Sobota, 20 kwietnia 2024r.

Uwaga! Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych

Jeśli nie masz 18 lat, nie powinieneś jej oglądać

Opuść stronę Zobacz stronę

Pedofil nie pokaże w celi "białka". Tego się boi. To ukrywa... W jakich warunkach siedzą przestępcy seksualni w polskich więzieniach?

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

W internecie często pojawiają się komentarze na temat tego, jak wygląda życie pedofilów w polskich więzieniach. Że ich los za kratami jest ciężki i że inni skazani wymierzają im w celach "więzienną sprawiedliwość". Internauci piszą o szykanach, pobiciach, a nawet gwałtach na pedofilach. O to, jak jest naprawdę, zapytaliśmy funkcjonariusza więziennego, który pracuje z więźniami skazanymi za przestępstwa seksualne wobec dzieci.

Jaki los w więzieniu czeka Tomasza M., zabójcę 11-letniego Sebastiana? Rozmawiamy o tym z funkcjonariuszem Straży Więziennej. Foto: - / BRAK

Wyzywanie, bicie, gwałcenie... Widział pan w internecie film "Nie sąd cię skaże pedofilu" Atheny Sawidis z 1998 roku?

Jacek, funkcjonariusz Służby Więziennej z kilkunastoletnim stażem: Tak, jakiś czas temu rzucił mi się w oczy.

Jest tam taka scena, gdy pedofil idzie po więziennym korytarzu, a spoza kadru słychać głosy innych więźniów: "poszła stąd k***a, zboczeniec, nie masz kogo gwałcić, teraz ciebie będą gwałcić". Potem słychać szyderczy śmiech. Z tego filmu wynika, że pedofile w latach dziewięćdziesiątych po prostu nie mieli życia w więzieniach. Teraz też tak to wygląda? Czy tacy skazani wciąż siedzą z grypsującymi i są gwałceni?

Teraz takiej opcji nie ma. Czasem zdarzają się przypadki, że więzień ukrywa, za co został skazany i mówi, że jest osobą niegrypsującą, czy też grypsującą i chce trafić do celi z grypsującymi, ale więźniowie dobrze sprawdzają kto i za co siedzi. Po wejściu gościa do celi pytają go o białko...

O co?

O dokument, w którym wszystko widać czarno na białym. Orzeczenie sądu z wyrokiem. Więzień ma w nim podany artykuł, na mocy którego został skazany. Jak jest tam wiadomy paragraf to wszystko staje się jasne (najczęściej jest to art. 200 Kodeksu Karnego - red.). A jak więzień mówi, że zgubił papiery, zaczyna się dociekanie... Bo pedofile z reguły nie trzymają tych dokumentów przy sobie.

Wyrzucają je, niszczą. A jak papierów nie ma, to więźniowie zaczynają sprawdzać swoimi kanałami, kim jest nowy. I dość szybko się tego dowiadują. Poprzez telefony robią też swój „wywiad środowiskowy” - kto go zna, z kim trzymał na wolności etc. Najczęściej takie ukrywanie swojej przeszłości jest krótkotrwałe i niewiele ostatecznie daje.

Często zdarzają się przypadki ukrywania przyczyn wyroku?

Są marginalne, bo my przecież widzimy w papierach, za co ktoś został skazany i z reguły mu mówimy, jakie są dla niego zagrożenia i przewidywane sytuacje. Często skazani za pedofilię na samym wstępie sami proszą o osadzenie w celi tzw. chronionej. I to dostają. Jak zaczynałem służbę, to było w tym więcej takiej bym powiedział brutalności, wulgarności. Szerzej funkcjonowało pojęcie takiego gościa jako „cwela”, jego celi jako „cwelowni”, zdecydowanie pośledniejszej kategorii. Ale humanitaryzm postępuje i nawet takie nazewnictwo zmieniło się na rzecz: „ochronki”. Dla mnie nie ma zasadniczej różnicy, czy przyjmuję złodziejaszka, mordercę czy kogoś z artykułem dla pedofila. To już ocenił sąd, wyrok zapadł, ja odpowiadam tylko za jego wykonanie. Moim głównym zadaniem jest zapewnienie mu bezpieczeństwa. Nie mogę sobie pozwolić na wolnoamerykankę i dokonywanie samosądów w więzieniu. Moją pracą jest to, żeby do tego nie dopuścić. Więźniowie nie są od wymierzania „sprawiedliwości”.

"Gazeta Wyborcza": Optyk-morderca trafił najgorzej jak mógł. To więzienie w więzieniu!

Jaki los czeka pedofila w więzieniu?

W ilu osobowych celach siedzą pedofile?

Jednoosobowych, jeśli tego chcą i mają na to pozytywną opinię psychologa. Poza tym w dwu-, trzy-, cztero-, pięcio-, czy nawet dziewięcioosobowych. Nie ma tu reguły, zależy to od możliwości, powiedzmy architektonicznych, jednostki, w sensie zakładu, budynku. Skład osobowy w celach staramy się tak dobrać, by pedofilom nie działa się krzywda. Im lepiej ich ze sobą dobierzemy, tym mamy spokojniejszą pracę. Im mniej problemów, tym lepiej i dla nich, i dla mnie.

A kiedy i jak dowiadujecie się, że do więzienia przyjeżdża pedofil?

Z systemu informatycznego. Wtedy mówimy, że przyjedzie "ochronka". Przygotowujemy pedofilowi miejsce w celi, gdzie siedzą podobni do niego. Tam jeden nie rozlicza drugiego, bo odbywają karę za to samo. Ten system działa dość dobrze. Przez kilkanaście lat pracy nie spotkałem się z przypadkiem, żeby osoba odbywająca karę za tego typu przestępstwo była źle traktowana przez innych więźniów, a przełożeni udawali, że nie widzą problemu.

Czy to oznacza, że nie ma już przemocy w więzieniach?

Oczywiście, że jest. Osadzeni dopuszczają się przemocy wobec siebie i wobec funkcjonariuszy. To są mężczyźni zamknięci ze sobą 23 godziny na dobę (bo godzinę spędzają na spacerniaku). Między nimi buzuje. W dodatku tu nie przychodzą ludzie o wysokich standardach moralnych, tylko przestępcy, którzy na swoim koncie mają nierzadko okropne zbrodnie. Trudno się po nich spodziewać spokojnych zachowań. Mogą zrobić coś tobie i innym. I to wszystko właśnie sprawia, że nie możesz umożliwić tym ludziom samosądu. Czasami czytam w internecie jakieś artykuły, że gdzieś tam w Polsce jakiś pedofil coś zrobił, złapali go, skazali i trafił do więzienia. A pod spodem czytam komentarze internautów: jak tam trafi, to nie będzie miał lekko, zajmą się nim w celi itp. Mam wtedy ochotę zalogować się na taki portal i napisać, że generalnie to... włos mu z głowy nie spadnie. I tak jest za wyjątkiem... incydentów, ale to może być taki sam incydent, jakby ktoś palił papierosy w parku ze znajomymi i jeden drugiego popchnie lub szturchnie albo da mu pięścią w nos. W takich incydentach nie chodzi o paragraf, na podstawie którego kogoś skazano, bo przecież pedofile często siedzą z pedofilami. Chodzi o czynnik ludzki. Ktoś po prostu z kimś się nie dogadał, ktoś był słabszy. Więźniowie czasem zachowują się jak kurczaki. Grupa się obserwuje. Gdy jeden jest słabszy, reszta stada go zadziobie, pogoni od siebie.

Tak więźniowie "powitali" lubieżnego optyka?! To nagranie przeraża, ale jest też drugie dno...

W więzieniu jest praca, której pedofile nie wykonują. To by nie przeszło

Kto jeszcze trafia na ochronkę?

Kiedyś to byli właśnie pedofile i skazani za przestępstwa na tle seksualnym, głównie za gwałty, molestowania. Kierowani byli tam też więźniowie skazani za znęcanie się nad osobami słabszymi, dziećmi, rodzicami, najbliższymi. Tacy ludzie w więzieniu są traktowani podobnie jak pedofile. Ale teraz to się zmieniło. Na ochronkę trafiają też więźniowie, którzy o to poproszą. Oni przychodzą i mówią: panie, ja już nie chce siedzieć w normalnej celi, głupoty gadają, dokuczają mi. Chcę iść tam, gdzie ludzi jest mniej, być w innej grupie spacerowej. I tacy też trafiają na ochronkę, chociaż nie popełnili odrażających czynów. Po prostu nie radzili sobie w grupie z innymi więźniami, albo się zapożyczyli u innych i nie są w stanie tego długu zwrócić. Więc są „przeganiani” w inne towarzystwo. Albo jacyś chorzy: HCV, przewlekle chorzy dermatologicznie, albo na przykład mniej zadbani higienicznie, ci co uparcie nie chcą się myć itp. No i co do zasady często byli funkcjonariusze, bo i tacy trafiają czasem do więzienia. Ale bywają i ex-mundurowi, którzy siedzą na ogólnych celach, a w danym rejonie nikt ich nie zna, więc zakładają, że nikt ich nie rozpozna. Ale wiadomo, zdarzy się transport z drugiej strony kraju i w celi nagle się znajdą zatrzymany i jego zatrzymujący, nieprzyjemne akcje mogą być, trzeba wtedy szybko reagować. Ochronka ma wyjścia na spacer w innych godzinach niż reszta więźniów, wychodzi też na świetlicę, gdy nie ma tam innych osadzonych, do kantyny wychodzi w innej grupie, do telefonu też. Generalnie powinna być odseparowana od reszty.

Czyli pedofile nie mają kontaktu z innymi więźniami?

Czasem mają.

Kiedy?

W pracy. Jest nacisk na pracę więźniów i coraz więcej ich pracuje, są hale produkujące meble, artykuły przemysłowe, odzież, dużo skazanych wychodzi do zatrudnienia, sporo więcej niż jeszcze kilka lat temu i ta liczba rośnie. Kiedyś ramy były bardzo sztywne i był czas, kiedy ta izolacja była pełna. Teraz to nie wygląda tak, że więźniowie odwracają się zupełnie od tych ludzi z ochronki i traktują ich jak pariasów, ludzi jak z jakiejś indyjskiej kasty, których dotknięcie skutkowało dużymi problemami. Kiedyś odruchowe podanie ręki pedofilowi w jakiejś przypadkowej sytuacji na korytarzu oznaczało, że ty też jesteś nieczysty i trafiasz tam, gdzie siedzi on. Obecnie taka sytuacja nie musi być obligatoryjna, często tak jest, ale już nie zawsze. No ale nie ma też tak, że jest: cześć, cześć i sobie dyskutujemy. Jakiś dystans jest. Teraz, ponieważ na ochronce siedzą nie tylko pedofile, to w czasie pracy więźniowie czasem coś podejrzewają, ale pewności nie mają i zdarza się, że goście skazani za morderstwo i pedofile pracują razem. I się dogadują. Może to nie jest przyjaźń, ale koegzystują. Niektórzy tylko trzymają się jeszcze tych starych zasad grypsery, ale to już jest promil. Teraz jest inny problem między osadzonymi niż to, za co siedzisz.

Jaki?

Status majątkowy. Biedni mają słabo, chyba że są silni, niekoniecznie fizycznie, bardziej mentalnie. Natomiast majętni cieszą się szacunkiem. Jeżeli taki pedofil ma dochody z zewnątrz, jeżeli jest w stanie sobie poradzić, być samowystarczalny, pójść raz na jakiś czas do kantyny, to nawet grypsujący jest w stanie pożyczyć od niego papierosy i jeszcze je oddać. To coś, czego kiedyś, jeszcze parę lat temu, kompletnie nie widziałem. Teraz granice się zacierają. Grypsujący i pedofile wciąż nie siedzą razem w celach, nie wychodzą razem na spacery, ale na korytarzu się mijają, czasem razem pracują i nie dochodzi do samosądów. Z tym że mówimy o kontaktach, powiedzmy, pomiędzy grypsującymi a osadzonymi w „ochronkach”. Jednak oficjalnie między grypsującymi a pedofilami kontaktów nie ma. Przecież skazany za „kulawy” artykuł nie chwali się, za co odbywa karę, a ja też tego nie wyjawiam osadzonym, więc to czasami jest taki teatr wzajemny.

Czy pedofile pracują np. w kuchni?

Nie. Tej pracy nie wykonują. To by się mogło nie spodobać i spowodować gwałtowne i niekontrolowane reakcje w wypadku ujawnienia, a w kuchniach jest za dużo narzędzi, którymi można zrobić komuś krzywdę, więc decyzja o zatrudnieniu takiej osoby jest solidnie dyskutowana wcześniej. Pamiętam te czasy, że więźniowie rozdający posiłki nie chcieli mieć z nimi żadnego, nawet najmniejszego kontaktu. Chronieni wychodzili z celi. Wynosili z niej stół i ustawiali na nim swoje talerze. Potem wchodzili do celi. Przychodziła grupa funkcyjna. Nakładała im jedzenie. Odchodziła. Wtedy chronieni wychodzili i zabierali swój posiłek. Wszystko odbywało się bez kontaktu z innymi. Teraz nie ma już czegoś takiego. Skazani roznoszący posiłki wiedzą, które to są cele chronione, ale podchodzą do nich jak do innych cel. Jedno się tylko nie zmieniło. Skazani za pedofilię wciąż nie roznoszą posiłków. No ale nie musi tak być w całej Polsce, ja mówię o swojej jednostce.

Jak chroniony jest Tomasz M., zabójca 11-letniego Sebastiana?

Jakiś czas temu głośna jest sprawa zabójstwa 11-letniego Sebastiana z Katowic. Jego morderca trafił do aresztu. Czy w areszcie też będzie chroniony tak jak w więzieniu?

Nawet bardziej. W aresztach jest większa izolacja. Tam więźniowie są od siebie izolowani, by zapewnić sprawny przebieg śledztwa. By nie wymieniali się informacjami. Ale zdarza się, że przechodzą tam informacje z zewnątrz, pocztą pantoflową, np. że w "Wiadomościach" ktoś rozpoznał mury aresztu, do którego trafił ten czy inny pedofil. Ta poczta pantoflowa działa czasami lepiej niż sieć komórkowa. Chłopa jeszcze nie było nigdzie widać na spacerniaku, a już cały areszt krzyczy na jego temat. No i wtedy trzeba o niego bardziej dbać. Ale przykładowo, czasem taka osoba dostanie duży wyrok. Powiedzmy, że za morderstwo dziecka. Co powie w celi, jeśli nie będzie usilnie naciskana okazanie wyroku? Że siedzi „za głowę”, ma 10-15-25 lat wyroku. I może mieć spokój, jeśli nie wyda się, że to morderstwo dziecka. Mało tego: dla części osób zdemoralizowanych taka osoba może posiadać coś na kształt szacunku. Wiem, że pewnie trudno to zrozumieć osobom, które nie mają problemów z prawem.

Ale rozumiem, że tak jest wtedy, gdy się nie wyda, kto był ofiarą zabójstwa. A gdyby ten człowiek, który zabił 11-letniego Sebastiana, trafił do pańskiego więzienia, mógłby w nim wybuchnąć bunt? Co oznacza taki "gość" w zakładzie?

Dla nas to oznacza przede wszystkim więcej pracy. Obowiązki służbowe nakładają na mnie konieczność wizytowania celi raz dziennie. I ja to robię. Raz dziennie w celi jestem. Jeśli jest to osoba medialna, no to muszę być w tej celi dwa razy dziennie. I starać się nie dopuszczać do eskalacji wewnętrznego napięcia. Bunty są sporadyczne w dzisiejszych czasach. Raczej miejsce ma wykrzykiwanie różnych obraźliwych słów z okien. Ale co za tym idzie? No nic. Najwyżej taka osoba będzie rzadziej wychodziła na plac spacerowy. Swoją drogą zastanawiające jest, jak osadzeni dowiadują się, że taki więzień jest akurat na spacerze. Na oknach są przesłony, nie widać przez nie spacerniaka. A oni wiedzą i krzyczą.

Zetknął się pan z taką sytuacją, że sami strażnicy nie mogli wytrzymać z pedofilem? Że czuli wstręt? Co wtedy robili?

Mnie samemu czasem jest ciężko, gdy czytam akta skazanego i są tam podane takie szczegóły przestępstwa, których telewizja nigdy nie pokazuje. To są takie rzeczy, od których włos się na głowie jeży i robi się niedobrze. Skala okrucieństw zadawanych innym jest momentami niewyobrażalna. Ciężko jest z takim facetem potem pracować, ale co ja mam zrobić. Po prostu trudno mi wykrzesać jakieś większe pokłady empatii dla niego, ale muszę z nim pracować i staram się robić to jak najlepiej. Po latach przywykasz do tych ludzi i obojętniejesz, stykając się z taką osobą od dłuższego czasu, więc w ogóle o tym, co zrobił, nie myślisz.

A wierzy pan w resocjalizację pedofilów w polskich więzieniach? Czy mają oni dostęp do lekarzy i terapii? Czy może wychodzą z więzienia i są tacy sami?

Mieliśmy chłopaka w jednostce, który siedział za molestowanie nieletnich, zbieranie materiałów pedofilskich. Gdy był u nas, to się przyznał do tego, co robił. Mówił, że tego żałuje. Nie wiem, czy to był szczery żal. Pojechał w końcu na terapię. Liczył na to, że mu to pomoże. To oczywiście zależy od konkretnej osoby. Od celu podjęcia terapii. Czy to ma być wyleczenie, czy może taka kalkulacja... "terapia skończona, wychodzę na wolność i robię, co chcę". Pedofilia to choroba. Myślę, że terapia może przynieść pewien skutek. Na pewno musi być chęć zmiany, ale nie zawsze ta chęć pozwala pokonać dysfunkcje, które w określonym organizmie występują. Niektórzy mi mówią: panie, ja nie chcę tego robić, ale to robię.

A czy ktoś w więzieniu bywa traktowany gorzej niż pedofile?

Myślę, że ci, co donoszą. Artykuł artykułem, ale jeśli ktoś donosi administracji na innych, może mieć gorzej od pedofilów. Oczywiście mamy sporo informacji od takich osób i staramy się chronić nasze kontakty. Nigdy ich nie wydajemy. A jeśli więźniowie rozpracują donosiciela na podstawie swoich podejrzeń, to... jego los może być ciężki. To jest śliski grunt i działać trzeba z dużą ostrożnością.

Rozmawiał: Tomasz Kuzia. Imię rozmówcy, funkcjonariusza Straży Więziennej, zostało zmienione na jego prośbę. Tekst pierwszy raz ukazał się na stronie Fakt.pl 29.05.21. Był jednym z najczęściej czytanych tekstów na naszej stronie w 2021 roku.

ZOBACZ FILM "Nie sąd cię skaże pedofilu"

14-latka zgwałcona na randce w Chorzowie. Skandaliczna decyzja sądu

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji