Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Sześć surowców, które zadecydują o przetrwaniu naszej cywilizacji: piasek, sól, stal, ropa, miedź oraz lit

Sześć surowców, które zadecydują o przetrwaniu naszej cywilizacji: piasek, sól, stal, ropa, miedź oraz lit autor ilustracji: Julia Tworogowska

Główny nurt debaty odnośnie do zmian klimatu ogniskuje się niemal wyłącznie wokół kwestii redukcji emisji gazów cieplarnianych do atmosfery. Jednak choć jest to bardzo ważny aspekt naszego wpływu na planetę, to z pewnością nie jest on jedyny. W swojej najnowszej książce pt. Skarby Ziemi brytyjski publicysta Ed Conway przekonuje czytelnika, by nie zapominał o tym, że podobny ślad na obliczu naszej planety pozostawia proces wydobycia surowców.

Wydawnictwo Szczeliny w tym tygodniu wydało na polskim rynku książkę Eda Conwaya Skarby Ziemi. Sześć surowców, które zadecydują o przetrwaniu naszej cywilizacji, która znalazła się na liście najlepszych książek biznesowych 2023 r. Financial Times. Jej autor jest redaktorem gospodarczym w Sky News, regularnie publikującym również w brytyjskim The Times.

Skarby Ziemi to wartościowy wkład w debatę dotyczącą zrównoważonego rozwoju ludzkości. Najważniejszym walorem książki jest fakt, że patrzy ona na zieloną transformację dużo szerzej niż pod kątem samej maksymalizacji popularyzacji OZE na Zachodzie.

Ed Conway na kartach tej pozycji prowadzi nas w podróż ze „świata eterycznego”, w którym przebywamy na co dzień, uczestnicząc w wideokonferencjach, używając papierowych słomek i obserwując w mediach społecznościowych kampanie greenwashingowe największych korporacji, do „świata materialnego”, w którym ciężarówki wielkości wielopiętrowych budynków przewożą odłamki skał z wysadzonych gór, celem pozyskania z nich miedzi m.in. do naszych smartfonów.

Wydobycie rośnie, ale Zachód zamyka oczy

Od wizyty autora w kopalni złota i małej złotej obrączki ślubnej rozpoczyna się historia zawarta na ponad 300 stronach. Według wyliczeń Conwaya pozyskanie materiału na wykonanie standardowej sztabki złota (400 uncji) wymaga przekopania ziemi o wadze większej niż równowartość dziesięciu największych pasażerskich samolotów na świecie. Autor pyta retorycznie: jeżeli jesteśmy gotowi na taką dewastację środowiska dla metalu, którego de facto nie potrzebujemy do przetrwania, to jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć, aby uzyskać surowce, bez których nasza cywilizacja jest zagrożona?

Takie obrazowe porównania to największa wartość reportażu, który pokazuje nam, że w codziennym życiu jesteśmy dalece nieświadomi piętna, jakie nasza aktywność odciska na planecie. Conway zaznacza, że wydobywanie paliw kopalnych jest jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Z szacunków zawartych w książce wynika, że na każdą tonę wydobywanych z ziemi paliw kopalnych pozyskujemy sześciu ton innych materiałów (m.in. piasek, kamień, metale i sole).

Za jeden z najgroźniejszych mitów autor uważa przekonanie o stopniowym uniezależnianiu się gospodarek państw zachodnich od fizycznych materiałów, podczas gdy w rzeczywistości wydobycie surowców naturalnych zdecydowanie wzrasta. Odbywa się to jednak poza światłem kamer, na innych kontynentach, zaś do Europy surowce docierają w postaci półprzetworzonej lub w formie gotowych produktów. Conway przytacza dane mówiące, że w samym 2019 r. wydobyto więcej surowców niż w okresie od zarania ludzkości do 1950 r.

W tej opowieści dostrzegamy potęgę rodzaju ludzkiego i wpływ, jaki mamy na kształtowanie naszej planety. Tak jak jesteśmy w stanie rocznie wydobywać dwadzieścia cztery razy więcej materiału z ziemi, niż dzieje się to za sprawą procesów naturalnych, tak samo nasza aktywność bardziej niż Matka Natura wpływa na proces globalnego ocieplenia. Według orientacyjnych szacunków przytoczonych przez autora, do 2020 r. waga obiektów wykonanych przez ludzkość przekroczyła łączną masę wszystkich organizmów na Ziemi, zaś każdy taki obiekt, stworzony rękami ludzi, wymagał przetworzenia materiałów o wadze sześciokrotnie większej niż jego własna.

Sześć kluczowych, a zapomnianych surowców

Książka wyróżnia się w głównym nurcie podobnych publikacji swoją narracją, której główną nicią jest przedstawienie dziejów naszej cywilizacji z perspektywy wydobycia i przetwarzania surowców. Skarby Ziemi opisują historię sześciu kluczowych materiałów, których znaczenie wynika z ich wszechstronności przy równoczesnej trudności ze znalezieniem dla nich zamienników. Conway pasjonująco rysuje opowieść o materiałach, które obecnie wydają nam się powszechne i bezproblemowe w produkcji, lecz które kiedyś wiele kosztowały i były szczytem marzeń dla zwykłych obywateli.

Pierwszym opisanym surowcem jest piasek, który wykorzystujemy do produkcji betonu oraz szkła (a więc także światłowodów, soczewek i probówek), jak również do uzyskiwania metalu krzemowego, z którego powstają panele słoneczne i krzemowe chipy. Zwłaszcza przedstawienie cyklu powstawania tego ostatniego związku jest interesujące, gdyż mało osób zdaje sobie sprawę z dużej emisyjności procesu produkcji krzemu, który wymaga wysokich temperatur i wykorzystania koksu węglowego.

Conway podkreśla, że choć w „świecie eterycznym” wydaje nam się, że korzystamy z bezprzewodowego Internetu i w ten sposób ograniczamy zużycie surowców, to tak naprawdę zwiększamy wydobycie piasku o odpowiednich właściwościach do produkcji nowych światłowodów oraz krzemu, a tym samym przyczyniamy się do zanieczyszczania środowiska w procesie produkcyjnym.

Drugim głównym bohaterem książki jest sól, co akurat z perspektywy Polski nie jest zaskakujące – zwłaszcza gdy wspomnimy historyczne znaczenie kopalni w Wieliczce i Bochni. Conway przypomina jednak, że tylko niewielki procent solanki wydobywanej z ziemi kończy na naszym stole jako sól kuchenna, zaś większość trafia do przemysłu farmaceutycznego i chemicznego. Jako przykład autor podaje instalację w Runcorn odpowiadającą za 98% brytyjskiej produkcji chloru, której awaria, według jednego z tamtejszych pracowników, spowodowałaby w perspektywie siedmiu dni konieczność racjonowania wody pitnej w tym kraju.

Trzecim wyróżnionym materiałem jest stal, co również jest intuicyjne. W opinii autora, wbrew temu, co może się wydawać, sektorowi przemysłu daleko do zbliżenia się do futurystycznych wizji, w których stal zostaje zastąpiona przez inne materiały. Dziś żelazo wciąż stanowi 95% produkowanego metalu na świecie, a wydobycie rudy tego surowca w 2021 r. było rekordowe w historii ludzkości. Conway przekonuje ponadto, że żelazo i jego pochodne są wręcz ważnym składnikiem naszego człowieczeństwa, ponieważ pozwalają na wytwarzanie narzędzi w sposób tani i trwały.

Czwartym surowcem jest obarczona niechęcią zachodnich społeczeństw ropa. Autor uświadamia, że nasz los – przynajmniej na razie – jest mocno związany z tym paliwem. Po pierwsze, z dnia na dzień nie jesteśmy w stanie odejść od ropy, choćby w transporcie. Po drugie, razem z gazem ziemnym jest ona wykorzystywana w sektorze petrochemicznym przy produkcji plastików, środków farmaceutycznych, farb, nawozów, żywic czy konserwantów.

Autor podkreśla, że pomimo szerzącej się troski o środowisko globalnie wyprodukowaliśmy więcej plastiku od 2010 r. niż przez prawie 100 lat od momentu jego wynalezienia, a ilość ta cały czas rośnie. Co więcej, ropa jest również składnikiem technologii przyszłości – m.in. turbin wiatrowych oraz akumulatorów obecnej generacji (odpowiednio składnik łopat i grafitu).

Piąty bohater ma jeszcze bliższy związek z przyszłością transformacji energetycznej: jest to miedź, którą eksperci Goldman Sachs w jednym z przytoczonych raportów nazwali „nową ropą”. Jak na wielu stronach książki wydawanej przez Szczeliny przekonuje brytyjski ekonomista, miedź jest podstawą elektryfikacji i naszych marzeń o odchodzeniu od paliw kopalnych.

Według danych zawartych w Skarbach Ziemi zastąpienie konwencjonalnych źródeł energii przez morskie farmy wiatrowe lub panele słoneczne będzie wymagało odpowiednio dziesięciokrotnie i siedmiokrotnie więcej wydobytej miedzi celem utrzymania tej samej końcowej ilości energii. Proklimatyczne zmiany mają więc przełożyć się na większe wydobycie miedzi przez najbliższe ponad dwadzieścia lat, niż to miało miejsce przez ostatnie pięć tysięcy lat.

Ostatni, szósty surowiec dopiero zyska na znaczeniu w kolejnych latach w miarę postępu zielonej transformacji. Mowa o licie, jednym z najstarszych wykorzystywanych przez człowieka surowców, który obecnie znajdziemy przede wszystkim w niemal każdej baterii na świecie ze względu na fakt, iż pierwiastek ten posiada najlepsze właściwości w zakresie magazynowania energii.

Emisje CO2 to nie wszystko

Nowa pozycja wydana w Polsce przez wydawnictwo Szczeliny wielokrotnie skłania czytelnika do myślenia, w jaki sposób moglibyśmy połączyć nieunikniony wzrost poziomu wydobycia surowców oraz chęć zysku z troską o ograniczenie piętna, które jako ludzie odciskamy na naszej planecie.

Conway zwraca uwagę, że wraz z elektryfikacją naszych gospodarek będziemy potrzebowali więcej miedzi, stali oraz krzemu do produkcji farm wiatrowych oraz paneli słonecznych, a do zapór hydroelektrycznych także betonu. Autor popiera ten argument orientacyjnym danymi, które mają zobrazować nam ślad surowcowy trwających przemian: aby zastąpić turbinę gazową o mocy 100 MW, na której produkcję potrzebujemy 300 ton żelaza, 50 ton miedzi i 2000 ton betonu, trzeba wybudować dwadzieścia turbin wiatrowych stworzonych z 30 tysięcy ton żelaza, 540 ton miedzi, 50 tysięcy ton betonu, 900 ton plastiku i włókna szklanego.

Niestety, wzrost zapotrzebowania na miedź ma swoje ciemne strony. Jak podaje autor, zwiększenie rocznej produkcji miedzi o 2,6% przez firmy z Chile w latach 2004–2016 wymagało wzrostu wydobycia rudy miedzi aż o 75%, co pokazuje, że w przypadku niektórych złóż niewielki wzrost wydajności odbywa się dużym kosztem środowiskowym.

Autor podkreśla, że emisje gazów cieplarnianych to tylko jeden wymiar naszego negatywnego oddziaływania na środowisko. Drugim są wykopy lub wybuchy, które dotykają nie tylko dzikiej przyrody, ale niekiedy również mieszkających w okolicy ludzi, którzy mogą mieć tego po prostu dość. Conway podaje przykład właśnie Ameryki Południowej, gdzie społeczeństwa coraz mocniej naciskają na swoje rządy, aby zauważyły ten problem.

W przyszłości presja społeczna może stać się czynnikiem mającym realny wpływ na ograniczanie wydobycia. Taką sytuację widzimy już w Serbii, której przykład został pokrótce opisany w książce w kontekście sporu o wydobycie litu ze spodumenu. Pomimo że ta forma otrzymywania nowego „białego złota” jest bardziej szkodliwa dla środowiska ze względu na potrzebę wysadzania skał oraz emisyjny proces rafinacji, jest ona najczęściej stosowaną metodą otrzymywania litu globalnie (przede wszystkim w Australii).

I właśnie ze względu na koszty środowiskowe związane z przetwarzaniem spodumenu w Serbii wybuchły protesty, które zatrzymały projekt wydobycia litu. Z drugiej strony autor zaznacza jednak, że także mniej inwazyjne formy pozyskiwania tego surowca, np. poprzez odparowywanie solanki, nie są społecznie bezproblemowe i wywołują sprzeciw zwłaszcza w tych krajach, które zmagają się z niedoborami wody.

Skarbach Ziemi przedstawione są liczne zagrożenia dla naszego proklimatycznego kursu, których musimy być świadomi i na które musimy reagować, aby nasz rozwój był rzeczywiście możliwie najbardziej zrównoważony. Autor zaznacza, że wielkim wyzwaniem jest wyeliminowanie ryzyka zahamowania słusznej co do zasady transformacji energetycznej, która może utracić społeczne poparcie ze względu na wzrost jej kosztów w okresie przejściowym.

Kolejnym czynnikiem, który autor identyfikuje jako wąskie gardło transformacji energetycznej, jest postępująca fragmentaryzacja globalnej gospodarki oraz zglobalizowanych łańcuchów dostaw w wyniku narastających geopolitycznych napięć. Zawirowania polityczne mogą przełożyć się na zmniejszoną dostępność surowców, a przez to na wzrost ich cen. Ed Conway wielokrotnie podkreśla znaczenie bezpieczeństwa i przewidywalności łańcuchów dostaw, z których najboleśniej zdaliśmy sobie sprawę podczas pandemii COVID-19.

Dla przykładu opisuje uzależnienie produkcji czystego kwarcu, koniecznego do rozwijania nowych technologii, od amerykańskiej kopalni w Spruce Pine. Jak twierdzi jeden z zapytanych przez autora pracowników tego zakładu – gdyby pola, na których poddaje się obróbce piasek, zostały posypane z samolotu „pewnym proszkiem”, w ciągu sześciu miesięcy globalna produkcja półprzewodników miałaby się załamać ze względu na niedobór kluczowego surowca.

Podobnym przykładem monopolizacji wytwórstwa jest pozycja Chin w sektorze produkcji akumulatorów; kraj ten zapewnia zarówno 80% gotowych akumulatorów (m.in. firma CATL), jak i materiałów, z których są tworzone, zaś zawirowania polityczne mogłyby mieć bardzo poważne konsekwencje dla wielu sektorów światowej gospodarki, w których akumulatory odgrywają kluczową rolę, np. w produkcji samochodów elektrycznych.

Nie poddawajmy się beznadziei!

Jednak książka Skarby Ziemi. Sześć surowców, które zadecydują o przetrwaniu naszej cywilizacji nie ma na celu wyłącznie zwrócenia uwagi na często pomijane aspekty naszego wpływu na środowisko i wzbudzenia w nas wyrzutów sumienia. Autor nie chce jedynie zwiększenia świadomości wśród zadowolonych z siebie zachodnich konsumentów, którzy piją z butelki wielokrotnego użytku, równocześnie publikując na swoim wymienianym co dwa lata iPhonie wpisy dotyczące potrzeby natychmiastowego odejścia od wszelkich paliw kopalnych.

Ed Conway przede wszystkim stara się dać nam nadzieję, pokazując, jak wiele – wydawałoby się nieprzezwyciężalnych – trudności udało nam się pokonać w przeszłości. Bardziej zrównoważone życie na naszej planecie jest możliwe, ale wymaga pochylenia się na serio nad problemem globalnego zużycia surowców. Praktykowany przez Zachód eksport wydobycia i rafinacji do biedniejszych części świata, będących poza zasięgiem naszych baniek informacyjnych, jest jedynie klimatycznym umywaniem rąk.

Szczerość w ocenie skutków, jakie dla planety ma nasz styl życia, jest również niezbędna w szukaniu prawdziwie zrównoważonych rozwiązań. Autor Skarbów Ziemi sugeruje, że obawy dotyczące możliwości spopularyzowania zielonego wodoru czy ryzyka wyczerpania się złóż litu nie powinny nas powstrzymywać przed dalszymi eksperymentami w zakresie optymalizacji naszego gospodarowania surowcami.

Przypomina też w tym duchu zakład Paula Ehrlicha i Juliana Simona o wzrost kosztów wybranych surowców (m.in. miedzi i żelaza), który miał nastąpić wskutek wzrostu globalnej populacji oraz zapotrzebowania na te materiały. Wbrew obawom dzięki zwiększeniu efektywności produkcji (m.in. poprzez zmniejszenie zapotrzebowania na siłę roboczą w porównaniu do tych samych efektów produkcyjnych) oraz rozwinięciu nowych metod eksploatacji złóż niższej jakości ceny w latach 1980–1990 spadły.

Conway podkreśla również wyjątkowość momentu w historii ludzkości, w którym żyjemy. Z jednej strony po raz pierwszy zaczynamy polegać na droższych materiałach, których wydobycie i obróbka wymaga dużych nakładów energii, lecz z drugiej strony te materiały nie muszą być z definicji jednorazowego użytku – tak jak gaz i węgiel – gdyż mogą być wielokrotnie używane i poddawane recyklingowi.

Nadzieją jest właśnie gospodarka obiegu zamkniętego. Jak podaje autor, na ten moment odsetek recyklingu wynosi dla aluminium 42–70%, dla miedzi 43–53%, natomiast dla litu jest to nadal poniżej 1%. To właśnie temu zagadnieniu, podobnie jak samym procesom wydobycia i rafinacji, powinniśmy poświęcić więcej naszej uwagi, aby uczynić nasz rozwój bardziej zrównoważonym w skali globalnej, a nie jedynie lokalnej.

***

Warto podkreślić, że Conway momentami wpada w pułapkę potrzeby prowadzenia efektownej i spójnej narracji, przeszacowując wpływ opisywanych surowców na przebieg wydarzeń politycznych i historycznych. Niczym rasowy populistyczny geopolityk, autor stara się przekonać czytelnika do pewnej determinacji biegu dziejów od zasobów naturalnych poszczególnych państw i interwencji stosowanych w tym obszarze.

W jego wizji rewolucja francuska motywowana była wprowadzeniem podatku od szkła, rewolucja przemysłowa rozpoczęła się w Anglii głównie dzięki odkrytym tam surowcom, zaś Chiny kształtowane były przez monopol solny trzynastu kolejnych chińskich dynastii. Momentami wydaje się interpretować historię świata w taki sposób, aby główną rolę odgrywały w niej przełomy w wydobyciu, przetwarzaniu lub wykorzystywaniu surowców.

Warto jednak zaznaczyć, że powyższe zjawisko jest dość częste wśród dzieł popularnonaukowych, a swobodniejszy wybór faktów pozwala autorowi prowadzić fascynującą opowieść, która dąży do przedstawienia nam wartościowej puenty. Pozycja ma skłonić nas do refleksji nad rzeczywistymi konsekwencjami naszych działań oraz poszerzyć nasze rozumienie neutralności klimatycznej, sięgającej daleko poza ograniczenie spalania paliw kopalnych.

Autor absolutnie nie neguje antropogenicznych zmian klimatu i potrzeby zielonej transformacji, w tym ograniczania zużycia paliw kopalnych. Apeluje on jedynie o holistyczne, bardziej globalne i oparte na większej ilości danych spojrzenie na trwające procesy gospodarcze oraz politykę wydobywczą i przemysłową. Wyraźnie podkreśla również znaczenie recyklingu i potrzeby rozwoju w tym obszarze. Stawką jest długofalowy sukces zielonej transformacji oraz ochrona jej postępów w obliczu wzrastającego oporu społeczno-gospodarczego, napięć geopolitycznych i realiów ekonomicznych.

Link do strony Wydawnictwa Szczeliny. Autorka zdjęcia: A. Sołtysik

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.