny tak zaplanować wydawanie pieniędzy, aby szły one między innymi na sprawy wymieniane w regularnie publikowanych przez Brukselę rekomendacjach dla każdego z państw. W przypadku Węgier jedną z najważniejszych takich rekomendacji jest poprawa systemu antykorupcyjnego poprzez zwiększenie dostępu do informacji publicznych, poprawę działania prokuratury i wzmocnienie niezależności sądownictwa.
Wróćmy jednak do rankingu przygotowanego przez Transparency International. Poza podium w tym zestawieniu znajdziemy: Chorwację, Czechy oraz Słowację, a na dalszym miejscu - Polskę do spółki z Belgią.
Wszystkie te kraje są dość zdecydowanie powyżej unijnej średniej. Daleko im również do wzorowych pod tym względem krajów skandynawskich. Dania, Szwecja czy Finlandia odsetek korupcji notują na poziomie zaledwie 1 proc.
Co mieszkańcy UE próbowali sobie załatwiać za pomocą koperty z pieniędzmi? Przede wszystkim dostęp do ochrony zdrowia, do czego przyznało się 6 proc. respondentów. W dalszej kolejności mamy kombinacje przy oficjalnych dokumentach, korumpowanie służb mundurowych oraz dostęp do edukacji.
Korupcja to nie tylko koperta
Transparency International zwraca jednak uwagę, że korupcja to nie tylko przekazywanie lekarzowi czy urzędnikowi koperty z pieniędzmi pod stołem. Może ona przybierać zdecydowanie inne formy. W tym również takie, które wielu z nas nie kojarzą się z nieetycznym zachowaniem czy łamaniem prawa.
Mowa tu choćby o wykorzystywaniu znajomości, by załatwić coś w urzędzie. Do tego przyznaje się znacznie więcej osób.
Średnia dla całej Unii Europejskiej to aż 33 proc., czyli - jak twierdzą autorzy raportu - ok. 106 mln ludzi. Znajomości największe znaczenie mają na południu oraz centralnej części Europy. Szczególnie w Czechach, gdzie ponad połowa obywateli wykorzystywała "kolesiostwo", żeby np. załatwić miejsce w szpitalu, wizytę u lekarza, lepszą szkołę dla dziecka czy "wymigać się" od mandatu.
Korupcja w Polsce. Jest gorzej niż pięć, ale lepiej niż 10 lat temu
W Polsce sytuacja przez ostatnie pięć lat się pogorszyła. Gdy spojrzymy na raport Transparency International z 2016 roku, to okaże się, że liczba łapówkarzy w Polsce wzrosła o prawie połowę.
Pięć lat temu do wręczania korzyści majątkowej w usługach publicznych przyznawało się 7 proc. z nas. Teraz jest to 10 proc. Ale dobra informacja jest taka, że jeszcze w 2010 r. wskaźnik ten wynosił 15 proc.
Mało optymistyczne dane dotyczą nastrojów Polaków. Okazuje się bowiem, że aż 37 proc. z nas twierdzi, że poziom korupcji w minionym roku się zwiększył, a 34 proc. - że pozostał na tym samym poziomie. Tylko co piąty Polak twierdzi, że walka z korupcją przynosi skutek i jest jej coraz mniej w życiu publicznym.
Co więcej, aż 48 proc. respondentów twierdzi, że nie może bezpiecznie zgłosić korupcji, bo obawia się przykrych konsekwencji. Dla porównania - w Niemczech jest to zaledwie 21 proc.
Jednocześnie aż 60 proc. z nas twierdzi, że rządzący niezbyt dobrze radzą sobie z korupcją. Odmiennego zdania jest 35 proc. badanych.