0:000:00

0:00

We wtorek 21 września aktywiści i prawniczki z Grupy Granica (zrzeszenie organizacji zajmujących się pomocą migrantom, m.in. Stowarzyszenie Interwencji Prawnej, Chlebem i Solą, Homo Faber) znaleźli w lesie koło Kuźnicy (woj. podlaskie, powiat sokólski) grupę 11 osób. To mężczyźni pochodzący z Kamerunu, Sri Lanki i Iraku. Najstarsza osoba ma koło 30 lat, najmłodsi - 16 i 17. Kuźnica znajduje się kilka kilometrów od granicy, już poza strefą stanu wyjątkowego.

"Większość z nich od kilkunastu dni odbija się od polskich i białoruskich straż granicznych. Najkrócej - 3 dni. Ale jeden z chłopaków krążył między Polską a Białorusią aż 21 dni. To różnorodna grupa, część jest spokrewniona, część podróżowała razem, część dołączyła dopiero na jakimś etapie" - relacjonuje Marta Górczyńska, prawniczka.

Grupa Granica otuliła mężczyzn kocami termicznymi, dała im jedzenie i picie, a następnie wezwała karetkę.

"Ratownicy medyczni po obejrzeniu ich zdecydowali, że wszyscy kwalifikują się do szpitala i powinni tam jechać. Ale zaraz po przyjeździe karetki na miejscu pojawiła się też Straż Graniczna i wojsko. Między komendantem, a dowódcą wywiązała się dyskusja i ostatecznie zdecydowano, że tylko trzy osoby w najgorszym stanie zostaną przewiezione do szpitala, a pozostałe trafią do placówki Straży Granicznej w Kuźnicy. Tych osiem osób zostało zapakowanych do ciężarówki wojskowej. Dosłownie zapakowanych, bo część z nich miała tak zziębnięte palce, stopy, były tak skrajnie wycieńczone, że nie były w stanie wejść tam o własnych siłach" - mówi Marta Górczyńska.

Wszystkie te działania trwały około kilku godzin. Akcja zakończyła się ok. 16.00. Materiały wideo na Twitterze opublikował obecny na miejscu Jakub Medek, dziennikarz TOK FM.

View post on Twitter

"Nie mamy pewności, co się z nimi stanie"

Co stanie się z osobami, które trafiły do szpitala, kiedy już wydobrzeją?

"Nie wiemy. Próbujemy to ustalić, powołując się na pełnomocnictwa, które dostaliśmy od tych osób. Ale nikt nie chce nam udzielić takiej informacji" - mówi prawniczka.

Niewiele więcej można powiedzieć także o sytuacji osób, które trafiły do placówki Straży Granicznej. Zgodnie z prawem powinna zostać wszczęta wszczęta wobec nich procedura o zobowiązaniu do powrotu.

"W świetle przepisów te osoby nie mają prawa do przebywania na terytorium Polski. W trakcie takiego postępowania, a nawet jeszcze przed jego wszczęciem takie osoby mogą zadeklarować potrzebę ochrony międzynarodowej. W tym momencie nie jestem w stanie powiedzieć, jakie procedury zostaną wobec nich wszczęte. I czy jakiekolwiek będą" - komentuje Górczyńska.

"Szczerze mówiąc, nie wiemy, czy te osoby nie trafią za chwilę z powrotem do lasu".

Jak podkreśla prawniczka, osoby znalezione w Kuźnicy powinny przede wszystkim dostać od polskich służb pomoc.

"To nawet nie jest kwestia tego, czy te osoby zamierzają ubiegać się o ochronę międzynarodową, tylko po prostu fakt, że to są tygodniami przepychani między granicami. Są łapani przez polską Straż Graniczną wywożeni pod granicę z Białorusią i tam przeganiani, gdzie z kolei łapią ich białoruskie służby i zawracają do Polski. I tak w kółko. Jeśli ktoś potrzebuje pomocy, jest wycieńczony i takiej pomocy służby mu nie udzielają, to już jest nieludzkie traktowanie, o ile nie tortury" - mówi Marta Górczyńska.

Przeczytaj także:

Straż Graniczna chwali się push-backami

Straż Graniczna codziennie publikuje podsumowania działań z ostatniej doby. Informują, ile osób zostało zatrzymanych, ale również ile "odnotowano prób przekroczenia granicy". W ostatnich wskaźnik ten sięga 200-300 przypadków. Czym są te "odnotowane próby"? Straż Graniczna twierdzi, że to przypadki, którym "zapobieżono". Nieoficjalnie łączy się te liczby z push-backami, czyli niezgodnymi z prawem "wypchnięciami" za granicę polegającymi na wydaleniu osób bez wszczęcia jakiejkolwiek procedury prawnej.

O tej praktyce polskich służb mówią sami migranci. Mediom udało się również dobrze udokumentować kilka takich przypadków, w tym dotyczących osób, które w sposób wyraźny ubiegały się o ochronę międzynarodową.

W sierpniu MSWiA wydało rozporządzenie, zgodnie z którym Straż Graniczna może takie osoby — po ich "ujawnieniu się w przejściu granicznym oraz poza zasięgiem terytorialnym przejścia" - po prostu "zawracać do linii granicy państwowej".

Dodatkowo Sejm 17 września przegłosował nowelizację ustawy o cudzoziemcach oraz ustawy o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium RP, w myśl której osoba zatrzymana po nielegalnym przekroczeniu granicy zewnętrznej UE (czyli granicy z Rosją, Białorusią i Ukrainą) może zostać natychmiast odwieziona z powrotem na granicę i objęta czasowym zakazem wstępu na terytorium Polski. Decyzję o tym podejmuje Komendant Straży Granicznej.

;

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze