Poczta Polska ogłosiła redukcje zatrudnienia, które mają objąć około 5 tys. pracowników średniorocznie. Związkowcy trwają z zarządem w sporze zbiorowym, który najpewniej zakończy się strajkiem. Jednak już teraz pracownicy zaczynają protestować.

– Jeszcze nie mamy potwierdzenia, że strajk się odbędzie. Póki co zaczynają się akcje oddolne, czyli idące od samych pracowników, które są przeciwko redukcji zatrudnienia. Ponadto jesteśmy od zeszłego roku z pracodawcą w sporze zbiorowym i domagamy się wyższych płac. W tej chwili mamy etap mediacji – jeżeli ta faza zakończy się fiaskiem, to kolejnymi krokami są: strajk ostrzegawczy, referendum strajkowe i strajk – komentuje w rozmowie z Gazetą Prawną Robert Czyż przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Poczty.

Naprawa Poczty Polskiej

Jak mówi nam Czyż, spór zbiorowy ciągnie się już długo. Czekano na powołanie nowego zarządu, ponieważ osoby pełniące obowiązki nie chciały rozmawiać ze związkowcami i na podpisanie przez Andrzeja Dudy ustawy ratunkowej.

Przypomnijmy: 25 marca 2024 roku prezydent podpisał nowelizację ustawy o prawie pocztowym, która przewiduje wstępną płatność na poczet finansowania kosztu netto obowiązku świadczenia usług powszechnych, która będzie przekazana z budżetu państwa w formie dotacji celowej. Tego samego dnia powołano prezesa tej instytucji – Sebastiana Mikosza oraz Dariusza Śpiewaka na stanowisko wiceprezesa.

Naprawa sytuacji Poczty Polskiej jest jednym z priorytetów Ministerstwa Aktywów Państwowych – mówił Jacek Bartmiński, wiceminister aktywów państwowych. Dodał, że obecnie najpilniejszą kwestią jest wypłata spółce rekompensaty z tytułu straty poniesionej w związku z wykonywaniem przez Pocztę Polską usług powszechnych.

Jednak spór zbiorowy z pracodawcą dotyczy walki o wyższe wynagrodzenia. Pytamy Roberta Czyża, czy nowa ustawa zmieni coś w tym zakresie.

– Poprzedni zarząd obiecał, że jeśli jakieś środki się pojawią, to będą prowadzone rozmowy o podwyżkach. W tej chwili trudno nam cokolwiek przewidzieć. Nowy prezes spotkał się z nami tylko raz i powiedział, że Poczta wymaga transformacji i restrukturyzacji, po czym ogłosił nam tę tragiczną wiadomość o redukcji zatrudnienia – wyjaśnia Robert Czyż.

Poprosiliśmy o stanowisko w tej sprawie Pocztę Polską.

W odpowiedzi czytamy, że sytuacja finansowa spółki jest niezwykle trudna, a firma wymaga kompleksowej transformacji.

"Przeprowadzenie tego procesu będzie priorytetem dla nowego Zarządu V wspólnej kadencji. Otrzymanie rekompensaty za już poniesione koszty w latach 2021-22 nie stanowi remedium na trwały i postępujący spadek przychodów. Wobec powyższego, przyjęty plan rzeczowo-finansowy oraz plan zatrudnienia należy traktować jedynie jako punkt wyjścia dla dalszych zmian. Przedmiotowe dokumenty określają poziom zatrudnienia w oparciu o naturalną fluktuację, a nie radykalną redukcję etatów przy zastosowaniu zwolnienia grupowego czy wprowadzenia programu dobrowolnych odejść. Wszelkie badania i analizy jednoznacznie wskazują, że poprawa efektywności wymaga zmiany sposobu organizacji pracy" - podano w stanowisku przesłanym redakcji Gazety Prawnej.

Zwolnienia w Poczcie Polskiej

Czyż mówi nam, że skala zwolnień jest „przerażająca”.

– Mówimy o 5 tys. etatach średniorocznie, to oznacza 7-10 tys. fizycznych osób do zwolnienia. To skala niespotykana do tej pory przez naszą spółkę. Przez osiem lat rządów poprzedniej koalicji pozbyliśmy się 12 tys. etatów, a teraz chcą coś podobnego dokonać w rok – komentuje przewodniczący związku.

I dodaje, że nastroje wśród pracowników są bardzo złe, wybuchają oddolne akcje protestacyjne. – Pierwsza miała się odbyć w Kielcach, ale pracodawca utrudnił jej przeprowadzenie, dlatego odbędzie we wtorek po świętach. To będzie nasza pierwsza manifestacja i pierwszy sygnał ostrzegawczy. Jeśli ten sygnał nie dotrze do zarządu, to w kwietniu należy spodziewać się kolejnych. Mamy bardzo dużo telefonów – pracownicy są rozgoryczeni – nie dość, że marnymi wynagrodzeniami, to jeszcze perspektywą zwolnień lub pracy za dwóch – uzupełnia.

Na temat problemów związanych z planowaną redukcją wypowiedział się również wiceprezes pocztowej Solidarności Andrzej Bodziony.

„Pracownicy placówek i sortowni na co dzień mierzą się z wyzwaniem braków w obsadzie, a przecież oprócz odejść są jeszcze absencje chorobowe, urlopowe. Zatrudnienie powinno być adekwatne do potrzeb i zapewniać właściwą realizację usług. To prawda, że liczba listów z roku na rok spada, ale nie możemy obniżać zatrudnienia procentowo w zależności od spadku liczby tych przesyłek” – czytamy na stronie Solidarności w Poczcie Polskiej.

W stanowisku NSZZ Solidarność Pracowników Poczty Polskiej czytamy ponadto, że wdrożenie planu zwolnień oznacza również reperkusje dla biznesu i obywateli. "Cięcia etatowe w pionach przychodowych, operacyjnych, i to w takich rozmiarach, muszą doprowadzić do paraliżu Poczty i instytucji państwowych, samorządowych, sądownictwa" – przestrzegają związkowcy.

Wymieniono również następujące zagrożenia wynikające z redukcji etatów:

  • dalsze załamanie procesów logistycznych i technologicznych,
  • zwijanie "sieci" i realna groźba utraty przewidzianej prawem dostępności do powszechnych usług pocztowych,
  • jeszcze większe dociążenie pracowników, głównie listonoszy, kierowców, kurierów i asystentów,
  • postępująca pauperyzacja pracowników spowodowana demotywacyjnym systemem wynagrodzeń,
  • odpływ pracowników stosunkowo młodych. Związkowcy zaznaczają, że niedługo dominującą grupą wiekową będą stanowić pracownicy 55+,
  • dalszy spadek jakości, efektywności i wydajności Poczty Polskiej.

Zarobki w Poczcie Polskiej

Ile zarabiają pracownicy Poczty Polskiej?

– W tej chwili 50 000 pocztowców na umowie o pracę ma stawkę zasadniczą 4023 zł brutto plus premię i dodatki, aby osiągnąć wysokość ustawowego wynagrodzenia minimalnego za pracę. Chcemy to zmienić już od lat, ostatnio występowaliśmy w tej sprawie do Agnieszki Dziemianowicz-Bąk. Dowiedzieliśmy się, że przyjęto dyrektywę unijną, która powinna zmienić sposób naliczania naszych wynagrodzeń – mówi nam Robert Czyż.

Zwraca przy okazji uwagę na kolejny problem. – Od 1 stycznia nastąpiło spłaszczenie wynagrodzeń, czyli teraz naczelnik, kierownik, listonosz, księgowy czy informatyk zarabia 4023 zł. Nie ma żadnej gradacji wynagrodzeń, która przedtem – mała, bo mała – ale była. Normalności w tym aspekcie też się domagamy – podkreśla nasz rozmówca.

Biuro prasowe Poczty Polskiej wyjaśnia w stanowisku przesłanym naszej redakcji, że na wysokość wynagrodzenia ma wpływ wiele zmiennych składników. "Różnice pomiędzy faktycznie osiąganymi zarobkami na tym samym stanowisku sięgają nawet kilkuset złotych, co wynika m.in. ze stażu pracy każdego zatrudnionego oraz otrzymywanej premii. Pracownicy związani z Pocztą od dłuższego czasu mogą liczyć na dodatek stażowy w wysokości do 20 proc. podstawy wynagrodzenia, proporcjonalnie do okresu zatrudnienia. Co więcej, w październiku Pocztowcom wypłacana jest >>trzynastka<<, obowiązują również wypłaty nagród jubileuszowych" – podano.

"Warto przypomnieć, że tylko na przestrzeni ostatnich dwóch lat, czyli od 2022 roku, podwyższono wynagrodzenia pracowników Poczty Polskiej oraz kwoty wypłacanych premii czasowo-jakościowych (uzależnionych od obecności w pracy) i zadaniowych (związanych z realizacją konkretnych celów, wyznaczanych przez przełożonego). W efekcie tych podwyżek, od 2022 roku zarobki w Spółce wzrosły średnio o 1582 złote brutto miesięcznie w przeliczeniu na pełen etat. Zwracamy jednocześnie uwagę, że koszty pracy w Poczcie Polskiej stanowią ponad 60 proc. całego budżetu firmy, co jest wartością w sposób znaczący odbiegającą od konkurencji i innych podmiotów rynkowych" – przekazało nam biuro prasowe spółki.

Poczta Polska zatrudnia aktualnie ponad 21,5 tys. listonoszy w Polsce. Średni staż pracy na tym stanowisku wynosi 14,8 lat. Według danych za 2019 rok w spółce pracowało blisko 81 tys. osób.

– Pomimo znacznego spadku obsługiwanego wolumenu przesyłek listowych – o ok. 30 procent na przestrzeni ostatnich lat – liczba naszych doręczycieli zmniejszyła się w stosunku do roku 2015 o zaledwie tysiąc osób" – wyjaśnia spółka.