Dyrektor WIM o medycynie pola walki i wyzwaniach nie tylko dla wojskowej służby zdrowia

2024-04-20 10:00

W razie wojny wojskowa służba zdrowia nie będzie zajmować się skutkami użycia siły militarnej przez przeciwnika w odniesieniu do wszystkich obywateli. Będzie wspierać własne siły operacyjne i w niewielkiej części udzielać wsparcia cywilom na zapleczu – podkreślił w rozmowie z Mirą Suchodolską (PAP) gen. broni prof. dr hab. n. med. GRZEGORZ GIELERAK, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego. Mamy ok. 800 wojskowych medyków i 300 tys. cywilnych (lekarzy, ratowników medycznych, pielęgniarek).

gen. broni Grzegorz Gielerak, WIM

i

Autor: Andrzej Bęben

Mira Suchodolska: – W jaki sposób wojna na Ukrainie zmieniła spojrzenie na medycynę pola walki?

Grzegorz Gielerak: – To, co od ponad dwóch lat dzieje się na Ukrainie, jest najcięższym z możliwych testów odporności państwa i społeczeństwa i jednocześnie poligonem doświadczalnym różnego rodzaju sposobów, metod, czy wreszcie koncepcji prowadzenia wojny. Nowoczesna wojna miała być konfliktem ograniczonym, o dużym zaangażowaniu działań niekinetycznych, gdzie skala ofiar po stronie walczących żołnierzy, jak i ludności cywilnej będzie nieporównywalnie mniejsza, niż miało to miejsce podczas I czy II wojny światowej – konfliktów totalnych, z wielką liczbą ofiar, zwłaszcza po stronie ludności cywilnej.

W rzeczywistości wojna na Ukrainie ujawniła różne oblicza współczesnego starcia militarnego państw o podobnym potencjale. Przez pierwsze dwa tygodnie mieliśmy wojnę XXI wieku z precyzyjnymi, mającymi daleki zasięg uderzeniami rakietowymi na punkty dowodzenia i infrastrukturę krytyczną, paraliżującymi sieć dowodzenia cyberatakami, wojskowymi operacjami połączonymi wysokiej manewrowości. Rosjanie prowadzili ją tak długo, jak długo pozwoliły im na to logistyka, inicjatywa, posiadane zdolności operacyjne.

Doskonałym tego przykładem jest historia szpitala w Żytomierzu, położonego najdalej od granicy z Rosją – ponad 400 km - obiektu medycznego, zniszczonego za pomocą kierowanych pocisków rakietowych. Jeszcze 50 lat temu dziesięciokrotnie mniejsza odległość stanowiła barierę chroniącą jednostki medyczne.

– To także pokazuje, że na tej wojnie nie są przestrzegane żadne konwencje.

– Chociaż żyjemy w XXI wieku, istota wojny i jej cele pozostają takie same od wieków. „Wojna jest próbą sił moralnych i fizycznych za pośrednictwem tych ostatnich” – pisał Clausewitz. Oznacza to, że jednym z celów stron biorących udział w konflikcie jest złamanie morale przeciwnika poprzez m.in. planowe niszczenie miejsc, w których jest udzielana pomoc medyczna.

– Jak się bronić przed takim barbarzyństwem?

– Zacznijmy od wojskowej służby zdrowia. Wbrew pozorom, powszechnym stereotypom, nie będzie ona zajmować się skutkami użycia siły militarnej przez przeciwnika w odniesieniu do wszystkich obywateli; zamiast tego będzie wspierać własne siły operacyjne i w niewielkiej części udzielać wsparcia cywilom na zapleczu. Za to w czasie pokoju powinna odpowiadać za przygotowanie systemu ochrony zdrowia do działania w warunkach konfliktu zbrojnego. Wojskowa służba zdrowia zna konflikty, ich rodzaje i potencjalne skutki, dlatego za naturalne należy uznać jej aktywne uczestnictwo w szkoleniu personelu, wyposażeniu podmiotów leczniczych w specyficzne dla ww. okoliczności środki i materiały medyczne.

– Jak ocenia pan stan naszego przygotowania medycznego? Rozumiem, że szkolicie już państwo cywilny personel medyczny.

– Jak jesteśmy przygotowani? Niestety, ale w bardzo ograniczonym stopniu i wynika to przede wszystkim ze świadomości i kompetencji personelu medycznego oraz osób odpowiedzialnych za organizację systemu ochrony zdrowia w czasie kryzysu i wojny. Taktyczna opieka bojowa nad poszkodowanym nie powinna być już tylko umiejętnością wykonywaną przez zaangażowanych pasjonatów, ale powszechnym, głęboko uświadomionym obowiązkiem obszaru wiedzy i kompetencji całego personelu medycznego.

Jako zadanie bliższe, biorąc pod uwagę okoliczności toczącego się w bezpośrednim sąsiedztwie Polski konfliktu zbrojnego, realizacja uzupełniającego szkolenia zawodowego powinna odbyć się niezwłocznie, obejmując w pierwszej kolejności personel medyczny podmiotów leczniczych zakwalifikowanych jako pierwsza linia zabezpieczenia medycznego. Tematyka kursów kierowanych do lekarzy, personelu pielęgniarskiego oraz ratowników medycznych powinna obejmować podstawowe, oraz zaawansowane metody leczenia i opieki. Warto uznać za element dobrej praktyki założenie, że najważniejsze etapy doskonalenia zawodowego, w tym ćwiczenia praktyczne (zgrywające) w terenie, powinny być realizowane przez personel wojskowej służby zdrowia na bazie podstawy programowej obowiązującej w siłach zbrojnych.

– Proszę powiedzieć, czy obrażenia, jakich doznają walczący Ukraińcy, zmieniły się w porównaniu do wojen z lat poprzednich?

– Opieka nad rannymi okazuje się dziś znacznie większym, niż oceniano to do tej pory, wyzwaniem dla służb medycznych, a zmiany organizacji zabezpieczenia medycznego pola walki dotyczą kwestii tak kluczowych, jak choćby lokalizacja poziomów (etapów) opieki. Rodzaje używanych środków walki odpowiadają za niespotykane w toczonych do tej pory konfliktach zbrojnych zmiany w zakresie ciężkości i charakteru obrażeń. Szacuje się, że 5-10 proc. ukraińskich żołnierzy wysłanych na teatr działań zostało rannych lub zabitych w akcji. Liczne przypadki poszkodowanych z objawami wstrząsu krwotocznego, oparzeniowego, urazów penetrujących, wielonarządowych, barotraumy, będące głównie skutkami ostrzału artyleryjskiego, rakietowego, tworzą nową, niespotykaną do tej pory charakterystykę strat sanitarnych – wymagają pomocy lekarskiej, nierzadko kwalifikowanej, udzielanej w bliskiej styczności z nieprzyjacielem.

Ocenia się, że zespoły medyczne mające charakter „czołówek chirurgicznych”, powinny dysponować zdolnościami mierzonymi m.in. gotowością do przeprowadzenia co najmniej 10 operacji ratowniczych, w tym laparo- i torakotomii, z jednoczesnym prowadzeniem intensywnej opieki u 15 pacjentów przez okres co najmniej 48 godzin, bez konieczności uzupełniania zaopatrzenia.

– Jest jeszcze kwestia bezpieczeństwa obiektów medycznych, o której już wspominaliśmy.

– Dlatego wysunięte placówki medyczne, takie jak szpital polowy, mogą wymagać umieszczenia całkowicie pod ziemią. Obecna praktyka otaczania konstrukcji betonowymi ścianami i barierami ziemnymi nadal naraża je na ataki pionowe. Stąd niezbędnym elementem ochrony infrastruktury medycznej, gwarantującym bezpieczeństwo rannym, jak i personelowi medycznemu, powinny być elementy obrony punktowej na wzór tych mających zastosowanie w izraelskiej Żelaznej Kopule. Uważam też, że pilnie powinny zostać dokonane zmiany w przepisach prawa budowlanego, podnoszące na znacznie wyższy niż obecnie poziom wymagania dotyczące ochrony obiektów użyteczności publicznej kluczowych dla zabezpieczenia ludności, takich jak np. podmioty lecznicze.

– Ile czasu, zakładając, że startujemy od zera, wymagałoby kompleksowe przygotowanie polskich służb medycznych do udzielania pomocy podczas wojny?

– Dopracowanie szczegółów koncepcji organizacji systemu bezpieczeństwa medycznego państwa będzie wymagało 3-4 miesięcy, z kolei przygotowanie personelu medycznego – a rozmawiamy o kilkudziesięciu tysiącach osób – to zadanie na co najmniej rok, półtora bardzo intensywnego szkolenia...

Sonda
Czy wiesz w jaki sposób udzielić pierwszej pomocy niemowlakowi i dziecku?