Rozmowa
Para młodych ludzi (Tomasz Waszczuk / Agencja Wyborcza.pl)
Para młodych ludzi (Tomasz Waszczuk / Agencja Wyborcza.pl)

Pani też ma wrażenie, że słowo narcyz jest ostatnio odmieniane przez wszystkie przypadki?

Mam wrażenie, że słów "narcyz" czy "narcyzm" używa się obecnie w naprawdę wielu kontekstach, np. w kłótniach małżeńskich jako wady partnera. Terminu tego używa się zarówno w odniesieniu do osoby, która po prostu złości się na krytykę, albo podkreśla swoje osiągnięcia, jak i do takiej, która przysparza wielu problemów otoczeniu i sobie, bo cierpi na narcystyczne zaburzenie osobowości. I niestety, zwykle nie zdaje sobie sprawy z negatywnych konsekwencji.

Jakie cechy ma osoba z narcystycznym zaburzeniem osobowości?

Przede wszystkim przekonanie, że jest kimś wyjątkowym, wielkim, lepszym od innych. Skupia się na sobie, ale też na reakcji, którą wywiera na ludziach. Oczekuje uwagi, uznania, podziwu. Charakteryzuje się też brakiem empatii i nie ma rzeczywistego kontaktu z potrzebami drugiej osoby. Osoby te opisywane są jako aroganckie, manipulujące, roszczeniowe.

Samopoczucie osoby narcystycznej często balansuje na dwóch biegunach – od poczucia zwycięstwa i wspaniałości do załamania. Osoba narcystyczna postrzeganie siebie bierze nie tyle z wewnętrznego doświadczenia, ile z potwierdzania tego wizerunku przez innych. W gruncie rzeczy jest więc bardzo zależna od cudzej opinii. Wystarczy, że ktoś wskaże ciemny punkt we wspaniałości narcyza, a może to wywołać u niego bardzo silne reakcje. Czasem złość lub atak, a czasem poczucie pustki i załamanie.

Często myśli się o osobie narcystycznej jako o kimś trudnym dla innych, tymczasem bycie narcyzem to doświadczenie bardzo bolesne także dla niego samego. To ciągłe oscylowanie między byciem wysoko na fali a upadkiem. To ciągłe staranie się o sukces i aprobatę.

Z czego się ono bierze?

Narcyz, jak każda osoba, która ma zaburzenia osobowości, został mocno zraniony i wszystkie siły przeznaczył na to, żeby przetrwać. Dziecko, żeby dojrzeć, potrzebuje obecności, miłości i wsparcia rodziców. W oparciu o relację z nimi może zbudować swoje ja, adekwatny obraz świata i innych ludzi oraz nauczyć się regulować własne emocje. W psychologii istnieje pojęcie narcyzmu rozwojowego. Małe dziecko nie do końca jest w kontakcie z ograniczeniami swoimi i świata. Chce wszystko, i to natychmiast, i nie przyjmuje do wiadomości, że coś nie będzie tak, jak chce. Innych traktuje jako osoby istniejące po to, żeby zaspokajać jego potrzeby. To jak najbardziej naturalne i jeżeli rodzice są odpowiednim wsparciem, dziecko dojrzewając zaczyna widzieć swoje ograniczenia oraz odrębność i potrzeby innych ludzi.

Można powiedzieć, że  osoba narcystyczna to ktoś, kto utknął na takim niedojrzałym etapie rozwoju człowieka. Często osoby narcystyczne były akceptowane i chwalone, gdy spełniały oczekiwania rodziców. Nieważne było, kim naprawdę były - drogą do miłości - albo drogą do uniknięcia odrzucenia było ukształtowanie siebie na miarę oczekiwań innych. Żeby przetrwać, musiały szukać podziwu. Osoba narcystyczna czuje się pusta w środku, dowiaduje się o sobie z reakcji innych, dlatego tak bardzo łaknie aplauzu, docenienia i sygnałów potwierdzających, że jest kimś wspaniałym. Wystarczy jakieś wahnięcie i narcyz ląduje w pustce.

Narcyz bywa bardzo samotny (shutterstock)

Czy narcyzm można przepracować na terapii?

Ramani Durvasula, autorka książki "Zostać czy odejść. Toksyczny związek z osobą narcystyczną", kategorycznie twierdzi, że narcyzmu się nie leczy, że terapia nie ma żadnego sensu. Ja myślę, że jeżeli nie mamy do czynienia ze skrajnym przypadkiem narcystycznych zaburzeń osobowości, to można i udaje się nad tym pracować. Zdarza się, że osoby narcystyczne w okresach załamania bardzo cierpią i zwracają się wtedy po pomoc. Na przykład ktoś nie osiąga celu, na którym mu szczególnie zależało, sypie się mu rodzina, jest przytłoczony wewnętrzną pustką i samotnością. Takie osoby przychodzą do mnie na terapię i pracują nad sobą. Często terapia jest szansą na przepracowanie bólu, odszukanie kontaktu ze sobą i drogi do prawdziwego kontaktu z innymi.

Konieczne jest jednak powiedzenie sobie: jestem narcyzem i chcę to zmienić?

Człowiek nie przychodzi do gabinetu, bo odkrył, że jest narcyzem. Częściej słyszę: przychodzę na terapię, bo cierpię. Na przykład ileś lat wkładam w osiągnięcie pozycji zawodowej i wciąż jestem niezadowolony z siebie, mam problemy w małżeństwie, jestem w głębokiej depresji. Nie wiem dlaczego, mam zaburzenia psychosomatyczne, czuję że moje życie straciło sens. Czasem, gdy sypie się rodzina czy coś złego dzieje się z dziećmi, osoba narcystyczna słyszy w domu bardzo wyraźną sugestię: "Idź na terapię". Osoby te nie zawsze jednak widzą swój udział w problemach. Żeby terapia mogła się naprawdę rozpocząć ważne jest dotarcie do ich obszaru bólu. Dążąc do sukcesu, wymagając od siebie perfekcyjności osoba narcystyczna nadużywa siebie, przepracowuje się, żyje w napięciu związanym z potencjalną porażką. A także zaniedbuje rodzinę.

Dlatego narcyz ma skłonność do używek czy nałogów?

Dużo napięć czy przepracowanie sprawiają, że narcyz szuka zewnętrznego sposobu regulacji emocji w trudnej sytuacji, stąd sięga po używki. Osoby narcystyczne mają też skłonność do zachowań agresywnych i do wybuchów złości - to kolejny sygnał trudności w regulowaniu emocji.

A z drugiej strony są nadwrażliwe na swoim punkcie i niezwykle łatwo je zranić?

Porozmawiajmy o tym, jak wygląda u osoby narcystycznej doświadczanie siebie i świata. Dziecko, żeby dojrzało, zbudowało stabilne poczucie "ja" i nauczyło się kontaktu ze swoimi emocjami oraz ich regulacji, potrzebuje wsparcia dorosłych. Można powiedzieć, że nasze wczesne doświadczenia z rodzicami to poligon, na którym konstytuuje się doświadczenie, kim jestem ja, a kim są inni. Jak wygląda sięganie po miłość czy bliskość, co można wyrażać, a co nie. Osoby narcystyczne często mają rodziców, którzy z różnych powodów nie byli wystarczająco dobrym wsparciem dla ich procesu dojrzewania. Sami mają cechy narcystyczne i nie traktują dziecka jako odrębnej jednostki, tylko jako swoją wizytówkę, kogoś kto ma mieć określone cechy albo osiągnięcia. Dziecko jest zachęcane, by tworzyć siebie na obraz tego, czego potrzebują rodzice. Za to jest chwalone, za to dostaje uwagę i obecność dorosłych. Jeżeli nie spełnia tych oczekiwań, jest krytykowane czy odrzucane emocjonalnie. Metaforycznie można powiedzieć, że narcyzm to wyrzeczenie się siebie na rzecz kontaktu z rodzicami. Osoba narcystyczna, zamiast doświadczać miłości była traktowana instrumentalnie. Niestety, w życiu dorosłym odtwarza taki wzór relacji.

Dorosły narcyz to często dziecko narcystycznego rodzica (Robert Robaszewski / Agencja Wyborcza.pl)

Jakie niesie to skutki?

Osoba z zaburzeniem narcystycznym czasem w ogóle nie rozumie, że partner czy partnerka jest kimś odrębnym. - "Jak ty możesz iść do pracy" – mówi np. mąż do żony – skoro ja jestem chory? W terapii narcyz z kolei często nie może przeżyć, że terapeuta ma innych pacjentów. Taka sytuacja dotyczy poważnych zaburzeń, ale zdarza się.

U malutkiego dziecka jest to zupełnie naturalne, dopiero na dalszym etapie rozwoju zaczyna ono rozumieć, że inni są odrębnymi osobami i mają własne potrzeby. Czasem osoba narcystyczna pozostaje na tym poziomie - traktuje innych jak przedłużenie siebie. Żona jest moją wizytówką i ma być piękna, a dzieci mają mieć czerwone paski i nie może być inaczej.

Kolejny etap rozwoju relacji dziecka z innymi, to braterskie porozumienie. "Ja i moja przyjaciółka myślimy tak samo, lubimy to samo" - myśli. Doświadczenie wspólnoty czy bycia podobnym jest ważne, ale z niego też się wyrasta. Niestety, niektóre osoby narcystyczne nadal na tym poziomie funkcjonują. Przychodzi żona czy mąż do domu i mówi: Jedziemy nad morze! Bo skoro ja chcę jechać nad morze, to na pewno wszyscy inni też chcą. Mało empatyczne i czasem szalone zachowania osoby narcystycznej wynikają więc z tego, że nie dostrzega ona do końca odrębności drugiej osoby. Ta druga osoba jest przedłużeniem potrzeb narcyza.

Zobacz wideo Dlaczego boimy się zmian? Pytamy eksperta

Czy narcyzm zawsze należy traktować negatywnie?

Skupienie na sobie to podstawa asertywności, stawiania granic czy zdrowego poczucia własnej wartości. Niektórzy mówią o zdrowym narcyzmie.

Relacja z narcyzem bywa kosztowna i wyczerpująca (Agnieszka Sadowska / Agencja Wyborcza.pl)

A czy narcyzm ma płeć?

Próbowano to badać i stwierdzono, że to zaburzenie występuje trochę częściej u mężczyzn. Nie jest jednak tak, że osoby o strukturze narcystycznej to wyłącznie mężczyźni. Zatem mówimy i o kobietach, i o mężczyznach.

Narcyz nie liczy się z potrzebami innych, nie słucha ich, nie przywiązuje się i nie potrafi tworzyć głębokich relacji. Brzmi to niepokojąco, prawda?

Związek z osobą narcystyczną, szczególnie mocno zaburzoną, niesie bardzo dużo kosztów partnerowi czy partnerce. Osoby, które wiążą się z osobami o strukturze narcystycznej, mają swoją własną historię relacji. Sprawia ona, że w życiu dorosłym reagują akurat na takie, a nie inne osoby. Jeżeli jedno z rodziców było osobą, która wymagała od dziecka, żeby zaspokajało jej potrzeby, bo np. nie radził sobie z życiem, może się u dziecka pojawić przekonanie, że miłość dostaje się za staranie, że trzeba na nią zasłużyć, czy że w każdej chwili może ona zniknąć. Kiedy więc narcyz zachowa się w sposób nieczuły czy nieempatyczny, u partnera czy partnerki nie zapala się czerwone światełko ostrzeżenia, tylko uruchamia się myślenie w stylu: ojej, czy nie zrobiłam czegoś złego? Może powinnam się jeszcze bardziej postarać? A w ogóle można go usprawiedliwić, bo miał ciężki dzień i jest zmęczony. To schemat znany z dzieciństwa. Taka osoba, mówiąc metaforycznie, ma swoją wewnętrzną instrukcję, jak obsługiwać osobę narcystyczną.

Książka "Zostać czy odejść. Jak obronić siebie w relacji z narcyzem?" jest pożyteczna, bo zachęca do przyjrzenia się tym schematom i pokazuje partnerom osób narcystycznych drogę powrotu do siebie i asertywności. A jeżeli zaczynamy dbać o siebie, stawiać granice, to wtedy to co się dzieje w relacji, przestaje być jedynym czynnikiem, który wyznacza nasze poczucie własnej wartości. Skupienie się na sobie, szukanie kontaktu z ludźmi czy znalezienie pasji przerywa taniec między narcyzem a osobą, która jest, mówiąc trochę metaforycznie, jego dopełnieniem.

Jednak kiedy zaczynamy się narcyzowi wymykać, to on zaczyna o nas zabiegać?

Tak, bo często partner czy partnerka narcyza jest jego widownią, jest lustrem, w którym może się przeglądać i upajać, jaki jest wspaniały. Utrata relacji jest uderzeniem w narcystyczne potrzeby, więc oczywiście wtedy narcyz albo znów roztacza swój czar, albo przeprasza. Osoby narcystyczne doskonale wiedzą, co zrobić, żeby druga osoba się nimi zachwyciła. Cykl tzw. miesiąca miodowego zaczyna się od początku i taka relacja może trwać wiele, wiele lat.

W dodatku narcyz zwykle lubi izolować partnera czy partnerkę od przyjaciół i rodziny. Ta relacja zawsze jest szkodliwa czy wręcz toksyczna?

Zachowanie osoby narcystycznej zawsze bardzo uderza w poczucie wartości osoby, która się z nią wiąże. Nie ma jednak dwóch takich samych relacji. Czasem partner czy partnerka może szybciej się zbuntować, nie kupować argumentacji narcyza i trzymać się swojego doświadczenia emocjonalnego. Na pewno taka postawa zmniejsza koszty, ale ich nie niweluje.

Jednak czasem kontakt z osobą narcystyczną może prowadzić do poczucia totalnej bezradności i nieszczęścia. Ludzie łączą się ze sobą w miłości, chcą zrozumienia, czułości i świadomości, że są  ważni. W kontakcie z narcyzem wiele sytuacji uderza w te oczekiwania i  wywołuje bardzo silne rozczarowanie. Czasem może prowadzić wręcz do poczucia wyuczonej bezradności, która sprawia, że zamiast szukać drogi ucieczki, partnerka czy partner narcyza skupia się na tym, żeby przetrwać, żeby wytrzymać. Jest to bardzo kosztowne emocjonalnie i dewastujące.

W relacji z narcyzem dobrze jest znaleźć własną przestrzeń (Krzysztof Koch / Agencja Wyborcza.pl)

Życie z narcyzem to ciągłe napięcie i stres, co skutkuje chorobami i jest bardzo wyczerpujące dla układu nerwowego.

Przeżywanie rozczarowań, złości i smutku bez wątpienia negatywnie wpływa na zdrowie. Gdy skupiamy się na działaniach, potrafimy długo funkcjonować ponad nasze możliwości i skutki życia w napięciu zaczynają się pojawiać dużo później. Trzeba też pamiętać, że czasem, żeby się wydostać z takiej relacji, trzeba przepracować własne wzory wiązania się. Porzucić iluzję, że się narcystyczną osobę uratuje, pozbyć się przekonania, że jeżeli wystarczająco dużo będę się starać i próbować, to wreszcie nastąpi pozytywny finał. Oczywiście nie jest łatwo się pogodzić ze świadomością, że nie jest się w stanie zmienić dynamiki funkcjonowania narcyza. Osobom, które są mocno uwikłane w relacje z osobą narcystyczną, może bardzo pomóc terapia, a na pewno zwrócenie się do ludzi, którzy je wesprą i zrozumieją.

Trudno jednak zwrócić się o wsparcie, kiedy narcyz jest czarujący dla otoczenia.

To prawda. Buduje to z kolei samotność jego partnera czy partnerki, a także myślenie: czy ja dobrze widzę? Mimo tych wątpliwości warto rozejrzeć się za kimś, kto uwierzy i pochyli się nad doświadczeniem partnera czy partnerki osoby narcystycznej.

Zostać czy odejść?

Nie potrafię dać jednoznacznej odpowiedzi, bo przecież wyjście z bliskiej relacji nigdy nie jest proste. Są osoby, które borykają się z różnymi życiowymi sprawami i nie są w danym momencie gotowe podjąć błyskawicznej decyzji o odejściu. Istnieją między partnerami różne powiązania: finansowe, organizacyjne, wychowywanie dzieci itp. Najważniejsze wydaje mi się, żeby jak najszybciej próbować oderwać się od współzależności z narcyzem, by szukać własnej przestrzeni, która buduje poczucie własnej wartości i zachęca do powrotu do zajęć, które są ważne. Stanie w miejscu i czekanie, że narcyz się zmieni, bardzo wyczerpuje i często jest bezowocne.

Powrót do dbania o siebie i kontaktu ze sobą, to nadzieja na lepsze życie. Dobrze jest odbudować swoje zainteresowania czy zaangażować się w pracę. Chodzi o powrót do sprawczości w życiu, bez czekania, że narcyz będzie w nim uczestniczyć. To podstawa, na której można rozważać alternatywę zostać czy odejść, bez niej sprawa będzie bardzo trudna.

Bywa, że partnerzy wzajemnie wyrzucają sobie narcyzm (shutterstock)

Narcyz nigdy się nie zmieni?

Nie wysnuwałabym takich radykalnych wniosków. Pamiętam z praktyki wiele par, które próbowały pracować nad swoją relacją, pamiętam też osoby narcystyczne, które trafiały na terapię, choć robiły to najczęściej wtedy, gdy docierały do skrajnych sytuacji. Przeżywały poważny kryzys, bywała to np. dramatyczna samotność. Żona odeszła, a dzieci nie chciały kontaktu. Narcyzi są często takimi rodzicami, jak partnerami, czyli również mało empatycznymi i wrażliwymi. Mogą opuszczać swoje dzieci i je rozczarowywać, bo są skupieni głównie na sobie. To poruszające, kiedy osoba narcystyczna podczas terapii nagle spotyka się z prawdziwą sobą, może zajrzeć w głąb siebie i uświadomić sobie, że przez całe życie była kimś wykreowanym.

Częściej niż osoby narcystyczne przychodzą jednak do mnie ich partnerzy i partnerki. Dobro narcyza stawiają wyżej niż swoje, nie potrafią się chronić i stawiać granic. Cierpią. Bywa też często, że to ich kolejny podobny związek.

Powiem tak: jeżeli ktoś jest w trudnej relacji z narcyzem i ta relacja przynosi mu dużo bólu, powinien skupić się tym, żeby się ratować. Jeżeli bardzo cierpisz, jeśli czujesz się bezradna, to się ratuj. Nie czekaj, aż narcyz się zmieni albo że znajdziesz sposób, by do niego dotrzeć. Zajmij się wzmocnieniem siebie, odbudowaniem swojego życia i relacji, które cię wspierają.

Hanna Szczepańska. Jest psycholożką kliniczną i psychoterapeutką. Specjalizuje się w pracy z zaburzeniami osobowości. Zajmuje się też szkoleniami i superwizją terapeutów. Pracuje od 30 lat. 

Angelika Swoboda. Dziennikarka Weekend.Gazeta.pl. Specjalizuje się w niebanalnych rozmowach z fascynującymi ludźmi. Pasjonatka kawy, słoni i klasycznych samochodów.