Od 1 czerwca wprowadzone zostaną zmiany w rejestracji wizyt do poradni lekarskich. Pierwszym krokiem ma być możliwość umawiania przez internet spotkań z wybranymi specjalistami. Minister zdrowia zaznaczyła, że uruchomiona zostanie również infolinia służąca do rejestracji na wizyty u lekarzy. Jak ten pomysł oceniają lekarze?

Minister Leszczyna w programie "Bez uników" na antenie "Trójki" poruszyła temat centralnej rejestracji elektronicznej do lekarzy. Pierwszym krokiem ma być możliwość umawiania wizyt online u kilku wybranych specjalistów. Podała też termin uruchomienia e-rejestracji. Program pilotażowy ma rozpocząć się 1 czerwca 2024 r. i potrwa do 31 marca 2025 r.

"Na pewno będę chciała to wprowadzić od 1 czerwca" - podkreśliła minister.

E-rejestracja do kardiologa, na cytologię i mammografię

Jak dowiedział się Rynek Zdrowia, w pierwszej kolejności resort zdrowia chce umożliwić rejestrację centralną:

  • do kardiologa
  • na cytologię
  • na mammografię.

Dopłaty dla placówek prowadzących e-rejestrację

Aby zachęcić do uczestnictwa w pilotażu, ministerstwo będzie dopłacać placówkom medycznym, które zdecydują się wdrażać e-rejestrację. Kwota wsparcia będzie zależna od liczby udzielonych świadczeń i czasu uczestnictwa w pilotażu. Dodatkowo, różnica w dopłacie będzie miała miejsce w zależności od wykorzystania przez podmiot własnego systemu informatycznego lub platformy Gabinet.gov.pl. Korzystanie z tej drugiej opcji będzie skutkowało niższym dofinansowaniem.

Według informacji podanych przez Rynek Zdrowia, zakres wsparcia finansowego dla placówek wynosić będzie od 10 do 139 tysięcy złotych. Pełną kwotę otrzymają ci, którzy udzielą dużą liczbę świadczeń i wezmą udział w pilotażu przez co najmniej cztery miesiące.

Rekrutacja placówek będzie prowadzona w sposób ciągły, umożliwiając placówkom dołączenie do pilotażu w trakcie jego trwania.

Jak będzie wyglądać e-rejestracja?

Tego dokładnie nie wiemy. "Przygotowujemy projekt w tej sprawie. O szczegółach wkrótce będziemy informować" - taką odpowiedź otrzymaliśmy od Ministerstwa Zdrowia na szereg pytań dotyczących szczegółów e-rejestracji.

Można jednak domyślać się, że system zapisów na wizyty będzie przypominał ten, z którym mieliśmy do czynienia w przypadku szczepień przeciwko COVID-19.

W IKP będzie możliwe wybranie kilku kryteriów (w każdym z nich jedna lub więcej opcji): termin, placówka, lekarz oraz rodzaj porady (stacjonarnie lub zdalnie - ale jedynie w przypadku konsultacji z kardiologiem). Następnie system zaproponuje dostępne terminy.

Jeśli czas oczekiwania na najbliższą wizytę przekroczy sześć miesięcy, pacjent zostanie umieszczony na liście oczekujących. System będzie informował go o pierwszym dostępnym terminie. Jeśli pacjent znajdzie samodzielnie lepszy termin wizyty, będzie musiał zrezygnować z miejsca na liście oczekujących w systemie e-rejestracji.

Zapobieganie wolnym slotom i infolinia NFZ

Minister zdrowia zwróciła uwagę na istotność możliwości odwoływania wizyt, co ma zapobiec wolnym slotom w harmonogramie. W odpowiedzi na pytania dotyczące osób starszych lub mających problemy z obsługą internetu, minister Leszczyna zapewniła, że zostanie uruchomiona infolinia telefoniczna, aby umożliwić rejestrację dla tych osób.

Dziś osoby starsze, seniorzy mają telefony i dzięki infolinii będą mogli się rejestrować - powiedziała minister.

Podkreśliła również, że proces wprowadzenia powszechnej e-rejestracji jest złożony, ale zapewniła, że w trakcie obecnej kadencji dostępność do lekarzy będzie większa, a kolejki krótsze.

"Nie ma odwrotu od wykorzystywania cyfrowych narzędzi" [WYWIAD]

Rozmowa z Joanną Zabielską-Cieciuch, lekarz rodzinną, prezes podlaskiego Związku Lekarzy Pracodawców Porozumienie Zielonogórskie.

Izolda Hukałowicz: Jak lekarze rodzinni oceniają pomysł e-rejestracji?
ikona lupy />
Joanna Zabielska-Cieciuch, prezes podlaskiego Związku Lekarzy Pracodawców Porozumienie Zielonogórskie. / PAP / Bartłomiej Zborowski

Joanna Zabielska-Cieciuch: E-rejestracja nie będzie dotyczyła podstawowej opieki zdrowotnej, tylko leczenia wysokospecjalistycznego, a więc poradni AOS oraz szpitali. Mammografia, cytologia - od tego zaczynamy, natomiast nie ma odwrotu od informatyzacji i wykorzystywania cyfrowych narzędzi. W dzisiejszych czasach dzwonienie, podawanie danych, wpisywanie ich ręcznie staje się przeżytkiem. E-rejestracja ma ułatwić pacjentom życie. Każdy, kto kiedykolwiek chciał zarejestrować się telefonicznie, wie jak trudno jest dodzwonić się do rejestracji i umówić na badania. I tu mamy pewien zgrzyt, bo dostęp do badań profilaktycznych czy też wysokospecjalistycznych poprawia się, natomiast Polacy z tego nie korzystają. A jedną z barier jest możliwość dodzwonienia się i sprawnego zarejestrowania.

Minister Leszczyna ma nadzieję, że e-rejestracja rozładuje kolejki do lekarzy.

Tak. Dużym problemem w lecznictwie AOS jest to, że 20-30 proc. pacjentów nie zgłasza się na umówione konsultacje. Pacjenci czekają np. pół roku na wizytę i w międzyczasie albo problem znika, albo pójdą prywatnie do specjalisty, ale nie odwołują wizyty. Część nawet próbuje to zrobić, ale skoro nie mogą się dodzwonić, to rezygnują. A z ich terminu mógłby przecież skorzystać ktoś inny. Dlatego informatyzacja zarządzania kolejką jest niezwykle ważna.

Padają głosy, że e-rejestracja może być kulą u nogi dla seniorów, którzy nie poruszają się po internecie lub nie mają dostępu do sieci.

Rzeczywiście są tacy seniorzy, którzy nie posiadają dostępu do internetu, ale jeśli ci, którzy ten dostęp mają, umówią się online, to tym samym zwolnią linie telefoniczne i ułatwią tradycyjny dostęp tym, którzy nie mają innego wyjścia. Głosy o wykluczeniu cyfrowym pojawiają się zawsze, gdy wdrażane są nowe rozwiązania. Przechodziliśmy przez to przy e-zwolnieniach czy e-receptach. Ale proszę sobie wyobrazić, że seniorzy byli pierwszą grupą, która ochoczo z tego korzystała. Choć nie bezpośrednio - bo zwykle kwestie leków, skierowań załatwiają ich dzieci, które bardzo sobie chwalą te udogodnienia.

Czy widzi Pani jakiś słaby punkt w pomyśle e-rejestracji?

Problemem może być technika. Szpitale wciąż korzystają z kiepskiej jakości oprogramowań komputerowych. Brzmi to paradoksalnie w kontekście tego, że dostały one ogromne pieniądze od samorządów i Unii Europejskiej na informatyzację. Tę kiepską jakość widać choćby po dokumentacji medycznej, którą przynoszą do nas pacjenci. Widzimy, że szpitale nadal nie wysyłają informacji o zdarzeniach medycznych na P1, choć od kilku lat istnieje taki obowiązek. I nie mamy żadnej informacji o hospitalizacji pacjentów, którzy zarzekają się, że taką hospitalizację przeszli.

Jeśli szpitale dostały tyle pieniędzy na informatyzację, to dlaczego posiadają tak słabe oprogramowania?

Szpitale są zobowiązane do zrobienia przetargów, w których obowiązuje zasada: kupujemy to, co najtańsze. A tak z programami informatycznymi się nie da działać. Programy, z których korzystają szpitale są często niedopracowane i słabej jakości. I ciężko jest je potem zmienić na lepsze, bo przegranie bazy danych z oprogramowania jednej firmy na oprogramowanie drugiej firmy jest często niemożliwe. Te programy są niekompatybilne i placówki męczą się dalej ze słabym oprogramowaniem.

Skoro nie dobre własne oprogramowanie, to może Gabinet.gov.pl? Ministerstwo ma dać taką opcję zarządzania e-rejestracją.

Powiem krótko: oprogramowanie Gabinet.gov.pl to porażka. Zostało stworzone jeszcze przez ministra Cieszyńskiego na potrzeby zarządzania e-receptami przez np. lekarzy-emerytów czy lekarzy prywatnie praktykujących, którzy przyjmują raz tygodniu kilku pacjentów. Wiadomo było, że ci lekarze nie będą kupowali całego oprogramowania do gabinetów. Obecnie Gabinet.gov.pl służy do e-rejestracji na szczepienia przeciwko HPV. I jest to tragedia. Proces dokumentowania szczepień jest tak skomplikowany, zabiera tyle czasu, że placówki rezygnują z uczestniczenia w programie. Innymi słowy - Gabinet.gov.pl to nie jest oprogramowanie do zarządzania e-rejestracją. Jeśli dyrektor szpitala nakaże paniom z rejestracji korzystanie z Gabinet.gov.pl, to polegnie. Nikt nie będzie chciał tego robić. Program zawiesza się, nie działa, generalnie nie jest dostosowany do codziennego użytkowania.

Widzi Pani jeszcze jakieś "czerwone flagi" w pomyśle e-rejestracji?

Uważam, że sama idea jest bardzo dobra i potrzebna. Ale problemem może być pewien mentalny opór przed "nowym" w środowisku medycznym. Wszelkie zmiany budzą w ludziach bunt. I bardzo wyraźnie obserwowaliśmy to w przypadku wprowadzania e-zwolnienia czy e-WUS-ia. Tymczasem dziś już nikt tego nie pamięta, robimy to automatycznie. I podobnie będzie z e-rejestracją - musimy przejść te wszystkie etapy. I im szybciej to zrobimy, tym lepiej.

Czy e-rejestracja ma sens w POZ-tach?

W opiece koordynowanej mamy inne rozwiązania. Nie czekamy, aż pacjent sam się zarejestruje (choć też ma taką możliwość, oczywiście), tylko wysyłamy skierowania np. na badania ultrasonograficzne do podmiotów, z którymi współpracujemy. I ten podmiot potem oddzwania do pacjenta i go umawia. To jest nie tylko ułatwienia życia pacjentowi, ale wręcz zagwarantowanie, że jest on "dopilnowany". Minimalizujemy sytuacje tego typu, kiedy pacjenci przychodzą po pół roku i mówią, że nie mieli czasu, aby się umówić.