Środa, 17 kwietnia 2024r.

Tragiczny bilans. Oto sportowcy, którzy zginęli podczas igrzysk. Jedną z ofiar był Kazik Skrzypecki

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Święto sportu i rywalizacji, stadiony pełne wiwatujących tłumów, mistrzowie, którzy uważani są za okazy zdrowia. Czasami jednak cała radość ulatuje w jednej chwili, gdy życie olimpijskiego marzyciela nagle gaśnie. We współczesnych igrzyskach do takich tragicznych momentów dochodziło aż dziesięciokrotnie! Jedną z ofiar był Polak.

Czasami święto sportu przerywają tragiczne wydarzenia... Foto: Olympedia.org / BRAK

Eugène Edmond Brassart

W czasie II Letnich Igrzysk Olimpijskich, które rozgrywały się w Paryżu, Eugène Edmond Brassart reprezentował Francję w dwóch dyscyplinach - był szpadzistą i florecistą. Niestety nie zasłynął z powodu swoich wyników sportowych. Do annałów wszedł z zupełnie innego powodu. W 1900 roku szedł przez most tymczasowy Passerelle des Invalides, zbudowany na potrzeby Wystawy Światowej, który runął do Sekwany. Brassart zginął wraz z trzema innymi osobami, stając się tym samym pierwszym nowożytnym olimpijczykiem, który zginął w czasie trwania igrzysk.

Francisco Lazaro

Maratończyk Francisco Lazaro był nie tylko nadzieją Portugalii na olimpijskie złoto, ale i chorążym reprezentacji kraju w czasie Letnich Igrzysk Olimpijskich w Sztokholmie, które odbyły się w 1912 roku. Lazaro wcale nie był zawodowym sportowcem. Na co dzień był cieślą w fabryce automobilów, jednak w czasie zawodów miał zamiar przynieść swojemu narodowi, po raz pierwszy uczestniczącemu w igrzyskach dumę.

Przed rozpoczęciem maratonu Lazaro miał powiedzieć "zwyciężę albo umrę". Niestety, jakże prorocze okazały się te słowa! Gdy dobiegł do 30. kilometra upadł. Publika wstrzymała oddech... Okazało się, że temperatura jego ciała wynosiła 41 stopni Celsjusza. Maratończyk zmarł z powodu zapaści i przegrzania organizmu.

Nicolae Berechet

Marzeniem Nicolae Berecheta było zdobycie złotego medalu z boksie. Rumuński pięściarz miał zaledwie 21 lat i całe życie przed sobą. Gdy został reprezentantem swojego kraju na letnich igrzyskach w Berlinie w 1936 roku, startował w wadze piórkowej. W swoim pierwszym pojedynku stanął naprzeciw Estończyka Evalda Seeberga. Walka była wyrównana i o jej wyniku rozstrzygnęli sędziowie. Zaledwie kilka dni później Nicolae już nie żył. Młody i silny mężczyzna zgasł w mgnieniu oka. Jako oficjalny powód podano sepsę, jednak nieoficjalnie mówiło się, że poddała się jego wątroba, w którą Seeberg wyprowadził potężny cios.

Ignaz Stiefsohn

W czasie igrzysk w Berlinie w 1936 roku Berechet nie był jedynym sportowcem, który wyzionął ducha. Ignaz Stiefsohn był pilotem szybowców i jednym z pionierów tego sportu w swojej rodzinnej Austrii. Był prawdziwym pasjonatem i fenomenalnym pilotem, który został wybrany na szefa siedmioosobowej grupy, która miała dać pokaz w Berlinie. Choć nie miał nadziei na medal, i tak chciał zaprezentować swoją ukochaną dyscyplinę jak najlepiej. W czasie pokazu akrobatycznego jego szybowiec złamał skrzydło. Stiefsohn był wyposażony w spadochron, jednak lecąc zaledwie 700 m nad ziemią, nie zdążył go otworzyć. Zginął, roztrzaskując się razem ze swoim szybowcem.

Nawet olimpiadę wykorzystali do swoich zbrodniczych celów. Jeden z najbardziej znanych symboli igrzysk to pomysł... nazistów

Knud Enemark Jensen

Tego dnia w Rzymie było gorąco niczym w piekle. Wyścig w kolarskim wyścigu drużynowym w kolarstwie szosowym na dystansie 100 kilometrów w czasie igrzysk 1960 roku odbywał się w czterdziestostopniowym upale. Z czteroosobowej duńskiej drużyny z powodu udaru cieplnego odpadł już jeden z zawodników, aby ich kraj nie został zdyskwalifikowany, pozostali trzej musieli samo dokończyć stukilometrową trasę. Knud Jensen już wcześniej mówił kolegom, że kręci mu się w głowie, jednak zacisnął zęby i walczył dalej. Dwaj pozostali zawodnicy z drużyny chwycili go za koszulkę, by nie stracił równowagi. Jeden z nich polał go wodą, by trochę mu ulżyć. Gdy jeden z kolegów puścił Jensena, ten stracił równowagę, runął na asfalt i rozbił głowę o chodnik. Mimo szybkiej interwencji medyków zmarł, nie odzyskawszy przytomności. Ten szokujący zgon doprowadził do powstania olimpijskiego komitetu medycznego.

Kazimierz "Kay" Skrzypecki

Smutną historię śmierci zawodników w czasie zimowych igrzysk olimpijskich rozpoczął w 1964 roku Polak. Saneczkarz Kazimierz Skrzypecki, choć reprezentował na imprezie Wielką Brytanię, urodził się w Polsce. W czasie II wojny światowej walczył jako pilot RAF. Na igrzyska w Insbrucku pojechał jako 55-latek, jednak nie miał najmniejszego zamiaru ustępować pola młodszym zawodnikom. Jego dyscypliną było saneczkarstwo, jednak nie było mu zmierzyć się z innymi w walce o medal. W czasie treningu na torze w Igls doszło do wypadku... Choć przewieziono go do szpitala, nie udało się go uratować. Zmarł następnego dnia. Zgodnie z wolą rodziny został pochowany w Krakowie.

Ross Milne

Igrzyska w Insbrucu w 1964 roku okazały się wyjątkowo tragiczne. Nim doszło do ceremonii otwarcia, zginął jeszcze jeden olimpijczyk! Kiedy Australijczyk Leslie Ross Milne przyjechał do Austrii miał niewiele ponad 18 lat, a już reprezentował swoją ojczyznę w narciarstwie alpejskim. Ludzie byli nim bardzo zainteresowani, bo skąd w kraju surferów i słońca "alpejczyk"? Ross Milne startował w biegu zjazdowym. Nie zdążył wziąć udziału w prawdziwych zmaganiach. Na jeden z treningów organizatorzy wpuścili o wiele zbyt wielu gapiów. Zawodnik, widząc, że miejsce, w które pędzi z zawrotną prędkością 100 kilometrów na godzinę, jest pełne ludzi, usiłował hamować. Niestety stracił kontrolę nad nartami i uderzył w drzewo. Lekarze próbowali go reanimować, jednak po przybyciu do szpitala lekarze stwierdzili zgon.

Nicholas Bochatay

Nicholas Bochatay, podobnie jak Francisco Lazaro, był z zawodu cieślą. W czasie zimowych igrzysk olimpijskich, które rozgrywano w Albertville w 1992 roku, reprezentował Szwajcarię w jednej z bardziej spektakularnych dyscyplin - narciarstwie szybkim. Był jednym z najlepszych. Zawodnicy mkną w dół stoku z piorunującą prędkością dochodzącą do 195 kilometrów na godzinę. W samochodzie, gdy coś pójdzie nie tak, człowiek rozpędzony do takiej prędkości ma pasy bezpieczeństwa, poduszki powietrzne i całą żelazną konstrukcję maszyny. Narciarz ma tylko dwie deski, dwa kije, aerodynamiczny kask i piankę. Jedyne, co go ratuje to umiejętności i szczęście. Bochatay miał niestety pcha i zderzył się z ratrakiem, którego nie zauważył, bo ten stał za górką. Siła uderzenia była tak wielka, że narciarz zginął na miejscu.

Hyginus Anugo

Hyginus Anugo zdążył dotrzeć do Sydney i trenował razem z innymi reprezentantami Nigerii, którym pomagał w przygotowaniach do startu. Już wcześniej uczestniczył w poważnych zawodach, jednak teraz 22-latek, który trenował biegi na 200 i na 400 metrów, przyjechał do Australii jako rezerwowy zawodnik sztafety 4 razy 400 metrów. Kiedy przechodził przez ulicę w Sydney, potrącił go samochód. Biegacz przeleciał przez całe auto i wylądował za nim. Nie przeżył. Nigeryjska drużyna była zszokowana. Ponure wieści dotarły szybko także do żony mężczyzny, która podobnie jak on była biegaczką i była akurat w drodze do Sydney...

Nodar Kumaritashvili

Nodar Kumaritashvili to kolejny przykład na to, jak niebezpiecznym sportem jest saneczkarstwo. Gruziński zawodnik był członkiem narodowej ekipy na Zimowe Igrzyska Olimpijskie 2010 w Vancouver. Podobnie jak Kazimierz Skrzypecki, nie zdążył powalczyć o olimpijskie złoto. Jeszcze przed ceremonią rozpoczęcia igrzysk doszło do tragedii. Kumaritashvili w czasie treningu wypadł z toru i z prędkością ponad 144 kilometrów na godzinę uderzył w stalową konstrukcję zadaszenia. Gdy przewieziono go do szpitala, lekarze stwierdzili. Przy tak potężnej sile uderzenia nie było szans, by przeżył. Gruzini rozważali wycofanie swojej ekipy z olimpiady, jednak ostatecznie się na to nie zdecydowali. W czasie ceremonii otwarcia flaga Gruzji była przykryta żałobnym kirem.

Na igrzyskach doszło też do innych tragicznych sytuacji, takich jak zamieszki czy zamachy. Najtragiczniejszym był atak na izraelską drużynę olimpijską w Monachium w 1972 roku. Zginęło w nim 11 sportowców. Tym wydarzeniom poświęcimy wkrótce oddzielny tekst.

Wpadka olimpijska. Pomylili imię polskiej mistrzyni

Ten gest pokazał Rosjanom dwa razy. Ambasador chciał odebrać mu medal

Władysław Kozakiewicz dla Faktu: "Miałem wypadek. Czeka mnie operacja"

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji