Łowią seniorów na "dożywotki". "Każdy może zrobić z nami, co zechce"

REKLAMA
Coraz więcej emerytów sprzedaje mieszkania za tzw. renty dożywotnie. Inflacja sprawiła, że mają nóż na gardle i oddają dorobek życia, a w zamian często dostają niewielkie pieniądze. - Nie może tak być, że starzy ludzie są zostawiani samym sobie w tej ciemności. Każdy może wejść i zrobić z nami, co zechce - mówi tokfm.pl Janina Andrzejewska.
REKLAMA

Mieszkanie w Krakowie za niecałe siedem tys. zł? Pytali, czy zwariowała, że chce za tyle sprzedać dorobek swojego życia. Mówili: "Oddajesz je za rentę. Do ręki co miesiąc wpadnie ci 1000 zł. Ładnie. Ale co, jeśli pożyjesz pół roku? Przecież masz prawie 70 lat. Wyjdzie na to, że za 50 metrów kwadratowych dadzą ci tyle, co za jeden. Zrobisz komuś przecenę życia".

REKLAMA
Zobacz wideo

- Nagle znajomi zaczęli robić mi awantury. Z troski o mnie, więc nie miałam pretensji. Ale odpowiadałam, że mieszkania do grobu nie wezmę. Tam, na górze, mam już przyszykowane nowe. A tutaj, odkąd wybuchła drożyzna, nie mogę związać końca z końcem. Gdybym jeszcze miała komu to mieszkanie zostawić w spadku, to bym jakoś przewegetowała do śmierci. Ale będzie już dziewięć lat, jak mój mąż umarł. I sześć lat, jak syn zginął w wypadku - Janina Andrzejewska nagle milknie.

Robi to również wtedy, gdy pod koniec miesiąca staje przy pocztowym okienku. Pobiera nieco ponad 1800 zł netto emerytury, a na opłaty zostawia ok. 800 zł. Po powrocie do domu ma tysiąc na życie i lekarstwa. - Nie było łatwo już wcześniej, ale gdy nastała inflacja, to każdego pomidorka oglądałam w sklepie dwa razy i zastanawiam się, czy mnie na niego stać. Wiadomo, że akurat pomidorka można sobie odmówić, ale wnet wyszłoby na to, że człowiek o suchym chlebie musi żyć. Tak sobie biadoliłam do siebie i do ludzi. Aż w końcu przyszła mnie podstrzyc taka młoda Marta z pierwszego piętra. Powiedziała, że są jakieś renty dożywotnie, które można dostawać w zamian za mieszkanie. A do tego żyć w nim do śmierci - wspomina 71-latka.

Młoda sąsiadka znalazła numer telefonu do jednego z tzw. funduszy hipotecznych, których w Polsce powstaje coraz więcej. Pani Janina umówiła się na spotkanie i usłyszała, że jeśli odda swoje mieszkanie, będzie dostawała co miesiąc 1100 zł dożywotniej renty. Szybko policzyła, że z emeryturą da jej to łącznie prawie trzy tys. zł na rękę. - Za to już mogłam żyć. Powiedziano mi, że taka dożywotka to ostatnia deska ratunku dla coraz większej liczby seniorów, którzy mają głodowe emerytury. I przyznam, że wszystko brzmiało to dobrze - stwierdza.

Według najnowszego raportu Związku Przedsiębiorstw Finansowych (ZPF) średni wiek klientów funduszy hipotecznych wynosi 76 lat. Oddają mieszkania warte średnio 411 tys. zł i dostają w zamian średnio 1,03 tys. zł co miesiąc. W 2023 roku wypłacono tak 4,8 mln zł, a to o ponad połowę więcej niż rok wcześniej. Łączna wartość nieruchomości, które w ten sposób kupiły fundusze hipoteczne, wyniosła 158,8 mln zł, a chodzi tylko o instytucje zrzeszone w ZPF. Również z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że skokowo przybywa Polek i Polaków, którzy oddają swoje domy za np. comiesięczną rentę. W ubiegłym roku zawarli prawie 17 tys. tzw. umów o dożywocie.

REKLAMA

- Problem w tym, że gdybym podpisała umowę z funduszem, wyszłabym na tym jak Zabłocki na mydle. Starszy człowiek, jak ja, jest w takich sytuacjach zupełnie bezbronny - podkreśla moja rozmówczyni.

Emeryt dostaje do podpisu "dożywotkę". "Nóż na gardle"

Janina Andrzejewska nie korzysta z internetu, a na prawnika jej nie stać. Z projektem umowy, który dostała w funduszu, chodziła więc po sąsiadkach. Zakładały okulary i wodząc palcem po kolejnych paragrafach, próbowały odczytać informacje zaszyfrowane w prawniczym języku. Zawsze kończyło się to na westchnięciach, sapnięciach i rozkładaniu rąk.

W końcu Janina Andrzejewska schowała projekt umowy do szuflady. Wybrała bardziej tradycyjną deskę ratunku, której chwytają się polscy emeryci, gdy nie mogą związać końca z końcem. Wynajęła studentce mniejszy pokój w swoim mieszkaniu. - Dziewczyna była spokojna, ułożona, nie było z nią problemów. Te 600 zł, które mi płaciła, nawet trochę mi ulżyły. Ale w moim wieku już trudno przyzwyczaić się do tego, że ktoś obcy po domu chodzi. Wstydziłam się też rozmawiać przy niej z mężem i synem. Nie żyją, nie odpowiadają, ale dalej muszę do nich mówić. Bo w tej ciszy, która po nich została, nie szłoby żyć - wyznaje i znów milknie na chwilę.

Eksperyment z wynajmowaniem stancji się nie powiódł i emerytka wyciągnęła z szuflady swoją "dożywotkę". Tym razem poszła z nią do młodej sąsiadki, która sprowadziła się na piętro wyżej. Z początku Janina Andrzejewska nie wiedziała, że jest prawniczką w korporacji. Po prostu poznały się w windzie, polubiły, a nowa sąsiadka zaczęła zamawiać pierogi i ciasta u emerytki.

REKLAMA

- Gdy pani Janina dowiedziała się, czym się zajmuję, aż podskoczyła z radości. Powiedziała, że szukała mnie od dawna. Nie wiedziałam, o co chodzi. Mówiła, że chciałaby oddać mieszkanie za rentę, bo nie radzi sobie z opłatami. Pomyślałam, że ma na myśli odwróconą hipotekę. W skrócie: bank zapewnia seniorowi comiesięczne środki do życia, czyli udziela mu kredytu. Emeryt spłaca go niejako po śmierci, bo dopiero wtedy jego mieszkanie przechodzi na własność banku. To jest rozwiązanie bezpieczne. Co prawda, bank zazwyczaj zaniża wartość nieruchomości, nawet do 30 proc., bo musi zarobić. Ktoś krzyknie, że to rozbój w biały dzień, a inny doda, że dla starszych ubogich osób, które nie mają spadkobierców, to może być jedyny sposób na godne życie. W każdym razie odwrócona hipoteka została uregulowana prawnie i senior jest chroniony. Mieszkanie należy do niego, aż umrze - tłumaczy Magdalena Rachoń, prawniczka i sąsiadka pani Janiny.

Jednak z przekazanych mi przez Ministerstwo Sprawiedliwości informacji wynika, że choć ustawa o odwróconym kredycie hipotecznym obowiązuje od dawna, to banki w Polsce go nie oferują. Emerytom pozostają więc tzw. fundusze hipoteczne, które nie podlegają takiemu nadzorowi jak banki.

- Przeanalizowałam umowę, którą pani Janina dostała w funduszu. Swojej babci nigdy bym jej nie pozwoliła podpisać i sąsiadce też mocno to odradziłam. Okazało się, że mieszkanie przeszłoby na własność funduszu nie po śmierci pani Janiny, ale z chwilą podpisania przez nią umowy. Niby emerytka dostałaby gwarancję życia w nim do śmierci, ale moim zdaniem była to gwarancja patykiem na wodzie pisana. Sprawdziłam ten fundusz i nie miał dobrych wyników finansowych. Gdyby padł za rok czy dwa, pani Janina znalazłaby się w kłopocie. Poza tym ustnie umówił się z nią na 1100 zł miesięcznie, a do umowy wpisał kwotę o 300 zł niższą. Myślę, że część emerytów, która ma nóż na gardle, po prostu by to podpisała - podkreśla.

Jak dodaje, z umowy nie wynikało jasno, kto może mieszkać w domu, gdy fundusz go odkupi. - A skoro nie wynikało, to firma mogła dokwaterować pani Janinie nowego lokatora, co byłoby dla niej udręką do końca życia - stwierdza moja rozmówczyni.

REKLAMA

Renta dożywotnia? Uznaniowość w wycenie dorobku życia

Już w 2013 roku UOKiK wziął pod lupę umowy na renty dożywotnie. Okazało się, że ponad połowa z nich naruszała prawa konsumentów. Firmy np. wymagały od seniorów, by płacili nie tylko za naprawy usterek, które wynikają z normalnego użytkowania mieszkania, lecz także za kosztowne remonty. Emeryci musieli też prosić fundusze o zgodę, gdy chcieli zamieszkać w lokalu z najbliższymi członkami rodzin. A to - zdaniem UOKiK - było zbyt daleko idącym ograniczeniem praw seniorów.

W 2020 roku ówczesny Rzecznik Praw Obywatelskich zwracał uwagę Ministerstwu Sprawiedliwości na problem nieuregulowania kwestii renty dożywotniej. Adam Bodnar pisał, że wycena mieszkań, którą robią tzw. fundusze hipoteczne, "w dużej mierze jest uznaniowa". Zdaniem RPO emeryci "są stroną słabszą, a prawo odpowiednio ich nie wspiera. Często są to osoby starsze, mniej zamożne i bez specjalistycznej wiedzy co do prawa i finansów. Łatwo im pomylić tę ofertę z bezpieczniejszą odwróconą hipoteką". I dodał: "W związku z tendencjami demograficznymi grupa społeczna dotknięta ewentualnymi nieuczciwymi praktykami będzie rosnąć".

Również Związek Przedsiębiorstw Finansowych, który zrzesza niektóre fundusze hipoteczne, od lat alarmuje, że konieczne są nowe przepisy, które zagwarantują bezpieczeństwo głównie seniorom.

Kierowany obecnie przez Adama Bodnara resort sprawiedliwości również widzi problem. W mailu, który dostaję z ministerstwa, czytam: "Wielu seniorów zawiera umowy z tzw. funduszami hipotecznymi, często na niekorzystnych dla siebie warunkach, a otrzymywane świadczenie rentowe niejednokrotnie jest nieadekwatne do wartości przekazywanej nieruchomości".

REKLAMA

Zastrzeżenia resortu Bodnara budzą tzw. umowy o dożywocie. Co do zasady powinny je podpisywać bliscy, czyli np. emerytka ze swoim synem czy zięciem. Jednak fundusze zawierają je z seniorami. "To rodzi zastrzeżenia z punktu widzenia należytego zabezpieczenia interesów osób, które pozbywają się nierzadko całego dorobku życia w postaci nieruchomości. Umowy zawierane z przedsiębiorcami pozbawione są istotnych cech prawa dożywocia".

Ministerstwo Sprawiedliwości podkreśla, że "uregulowanie tej kwestii pozostaje jednak poza jego właściwością". To wytłuszczone w mailu zdanie można potraktować jako odpowiedź obecnych urzędników Adama Bodnara do niego samego z przeszłości, gdy był jeszcze RPO: widzimy problem, ale to nie nasza "właściwość".

Jednocześnie MS zapewnia, że od kilku lat pracuje nad przepisami, które mają "ograniczyć niepożądane zjawiska w obrocie nieruchomościami, a w szczególności ograniczyć możliwości wyłudzenia nieruchomości od osób starszych".

Renta dożywotnia. "Senior zostawiony w ciemności"

Ostatecznie Janina Andrzejewska nie podpisała "dożywotki" z funduszem. Zrobiła to z byłą dziewczyną syna, który zmarł w wypadku samochodowym. - Po jego śmierci nie urwał nam się kontakt. Tylko w pierwszych tygodniach nie umiałyśmy rozmawiać. Łączyła nas pamięć o Krzysiu i każde wypowiadane przez nas zdanie rozdrapywało rany. Kasia odwiedzała mnie i robiła mi zakupy, ale nie umiałyśmy nic powiedzieć. Szybko się jednak przełamałyśmy. Dziś ma już męża i dziecko, ale dalej do mnie przychodzi. Nazywa mnie swoją babcią - uśmiecha się moja rozmówczyni.

REKLAMA

- Gdy babcia Jasia opowiedziała mi o swojej przeprawie z funduszem, zapytałam męża, czy nie moglibyśmy jej pomóc i odkupić tego mieszkania. On potraktował to jak inwestycję i zaczęło się liczenie. Bałam się, że na koniec wyjdzie suma, z którą wstyd mi będzie pójść do babci. Ale na szczęście uznał, że trzeba jej płacić mniej więcej tyle, ile dawalibyśmy bankowi za kredyt hipoteczny. Stanęło więc na tym, że możemy opłacać babci rachunki, ja będę robiła jej zakupy i co miesiąc zostawimy jeszcze tysiąc złotych. Poprosiłam, żeby skonsultowała to z prawniczką z sąsiedztwa - opowiada Katarzyna, która pracuje w dużej agencji reklamowej.

- W przypadku podpisywania umów o dożywocie z bliskimi zawsze istnieje ryzyko, że oni po jakimś czasie mogą stracić pracę albo wpaść w inne nieszczęścia. Czyli z przyczyn od siebie niezależnych mogą stać się niewypłacalni, a wtedy emeryt pozostanie na lodzie. Pani Janiny to nie interesowało, bo uznała, że jej niedoszła synowa ma bezpieczną sytuację finansową. A poza tym jej ufała. Ale wszystkie zobowiązania pani Katarzyny i jej męża zostały wpisane do umowy - dodaje prawniczka Magdalena Rachoń.

- Oczywiście, że ufam Kasi. Podpisałyśmy umowę, bo tak chciała ona i Magda. Chodziło o to, by było uczciwie i by mnie chronić. Teraz nie muszę sobie niczego odmawiać, a i na prywatną rehabilitację kolan mi starcza. Bo na NFZ bym się nie doczekała. Ale nie każdemu emerytowi taka Kasia przychodzi z pomocą. I wtedy zaczyna się błądzenie w ciemności - wzdycha.

Jak dodaje, tak właśnie się czuła, gdy natrafiła na ofertę funduszu hipotecznego: ktoś w pokoju wyłączył światło, a ona szła przed siebie jak niewidoma. - Wymacałam 1100 zł, które fundusz podsunął mi za mieszkanie, żeby mnie zwabić. Potem ujął 300 zł i dalej ciągnął mnie za rękę. Nie wiadomo, jak by się to skończyło. Nie może tak być, że starzy ludzie są zostawiani samym sobie w tej ciemności. Każdy może wejść i zrobić z nami, co zechce - podsumowuje Janina Andrzejewska.

REKLAMA

Chcesz zgłosić temat, opowiedzieć swoją historię? Napisz do autora: konrad.oprzedek@tok.fm

REKLAMA
Czy renta dożywotnia to dobre rozwiązanie dla seniorów?
REKLAMA
REKLAMA

TOK FM PREMIUM

REKLAMA
REKLAMA
Copyright © Grupa Radiowa Agory