Pracownik zakładu pogrzebowego mówi Faktowi o chowaniu ofiar COVID-19: „Takich tragedii jeszcze nie widziałem!”
Trudno o tym mówić i trudno na to patrzeć. Rodziny nie widzą bliskich od miesiąca, a potem okazuje się, że nie zobaczą ich już nigdy – mówi pracownik zakładu pogrzebowego "Glorian" z Wołowa (Dolny Śląsk). Pan Arkadiusz Owczarzak (45 l.) w branży pogrzebowej pracuje od ponad 20 lat i wiele już widział, ale takich ludzkich tragedii, jakie niesie za sobą koronawirus, jeszcze nigdy.
W czasie pandemii nie tylko jest więcej śmierci, ale są one też bardziej bolesne dla rodziny, bowiem tradycyjne ostatnie pożegnanie jest niemożliwe. – Rodziny mają swego rodzaju traumę i taką barierę, bo chowają bliskich w worku – mówi pan Arkadiusz.
Zakład pogrzebowy, w którym od 12 lat pracuje pan Arkadiusz, przed pandemią nie organizował też tylu pogrzebów. Normalnie mowa jest o 20-30 w miesiącu, teraz trzeba tę liczbę pomnożyć razy dwa, a gdy przychodzi pandemiczna fala, mowa nawet o 60 pochówkach!
Wielkie ludzkie tragedie
– To prawda co mówią, w czasie pierwszej fali umierały raczej starsze osoby, teraz to mnóstwo jest 20- i 30-latków, odchodzą coraz młodsi ludzie. To dla rodziny podwójna tragedia – podkreśla mężczyzna. Ciężko mu również patrzeć na ból rodziny, która na pogrzebie nie może otworzyć trumny.
– Gdy pacjent w szpitalu ma w rubryczce zaznaczone COVID-19, bez znaczenia jest fakt, kiedy chory trafił do szpitala. Zabezpieczone ciało w worku trafia do zamkniętej trumny, nie ma identyfikacji, nie ma pożegnania z rodziną – dodaje pan Arkadiusz.
Ostatnie pożegnanie z zamkniętą trumną
– To trochę niehumanitarne, takie chowanie w worku, ale staramy się jakoś rodziny podtrzymywać na duchu. Musimy się jednak trzymać przepisów sanepidu i ministerstwa zdrowia – dodaje właścicielka "Gloriana", pani Amelia Owczarzak.
Podkreśla, że na początku pandemii, za równo ona, jak i pozostali pracownicy zakładu, mieli poważne obawy co do nowej formy pochówku i procedur. Teraz są już jednak świetnie przygotowani.
– Trzeba było się dostosować. Dostaliśmy wytyczne, nasza praca regulowana jest wytycznymi sanepidu i rozporządzeniem rady ministrów odnośnie postępowania ze zwłokami osób zmarłych na COVID-19. Dla nas to nie problem zaopatrzyć się w dodatkowe maski, rękawiczki czy środki do dezynfekcji – dodaje właścicielka wołowskiego zakładu.
/6
W czasie pandemii pan Arkadiusz ma więcej pracy.
/6
Zakład pogrzebowy, w którym pracuje pan Arek, dysponuje profesjonalnym sprzętem przypominającym odkurzacz. Dzięki niemu dezynfekowane jest m.in. pomieszczenie, w którym przebywał zmarły zarażony covidem czy trumna.
/6
Na polskich cmentarzach wciąż przybywa grobów.
/6
Jedna z wrocławskich nekropolii widziana z lotu ptaka.
/6
Zakład pogrzebowy, który odbiera zmarłego chorującego na COVID-19 musi się porządnie zabezpieczyć. Wtedy niezbędny jest kombinezon.
/6
W czasie pandemii cmentarze błyskawicznie się zapełniają.
Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!
Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj.