Obserwuj w Google News

Kiedy „babciowe”? Dziemianowicz-Bąk zapowiada: W najbliższych dniach wyjdzie ustawa

6 min. czytania
28.03.2024 08:00
Zareaguj Reakcja

Kiedy zostanie wypłacone pierwsze „babciowe”? - Ustawa „wyjdzie” z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej w najbliższych dniach. Zgłosimy ją do wykazu prac rządu. Potem prace rządowe i parlamentarne. To duży program istotnych świadczeń aktywizujących dla rodziców, wracających na rynek pracy – zapowiada w Radiu ZET szefowa resortu Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk
fot. RadioZET

Gość Radia ZET Agnieszka Dziemianowicz-Bąk

Gość Radia ZET dodaje, że system powinien być gotowy za 6 miesięcy i wtedy wejdzie w życie „aktywny rodzic”. - 1500 złotych dla rodziców, którzy potrzebują skorzystać z opieki niani, babci albo dofinansowanie miejsca w żłobku – zapowiada minister rodziny, pracy i polityki społecznej.

Dodaje jednak, że pojawia się pewien wymóg – „by zawrzeć jakiegoś rodzaju umowę z babcią, ciocią, wujkiem, dziadkiem, by zgłosić, kto konkretnie opiekuje się dzieckiem”. Minister Dziemianowicz-Bąk podkreśla, że nie może być to jedynie umowa ustna. - To nie jest tylko kwestia układu, tylko też informacja dla nas, czy dziecko jest powierzone bezpiecznej osobie, chodzi o rejestr takich osób, np., żeby taka osoba nie była w rejestrze pedofilów. Musimy dmuchać na zimne i być niezwykle ostrożnymi – tłumaczy w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim. Zapowiada, że pieniądze powinny być wypłacone w ostatnim kwartale tego roku.

Dziemianowicz-Bąk o skróceniu czasu pracy: Za takie samo wynagrodzenie. Skok cywilizacyjny

Minister pracy ocenia również, że powinniśmy pracować krócej, niż jest to teraz. - Polacy mają za mało czasu na odpoczynek, za mało czasu dla rodziny, za mało czasu na przyjaźń, miłość i pora to zmienić – zaznacza posłanka Lewicy. Jej zdaniem „to się tak wydaje, że jak pracujemy dłużej, to pracujemy lepiej, więcej produkujemy, jesteśmy bardziej efektywni”. – A doświadczenia taki państw, jak Hiszpania, Francja, Niemcy pokazują, że jest odwrotnie. Bardziej wypoczęty pracownik jest – zdarza się – bardziej efektywny – mówi Gość Radia ZET i zapewnia, że jej resort dokładnie analizuje każde rozwiązanie.

Mniej pracy, a pensja ta sama? - Ależ oczywiście! W ogóle nie jest rozważane żadne inne rozwiązanie – deklaruje Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i zapowiada, że najpierw „podejmuje prace analityczne i przygotowawcze”, a potem „podejmie trud przekonywania koalicjantów.

- To byłby skok cywilizacyjny na miarę 8-godzinnego dnia pracy ponad 100 lat temu. Bardzo bym chciała, żeby tak się stało w tej kadencji. Dołożę starań i będę zabiegać o poparcie całej koalicji rządowej – zapowiada Gość Radia ZET.

- Rąk do pracy brakuje oczywiście już dziś, ale musimy tak przemeblować rynek pracy, żeby on był bardziej atrakcyjny i chłonny. Jeśli nie będzie się wiązał z ogromnymi obciążeniami, praca będzie atrakcyjna, nie bardzo ciężka, to pracownicy się znajdą – ocenia Gość Radia ZET.

Minister o handlu w niedziele: Jedno środowisko ma w tym interes

- To nie jest tylko tak, że ja mówię twarde „nie”. Przeciwko wprowadzeniu nieograniczonego handlu w niedzielę są: prawnicy handlu, głównie pracownice na kasach. Chcą mieć czas dla rodziny, dzieci. Przeciwko są też handlowcy – odpowiada Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, pytana o projekt złożony przez Trzecią Drogę, czyli handel w 2 niedziele. Zdaniem minister rodziny, pracy i polityki społecznej też „duże sieci handlowe wcale nie palą się do tego, żeby wprowadzać handel w niedziele, ponieważ nie są zainteresowane płaceniem większych stawem pracownikom w tym czasie”. - Jest jedno środowisko, w którego interesie i które zabiega o zmiany – galerie handlowe. Trzeba patrzeć na fakty w polityce. Coraz więcej Polek i Polaków rozumie, przyzwyczaiło się i lubi taką regulację pracy, że niedziele są wolne – mówi Gość Radia ZET. Minister Dziemianowicz-Bąk podkreśla, że to nie jest palący i pilny problem. – Zgadzamy się z Ryszardem Petru, że praca w niedzielę tam, gdzie już się odbywa, powinna być znacznie lepiej wynagradzana. Jak uszczelnimy przepisy, będzie uregulowane na twardo, wtedy możemy rozmawiać o tym, które branże powinny pracować, a które nie – komentuje Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk o przyszłym prezydencie Polski: Nie zagłosowałabym na Hołownię. Nie nadaje się

- Szymon Hołownia nadaje się na prezydenta? – pyta Bogdan Rymanowski.

- Na prezydenta powinna startować osoba, która nie pozostawia grama wątpliwości, jeśli chodzi o prawa połowy społeczeństwa, kobiet: reprodukcyjne, przerywania ciąży. To nie powinno być odkładane na wieczne nigdy – odpowiada w Radiu ZET szefowa resortu rodziny, pracy i polityki społecznej. Nadaje się czy nie? - Moim zdaniem nie i ja na marszałka Hołownię, mimo pełnego szacunku do jego pracy, nie zagłosowałabym w wyborach prezydenckich – mówi twardo Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.

Dlaczego spadło zaufanie do marszałka Sejmu? - Ponad połowa społeczeństwa to kobiety. Zostały zawiedzione. Wiele kobiet głosowało taktycznie, żeby ratować Trzecią Drogę przed progiem wyborczym. W tych wyborach będą już ratować siebie. Nie dadzą się nabrać, że ktoś kiedyś na wieczne nigdy obieca im pełnię praw – uważa posłanka Lewicy.

Minister o zmianach w płacy minimalnej: Musimy skończyć z absurdem. Zwrócimy się do rządu. Minimalna powinna oznaczać zasadniczą

- Jesteśmy zobowiązani do wdrożenia unijnej dyrektywy o minimalnych płacach w UE. Ustawę mamy już w zasadzie gotową, jeszcze ostatnie szlify. Wprowadzimy zasadę, jaki procent średniego wynagrodzenia powinna stanowić płaca minimalna. Ale to nie koniec… – zapowiada Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, w internetowej części programu „Gość Radia ZET”. Szefowa resortu rodziny, pracy i polityki społecznej dodaje, że w ramach ustawy będzie zgłoszona jeszcze jedna propozycja, „by skończyć z pewnym absurdem”. - Dziś płaca minimalna wcale nie równa się płacy zasadniczej. Płaca minimalna powinna oznaczać płacę zasadniczą, a premie to bonusy, które powinny być nadkładane – tłumaczy minister i zapowiada: - Zwrócimy się do rządu z propozycją.

Dziemianowicz-Bąk o 7 tys. złotych zasiłku pogrzebowego: Szacujemy, że od drugiego półrocza

- Projekt jest gotowy. Do 7 tys. złotych wzrośnie kwota zasiłku pogrzebowego – mówi minister rodziny, pracy i polityki społecznej. Od kiedy? - Wysłaliśmy projekt ustawy do dalszych prac rządowych, potem prace parlamentarne, podpis prezydenta. Szacujemy, że od drugiego półrocza możliwy byłby wzrost, pod warunkiem podpisu prezydenta – tłumaczy Gość Radia ZET.

Minister: Orzeczenia powinny by wydawane bezterminowo albo w dłuższym okresie. Potrzebna ogromna reforma

- Cały czas analizujemy sytuację osób z niepełnosprawnościami. Bardzo zróżnicowane i szerokie środowisko. Potrzebna jest ogromna reforma systemowa, która będzie się składała z wielu ustaw – ocenia minister Dziemianowicz-Bąk. Jako przykład podaje system orzecznictwa. - Orzeczenia wydawane są terminowo, a powinny być w dłuższym okresie lub bezterminowo – podkreśla szefowa resortu rodziny, pracy i polityki społecznej. Kolejna sprawa? - Możemy porównać 2 osoby w spektrum autyzmu, z których jedna będzie mogła podejmować więcej aktywności, a druga będzie wymagała więcej wsparcia. Chodzi o to, by system orzecznictwa widział te różnice, by nie patrzył wyłącznie na kryteria medyczne, ale na to, do czego zdolne są osoby z niepełnosprawnościami – wyjaśnia Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.

- Kwestie równości kobiet i mężczyzn są dla nas bardzo ważne. Kiedy przygotowujemy projekty, jak np. wydłużający urlop rodzicielski dla rodziców wcześniaków i dzieci, które po narodzinach zostają w szpitalu, to dbamy, by dłuższy urlop dla mam wcześniaków był możliwy do wykorzystania też przez ojców – mówi Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.

Zmiana definicji gwałtu? - Ani alkohol, ani krótka spódniczka, ani to, że ktoś idzie ulicą po zmroku, ani to, że ktoś wygląda, jak wygląda, ani żadna inna okoliczność nie usprawiedliwia przemocy, gwałtu. Czy to na trzeźwo, czy pod wpływem alkoholu. Kiedy ktoś podbiega do innej osoby na ulicy i wyrywa jej torebkę, ofiara stanie „wmurowana”, zszokowana, co się stało, to nie musi przed sądem dowodzić, że dostatecznie krzyczała „proszę nie okradać”, „nie zgadzam się” – opowiada posłanka Lewicy. - Mówimy o tym, żeby przestępstwo zgwałcenia było wtedy, kiedy nie ma zgody na stosunek płciowy. Nie mówimy o żadnych zniwelowaniu domniemania niewinności. Nadal będzie funkcjonowało. Chodzi tylko o to, by ciężar dowodu opierał się na tym, że trzeba udowodnić, że nie było zgody na stosunek płciowy czy inną czynność – mówi Gość Radia ZET.

RadioZET/MA