"Cudów nie ma". Dlaczego świat oszalał na punkcie Ozempicu?

REKLAMA
Ozempic i Wegovy to leki na jedną z najpowszechniejszych chorób cywilizacyjnych: cukrzycę. Przy okazji jednak odkryto, że prowadzą do sporego ubytku wagi. A gdy dowiedzieli się o tym celebryci, a potem influencerzy z TikToka, świat dosłownie ogarnęła ozempikowa gorączka. Opowiedziały o tym w podcaście "Techstorie" w TOK FM Sylwia Czubkowska oraz Joanna Sosnowska.
REKLAMA

Miliony ludzi usłyszało i zachwyciło się skutecznością Ozempiku w odchudzaniu. Jak opowiadały w podcaście "Techstorie" w TOK FM Sylwia Czybkowska i Joanna Sosnowska, jednym z kół zamachowych popularności Ozempiku i Wegovy był nie kto inny jak Elon Musk. W październiku 2022 r. ktoś zaczepił Muska na portalu X z pytaniem, co robi, że wygląda tak zdrowo - czy podnosi ciężary, a może zdrowo je. Musk odpowiedział zwięźle: post przerywany z Wegovy. Ponoć stracił w ten sposób dziewięć kg. Kilka miesięcy później znów podzielił się zachwytem nad działaniem leku - tym razem chwalił się, że stracił już 13 kg dzięki połączeniu postu i leków Ozempic/Wegovy i dzięki temu, że nie ma pod ręką przekąsek. A że Muska obecnie śledzi niemal 180 mln osób, to ten tweet okazał się brzemienny w skutkach.

REKLAMA
Zobacz wideo

Jak wyjaśniały autorki podcastu, lek ten wcale nie powstał jako środek do leczenia otyłości. Zarówno Ozempic, jak i Wegovy powstały jako leki właśnie na cukrzycę i nieprawidłowości w gospodarce insulinowej. Tu ważne rozróżnienie: Ozempic i Wegovy to dwa różne leki, tych nazw nie można stosować zamiennie. Ozempic do dziś polecany jest w leczeniu cukrzycy 2 typu, a Wegovy - do leczenia otyłości.

Ale zalecenia regulatorów sobie, a życie sobie. Bo użytkownicy Ozempiku szybko zauważyli, że efektem ubocznym wspomnianej regulacji gospodarki insulinowej jest po prostu bardzo duża utrata wagi. Brzmi zbyt pięknie? Cóż, waga naprawdę spada, ale zażywanie tych leków obarczone jest poważnymi skutkami ubocznymi: od bólu brzucha, nudności, zaparć, biegunek i uczucia zmęczenia, po zapalenie trzustki, ryzyko raka tarczycy i problemy z nerkami. Żeby już nie wspominać o "ozempikowej twarzy" albo ciele.

To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj ze specjalnej oferty. Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>

Bardzo ciekawe jest też pochodzenie tych leków, bo wywodzą się one od najbardziej jadowitej jaszczurki w USA - helodermy arizońskiej. To wielki gad, czarny w pomarańczowe pasy, który je tylko cztery razy w roku, za każdym razem bardzo dużo. Ale po tym obżarstwie wcale nie wrasta mu poziom cukru we krwi - właśnie dlatego, że w składzie śliny tej jaszczurki znajduje się specjalny hormon.

REKLAMA

TikTok a boom na Ozempic

Leków cud na tycie było już w historii ludzkości sporo i niektóre, jak niesławne tabletki z tasiemcami czy innymi pasożytami, też przeżywały swoje momenty popularności - choć żeby było jasne, nie porównujemy ich do uznanych, przebadanych leków. Co więc takiego się zadziało, że na Ozempic, Wegovy, Saxendę zapanował aż taki szał?

- Zadziały się media społecznościowe i typowy mechanizm rozprzestrzeniania mody podlany odwieczną, zakodowaną w genach potrzebą akceptacji i podobania się. Po tym, gdy leki te wychwalał Elon Musk i gdy Kim Kardashian ogłosiła, że stosowała Ozempic, żeby zmieścić się w sukienkę Marylin Monroe, rozpoczął się prawdziwy szał. Kolejne gwiazdy ogłaszały, że korzystają z tych leków, a te, które nie ogłaszały, ale nagle chudły, były podejrzewane o wspomaganie się Ozempikiem. Nawet Jimmy Kimmel podczas ceremonii rozdania Oscarów w 2023 r. zaczął od żartu na temat Ozempiku - tłumaczyła Sylwia Czubkowska.

A, jak dodała Joanna Sosnowska, w tym momencie zadziałał już efekt kuli śniegowej - użytkownicy w mediach społecznościowych dzielili się efektami "przed i po", czyli jak wyglądali przed rozpoczęciem terapii i o ile kilogramów Ozempic pomógł im schudnąć. - Na samym TikToku filmików z hasztagiem #Ozempic na początku zeszłego roku było 433 mln. Niektóre z nich były oglądane miliony razy. Że już nie wspomnę o reklamach tych specyfików - w 2023 r. w USA na Facebooku i Instagramie zanotowano ponad cztery tys. reklam tych konkretnych leków na odchudzanie. A reklamowały je kliniki odchudzania, przychodnie i apteki, które w ten sposób chciały napędzić sobie klientów - wskazała. - Ozempic stał się po prostu wiralem, a fakt, że można tracić wagę bez uciążliwej diety, ćwiczeń i wyrzeczeń, napędzał nowych klientów - podkreśliła. 

Sosnowska zwróciła uwagę, że ozempikowa gorączka zaczęła też mieć bardzo poważne skutki. Oczywiście najbardziej widocznym były niedobory leków dla chorych z cukrzycą typu 2, ale także zaczęły się, i to masowo, "przypadkowe przedawkowania". W 2023 Amerykańskie Centra Kontroli Zatruć odnotowały ponad trzy tys. zgłoszeń dotyczących zatruć semaglutydami. I był to wzrost o 1500 proc. wyższy niż zgłoszenia z 2019 r. - Co więcej, zaczęły się też pojawiać fałszerstwa Ozempiku na rynku amerykańskim i w Europie. Bo nie tylko Amerykanie oszaleli na punkcie zastrzyków na odchudzanie. Ozempiku oraz Saxendy zaczęło też gwałtownie brakować w polskich aptekach - dodała Czubkowska.

REKLAMA

AI a leki

Dlaczego jednak w podcaście o technologiach pojawiają się leki? Jak się okazuje, w produkcji leków nowoczesnych technologii nie brakuje. Zwłaszcza dziś, w czasach AI, kiedy także proces opracowywania nowych substancji jest wspomagany algorytmami. - Zresztą Big Pharma wiąże z AI bardzo duże nadzieje - i to na różnych polach. Leki Novo Nordisk oparte są o substancję nazywaną semaglutyd. Ale kto powiedział, że kolejną taką substancję musi opracować człowiek, skoro AI zrobi to szybciej? - pytała Joanna Sosnowska.

- O generatywnej AI myślimy przede wszystkim w kontekście tekstu lub wideo. Ale przecież wystarczy trenować AI na konkretnej bazie danych, żeby wytrenować utalentowanego chemika. I dokładnie tak postępują koncerny farmaceutyczne. Pierwsze przykłady mieliśmy zresztą przed wybuchem rewolucji AI: w lipcu 2021 r. AlphaFold, czyli AI należąca do DeepMind, przewidziała struktury białkowe 330 tys. białek, w tym wszystkich 20 tys. białek w ludzkim genomie. Od tego czasu baza danych struktur białkowych AlphaFold powiększyła się i obejmuje ponad 200 mln białek, obejmujących prawie wszystkie skatalogowane białka znane nauce - opisywała Czubkowska.

Jak tłumaczyły autorki podcastu "Techstorie", dziś cała ścieżka od rozpoczęcia badań nad cząsteczką aktywną po skończony, przetestowany klinicznie i zaakceptowany przez regulatorów lek wynosi średnio 10 lat. 10 bardzo kosztownych lat, bo cały ten proces kosztuje miliardy dolarów. I w sumie do końca nie wiadomo, czy konkurencja nie jest bardziej zaawansowana w badaniach, może ich produkt jest lepszy. A AI może wszystko przyspieszyć. W niektórych przypadkach dzięki temu czas potrzebny na rejestrację leku skraca się nawet o połowę.

Co więcej, jak opowiadał w podcaście Tomasz Smolarek, analityk i doradca inwestycyjny, sama branża technologiczna, a konkretnie Jensen Huang, czyli prezes Nvidii, twierdzi, że to, jak projektuje się dziś chipy, to jest przyszłość… projektowania leków. 

REKLAMA

I to brzmi trochę jak science fiction. Ale trochę jak odpowiedź na liczne choroby, które wciąż są bolączką ludzkości. Bo przecież wciąż mierzmy się z tak - wydawać by się mogło banalnymi - schorzeniami jak trądzik, wciąż nie ma skutecznych leków na migreny, nie mówiąc już o leczeniu raka. Dlatego z AI są wiązane tak duże nadzieje.

Modele AI mogą np. tworzyć symulacje, jak lek będzie zachowywał się w ciele pacjenta. Albo sprawdzać, które cząsteczki i w jakich proporcjach mają być zastosowane. Wszystko to oszczędza czas spędzony w laboratorium i sprawia, że czas spędzony na odrzucaniu nietrafionych ścieżek rozwoju po prostu się skraca. To właśnie eksperymenty na komórkach i tkankach w laboratorium, a potem testy na ludziach są najwolniejszym i najdroższym elementem opracowywania nowych leków.

Pierwsze leki stworzone przez AI są już na etapie badań klinicznych, testowane na wolontariuszach. Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) podała, że w latach 2016–2022 otrzymała około 300 wniosków o rejestrację leków, nad którymi pracowano wykorzystując sztuczną inteligencję. Ponad 90 proc. tych wniosków wpłynęło w ciągu ostatnich dwóch lat.

Także Novo Nordisk chce skorzystać z tego przyspieszenia. Już w 2022 r. podpisał umowę z Microsoftem, na mocy której chmura obliczeniowa oraz AI Microsoftu wspomagać ma proces opracowywania leków przez Duńczyków. A dokładniej - jeden model ma czytać i streszczać literaturę fachową, fora, patenty i raporty naukowe. A drugi ma opracowywać modele przewidujące ryzyko miażdżycy u danej osoby.

REKLAMA

I to świetny przykład na to, jak AI może pomagać w medycynie. Koncerny szkolą AI do skanowania miliardów stron dokumentacji medycznej, danych na temat recept, roszczeń z tytułu ubezpieczenia, skutków ubocznych leków a wszystko to w celu znalezienia pacjentów, których można objąć badaniem klinicznym.

Czy AI stworzyła "leki cud" na otyłość?

Przemysł farmaceutyczny przewiduje inwestycje w wysokości czterech i pół mld dol. na transformację zakładów produkcyjnych do 2030 r., czyli w dużej mierze w automatyzację, i dodatkowo ponad trzy mld dol. na sztuczną inteligencję do 2025 r. - czyli bardzo szybko. Wszystko oczywiście po to, by przyspieszyć analizę danych i pomóc korzystać z technologii na etapie dostosowania leczenia.

I już jest sporo i startupów i przykładów konkretnych zastosowań AI. Choćby chiński Insilico Medicine na bazie AI opracowuje nowe metody leczenia agresywnego raka wątrobowokomórkowego (HCC) i prowadzi badania kliniczne nowego leku przeznaczonego do leczenia idiopatycznego włóknienia płuc (IPF). Rozwojowi AI i jego zastosowaniu w medycynie z uwagą przyglądają się największe firmy. Insilico Medicine zawarła umowy dotyczące tej technologii z takimi gigantami w branży jak Sanofi i Johnson&Johnson.

Czyli wykorzystanie modeli AI do prac nad nowymi generacjami leków spowoduje, że będziemy je dostawać szybciej i bardziej pod nas dopasowane. A to może stworzyć jeszcze większe zapotrzebowania. Im bardziej zaś ten biznes będzie się kręcił, tym bardziej Big Pharma będzie miała duże środki do dalszych badań. I to - miejmy nadzieję - nie tylko nad lekami z tej grupy.

REKLAMA

Tylko czy to oznacza, że stajemy w obliczu końca jednej z poważniejszych zdrowotnych bolączek współczesności czy pandemii otyłości? Raczej nie, i to z kilku powodów. Po pierwsze: leki typu Ozempic, Wegovy czy Mounjaro trzeba brać przez całe życie. Przestajesz brać - następuje nawrót choroby, powszechnie określany mianem efektu jojo. Po drugie: wciąż nie znamy długofalowych skutków ubocznych tych leków - a z całą pewnością jakieś są i należy się liczyć z tym, że mogą być poważne. I po trzecie: to są wciąż bardzo, ale to bardzo drogie terapie.

- Nie ma cudów. Jeśli człowiek dostarcza kalorie, to będzie tył. Jeśli nie dostarcza, to nie będzie tył. Natomiast te leki zmniejszają u niego łaknienie, czyli potrzebę przyjmowania pokarmów wysokoenergetycznych. Natomiast żeby on się nauczył nawyków żywieniowych i związanych z aktywnością fizyczną, tobym zalecał dodanie systemów ciągłego monitorowania glikemii. To musi być połączenie kilku rzeczy naraz, żeby ludzie mogli osiągnąć taką masę, jaką by chcieli, jaka jest dla nich najlepszą z punktu widzenia estetycznego i zdrowotnego - podsumował były wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda.

- Bardzo poważnie apelujemy: zanim sięgnięcie po te leki zachwyceni ich efektami, bardzo dokładnie przebadajcie się pod kontrolą lekarzy i tylko prowadzeni przez nich decydujcie się na takie terapie - podsumowały autorki podcastu "Techstorie".

REKLAMA
Czy zastosowałbyś lek Ozempic do odchudzania?
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory