Kolejny człowiek Morawieckiego na celowniku. Bo mógłby się stać "małym szeryfem"

Jacek Gądek
Kolejny człowiek premiera Mateusza Morawieckiego na celowniku. Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry, ale też wicepremier Jacek Sasin i prezes NBP Adam Glapiński chcieliby usunąć ze stanowiska Tomasza Chróstnego, szefa UOKIK-u - ustaliła Gazeta.pl. Premier broni swojego współpracownika i jak do tej pory nie przystał nawet na zainstalowanie mu zastępcy.
Zobacz wideo Senator Jan Maria Jackowski o ustawach covidowych: Błędy zostały poczynione przez obie strony

- Chróstny zawadza "ziobrystom" — słyszymy od zorientowanej w kulisach osoby.

Inny rozmówca, ważny polityk obozu rządzącego: - Wiele osób by chciało się go pozbyć. Jacek Sasin i Adam Glapiński też by go chcieli zastąpić kimś bliższym sobie.

Nasi rozmówcy wymieniają, że "tym kimś" jest prof. Mariusz Golecki, obecny Rzecznik Finansowy (to urząd, który ma pomagać klientom instytucji finansowych). Co ciekawe, rząd miał jeszcze niedawno plany, by UOKiK wchłonął Rzecznika Finansowego — z tego pomysłu jednak zrezygnowano.

Więcej informacji z polityki na stronie głównej Gazeta.pl.

W przymiarkach przewinąć miał się początkowo wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, ale transfer z fotela wiceministra sprawiedliwości i zarazem posła do gabinetu prezesa UOKiK jest praktycznie wykluczony. To dlatego, że musiałby się on zrzec mandatu, a tego "ziobryści" by nie chcieli. Ponadto stanowisko wiceministra sprawiedliwości w hierarchii SP jest więcej warte niż szefa UOKiK-u.

Tomasz Chróstny to człowiek Mateusza Morawieckiego — jemu zawdzięcza stanowisko. Choć UOKiK brzmi nudno, to jest to ważny — także politycznie — urząd. Może bowiem stopować fuzje i przejęcia największych firm, w tym medialnych. Prezes Urzędu dał np. zgodę na przejęcie mediów regionalnych przez PKN Orlen, ale już zakazał przejęcia Radia Zet przez Agorę (według spółki "decyzja UOKiK była podjęta z naruszeniem i zasad prawa, i wszelkich regulacji". Agora wystąpiła wobec tego na drogę sądową).

UOKiK może także występować w interesie milionów klientów największych firm. Do kompetencji prezesa UOKiK należy również kształtowanie polityki antymonopolowej i polityki ochrony konsumentów oraz opiniowanie projektów pomocy publicznej. To dobre miejsce do prowadzenia polityki, jeśli tylko ktoś chce je tak wykorzystać. Prezes UOKiK-u ma bowiem narzędzia do tego, aby być "małym szeryfem".

Monopol na bycie "szeryfami" chciałaby mieć Solidarna Polska. - "Ziobryści" chcieliby doprowadzić do wyrzucenia Chróstnego z UOKiK. Ziobro chodzi do Jarosława Kaczyńskiego i skarży się na niego — mówi jeden z informatorów.

Z Chróstnym chętnie rozprawiłby się także prezes NBP prof. Adam Glapiński, który chciałby mieć większe wpływy w nadzorze gospodarki — zwłaszcza że jego wychowanek Marek Chrzanowski po aferze stracił fotel przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego na rzecz człowieka Morawieckiego — Jacka Jastrzębskiego. Z kolei wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin ma dodatkowy motyw, bo jest ostro skonfliktowany z premierem i walczy o przejęcie strefy wpływów premiera.

Wedle naszej wiedzy krytycy Chróstnego chcieli zainstalować zastępcę szefa UOKiK-u, ale póki co Chróstny się na to nie godzi, a premier nikogo nie chce mu dokooptować.

"Ziobryści", a zwłaszcza Warchoł, i Chróstny mają na pieńku. Powodem spięcia jest projekt ustawy o walce z lichwą (wysoko oprocentowanymi pożyczkami). Projekt ten jest dla wiceministra sprawiedliwości bardzo ważny. 19 października br. na stronach Rządowego Centrum Legislacji opublikowano informację o starcie rządowych prac nad projektem antylichwiarskiej ustawy. Projekt wprowadza m.in. stały limit kosztów pozaodsetkowych, co zmniejszyłoby dochody firm pożyczkowych. Projekt ma też wprowadzić nadzór KNF nad firmami pożyczkowymi.

W Polsce już obowiązuje ustawa o walce z lichwą — uchwalono ją w 2016 r. Ale nie spełniła oczekiwań Ministerstwa Sprawiedliwości. Pod koniec poprzedniej kadencji (2015-19) resort przygotował więc nowelizację. Jednak wraz z wyborami parlamentarnymi projekt automatycznie trafił do kosza. Przez ostatnie miesiące Warchoł pracował nad nowym projektem.

Ministerstwo Sprawiedliwości chciałoby ten projekt szybko przeforsować w Sejmie. Tymczasem w opiniach dla Komitetu Stałego rządu projekt ostro skrytykowali ludzie Morawieckiego — Olga Semeniuk z Ministerstwa Rozwoju i Piotr Patkowski z Ministerstwa Finansów. Również opinia samego prezesa UOKiK Tomasza Chróstnego była bardzo krytyczna. UOKiK wytknął m.in., że projekt nie reguluje funkcjonowania lombardów, przez co ustawa byłaby łatwa do obejścia. O ile Chróstny chciałby, aby prace nad prawem dot. firm pożyczkowych i lombardów trwały jednocześnie, to Warchoł woli już uchwalać swoją ustawę, a lombardami zająć się później. Ludzie premiera optują za szerokimi konsultacjami, co ustawę opóźni albo wręcz doprowadzi do tego, że w ogóle nie wejdzie ona w życie.

Słowem: obóz Morawieckiego zwalcza projekt, a "ziobryści" go forsują. Jeśli projekt upadnie, to Solidarna Polska dostanie do ręki argument, że premier broni lichwiarzy, a nie ludu. - Wygląda to jak pułapka na Morawieckiego — mówi zorientowana w tej batalii osoba.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.