Przyczyną ostatnio ujawnionych problemów koncernu jest jego powołana zaledwie w 2022 r. szwajcarska spółka – Trading Switzerland, o której większość Polaków zapewne po raz pierwszy usłyszała na konferencji Donalda Tuska na początku marca.
Polska może mieć problemy
– Istnieją uzasadnione obawy, że w związku z działalnością tej spółki Polska będzie narażona na bardzo poważne kłopoty – mówił Tusk. Jego zdaniem nie będą na nie narażeni członkowie zarządu tej spółki, którzy zagwarantowali sobie po 2 mln wynagrodzenia rocznie.
– Mimo ostrzeżeń kierowanych pod adresem członków rządu Mateusza Morawieckiego, jeśli chodzi o charakter, działalność i obsadę tej spółki, nie zdecydowano się na skuteczną interwencję i pan Obajtek przeprowadził to, co zamierzał – mówił premier. A ci, którzy ostrzegali w tej sprawie, stracili jego zdaniem pracę.
Tusk musiał już wiedzieć, że pod nowym kierownictwem zaprosił prezesa swojej szwajcarskiej spółki Awada S. do Polski pod pretekstem ustalenia planów działań. Pod koniec lutego miał on zostać zatrzymany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego i – jak ustalili reporterzy Radia Zet – przewieziony do Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy, gdzie przedstawiono mu zarzuty wyłudzania VAT, udziału w grupie przestępczej, prania pieniędzy, a także poświadczenia nieprawdy w dokumentach. Sprawa ma dotyczyć karuzeli vatowskiej z lat 2008-2013 i fikcyjnego obrotu m.in. wyrobami stalowymi poprzez słupy, czyli podstawione osoby lub spółki.
Orlen liczy straty
PKN poinformował w środę, że jego szwajcarska spółka córka przedpłaciła zakup ropy i produktów ropopochodnych i nie dostała towaru ani nie ma szans na zwrot pieniędzy.
Zaskoczenie było podwójne: inwestorzy giełdowi dziwili się skalą straty, a część ekspertów rynku paliwowego, że spółka wpłaciła zaliczkę na ropę. Tego rodzaju transakcje zawiera się zazwyczaj przy współpracy banków, które zwalniają przeznaczoną dla dostawcy zapłatę dopiero wtedy, gdy zamawiający otrzymuje towar.
"Wał czy frajerstwo? – pytał w mediach społecznościowych Sławomir Mentzen z Konfederacji. – Sasin wydał 70 mln zł na wybory, które się nie odbyły, a Obajtek wydał 1,6 mld zł na ropę, której nie było".
Emocje budzi też fakt, że szef szwajcarskiej spółki u miał być wypuszczony za poręczeniem 250 tys. zł. Oburzyło to byłego ministra spraw wewnętrznych w pierwszym rządzie PiS Janusza Kaczmarka, który reprezentuje byłego prezesa Lotosu Pawła Olechnowicza. "1,6 mld strat, wyłudzanie, pranie brudnych pieniędzy i wobec tego podejrzanego poręczenie. Wobec prezesa Lotosu Olechnowicza w 2019 r. za wydumane straty 300 tys. wniosek o areszt. Sąd wyśmiał dowody i wniosek. Czy ktoś w prokuraturze poniesie odpowiedzialność?" – pytał na portalu X.
Nie jest pewne, czy gdy Tusk mówił, że Polska może mieć problemy z powodu szwajcarskiej spółki u, miał na myśli tylko finansowe kwestie, czy również wizerunkowe. Czy mogą być związane z omijaniem sankcji nałożonych na Rosję?
Prokuratorzy na tropie
Roman Giertych (KO) już zapowiedział, że poprosi prokuratora generalnego o wyjaśnienie, co prokuratura zrobiła w sprawie ujawnionej przez straty. A Agnieszka Pomaska (KO) poinformowała, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie na nowo podjęła śledztwo związane z podejrzeniem o omijanie ustawy kominowej i zawyżania wynagrodzeń we władzach Orlenu.
Warszawska prokuratura sprawdzi też, na zlecenie byłego prezesa Obajtka, kto założył mu w gabinecie podsłuch, o którym napisał Onet, i czy zrobili to agenci CBA.
Najwięcej pracy ma płocka prokuratura, która w styczniu wszczęła postępowanie w sprawie połączenia Orlenu z Lotosem i podejrzeń o manipulowanie cenami paliw przed ostatnimi wyborami do parlamentu.
Pierwsze zawiadomienie dostała na początku 2023 r. – z Prokuratury Okręgowej w Warszawie, ta otrzymała je od Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz, do której to złożyła je posłanka Pomaska. Zwracała uwagę, że w ramach połączenia PKN Orlen i Lotosu istnieje podejrzenie doprowadzenia do szkody wysokich rozmiarów. Potem wpłynęło drugie zawiadomienie złożone przez posła Michała Kobosko.
Gdy prokuratorzy wystąpili do Orlenu o wydanie stosownych dokumentów, koncern długo odmawiał współpracy i dopiero w czerwcu 2023 r. przekazał 6,5 tys. stron materiałów, ale w języku angielskim.
– Powołaliśmy kilkunastu biegłych, by je przetłumaczyć, ci ludzie musieli znać doskonale język angielski, i to ten specjalistyczny – biznesowych umów. Jeszcze w trakcie analizowania spływających tłumaczeń uznaliśmy na przełomie roku, że trzeba natychmiast wszcząć postępowanie, ponieważ istnieje uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa – mówi Monika Mieczykowska kierująca płocką prokuraturą.
17 stycznia wszczęto postępowanie w sprawie podejrzenia o manipulowanie cenami paliw, co mogło narazić PKN Orlen na szkodę. A wkrótce potem, 22 stycznia, postępowanie w sprawach połączenia PKN Orlen z Lotosem i podejrzenia narażenia skarbu państwa na szkodę wielkiej wartości.
Na tropie prokuratorów
Do wcześniejszych zawiadomień dochodziły kolejne. Trzy złożyły osoby fizyczne, ale ich zawiadomienia praktycznie były jednozdaniowe, więc niewiele wniosły do sprawy. Kolejne złożył senator Stanisław Gawłowski w imieniu pięciu senackich połączonych komisji, które wyjaśniały nieprawidłowości związane z połączeniem PKN Orlen i Lotosu. Pomocny był zdaniem prokuratorów dołączony do zawiadomienia stenogram z posiedzeń komisji, który zawierał wiele zgłoszonych przez ekspertów zastrzeżeń do przebiegu połączenia obu paliwowych spółek i związaną z tym konieczność sprzedaży części ich majątku w ramach ustalonych z Komisją Europejską środków zaradczych.
Gawłowski publicznie skrytykował tempo działania płockiej prokuratury i poprosił prokuratora generalnego Adama Bodnara o audyt tego postępowania.
Sprawą Orlenu zajmuje się od grudnia 2022 r., kiedy zwołał posiedzenie pięciu senackich połączonych komisji z licznym gronem ekspertów i przedstawicieli władz Orlenu i Lotosu. Zgłoszone wątpliwości dotyczące sprzedaży Rafinerii Gdańskiej Saudi Aramco, a także transakcji zawartych z Unimotem oraz węgierskim MOL, któremu sprzedano część stacji paliw w Polsce, były jego zdaniem tak jednoznaczne, że od razu poprosił Najwyższą Izbę Kontroli, by prześwietliła połączenie paliwowych spółek i jednocześnie złożył zawiadomienie do ówczesnego prokuratora krajowego Dariusza Barskiego.
– On przekierował je do prokuratury regionalnej, regionalna do okręgowej i… ślad zaginął. Przez ponad rok nie mieliśmy żadnej informacji dotyczącej tego, czy śledztwo zostało wszczęte. A tymczasem prokuratura ma 30 dni na podjęcie decyzji w tym zakresie – wyjaśnia Gawłowski. – Prokurator w całości krył prezesa Obajtka i całe PiS-owskie towarzystwo. Zamiast być rzecznikiem interesu publicznego, był adwokatem interesu PiS.
Gawłowski zapowiedział, że zwróci się jeszcze raz do prokuratora generalnego w celu wyjaśnienia, kto ponosi odpowiedzialność za zaniechania i czy zostały zabezpieczone dokumenty dotyczące fuzji, na które wcześniej prokuraturze wskazywał.
Zdaniem senatora ta transakcja to "kradzież majątku publicznego o skali największej w historii Polski". Wartość majątku Lotosu była wyższa niż cena jego sprzedaży o 5-7 mld zł, jak szacuje NIK. Sprzedano udziały w Rafinerii Gdańskiej za jej kwartalny zysk, a ten, kto je kupił, już odrobił sobie cenę sprzedaży.
– Wiadomo, że wszyscy na tym straciliśmy. Wiemy, kto przeprowadzał transakcję. Prokuratura powinna sprawdzić, kto przyjął niezależne korzyści – mówi senator Gawłowski. – Powinna też jak najszybciej powstać sejmowa komisja śledcza i sprawdzić każdy trop, nawet jeśli zaprowadzi on do Arabii Saudyjskiej, na Węgry czy do Rosji.
2 terabajty e-maili
Poza materiałami z senackich komisji płoccy prokuratorzy poznali też ekspertyzy postępowania przed Sądem Okręgowym w Łodzi z powództwa mniejszościowych udziałowców Lotosu, którzy przeciwstawiali się fuzji z Orlenem.
Dostali również zawiadomienie od NIK po upublicznieniu jej raportu na temat fuzji po kontroli ministerstw i innych instytucji państwa, bo Orlen odmówił współpracy w tej sprawie z Izbą.
Płocka prokuratura jako pierwsza zyskała więc dostęp do umów i innych dokumentów, których nikt wcześniej nie widział poza stronami transakcji i ich doradcami.
Dokumentów jeszcze przybyło, gdy prokuratorzy zlecili na początku marca Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeprowadzenie przeszukań w Orlenie.
Teraz dokumentacja w wersji elektronicznej liczy 33 279 plików zawartych w 8373 folderach o łącznej pojemności 73 gigabajtów. Zabezpieczone e-maile z poczty elektronicznej zajmują zaś 2 terabajty pamięci.
Sprawą zajmuje się zespół czterech prokuratorów, z których każdy prowadzi jeszcze inne śledztwa. Jednego z prokuratorów przeniesiono do Prokuratury Krajowej do zbadania Funduszu Sprawiedliwości.
Monika Mieczykowska wystąpiła do prokuratora regionalnego o przydzielenie do zespołu prokuratora, który zapełni tę lukę: – Jeżeli dołączy do nas, to będziemy mieli znowu dziesięcioosobowy zespół – bo z czterema prokuratorami współpracuje sześciu funkcjonariuszy ABW.
Prokuratura zabiega też o powołanie drugiego zespołu do spraw zaniżania cen paliw. Składałby się z tych samych prokuratorów, tylko byłby uzupełniony o innych funkcjonariuszy ABW.
To przyspieszyłoby prace. Funkcjonariusze zajęliby się przeszukaniami i zabezpieczaniem dokumentów i ich weryfikacją oraz przesłuchiwaniem części świadków, a prokuratorzy skupiliby się na analizie zawartości dokumentacji i przesłuchaniach świadków oraz wskazywaniu kierunków postępowania.
Pół tysiąca świadków
Tak zwany komitet wykonawczy Orlenu, czyli grupa osób powiązana z przygotowaniem i przeprowadzeniem fuzji, liczyła około 300 osób. Prokuratorzy wstępnie wytypowali z tego grona kilkadziesiąt osób, które chcą przesłuchać w pierwszej kolejności. – Ale co się tkniemy jakiegoś dokumentu, to pojawiają się kolejne nazwiska do przesłuchania z Orlenu lub Lotosu – mówią prokuratorzy.
Dostali już dokumenty z UOKiK i na ich podstawie wytypują osoby do przesłuchań.
Wątków w tym śledztwie jest mnóstwo. Trzeba ustalić, kto był pomysłodawcą połączenia Orlenu i Lotosu i czy było ono ekonomicznie uzasadnione. Dlaczego podczas sprzedaży zrezygnowano z trybu przewidzianego w ustawie o kontroli inwestycji zagranicznych? Wymaga ona uprzedniej opinii 22 instytucji państwowych, w tym czterech służb specjalnych. Zamiast tego zastosowano tzw. tryb covidowy i do całej operacji wystarczyła jedynie zgoda prezesa UOKiK.
Jak wyglądał przebieg całej fuzji? Na czym polegały środki zaradcze ustalone z Unią? Wyjaśnienia wymaga kwestia wyceny zbywanego majątku i czy powstała w związku z tym szkoda majątkowa. Czy nie doszło do niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez urzędników państwowych?
Był cud na Orlenie czy nie
Płocka prokuratura bada też sprawę cen paliw na stacjach Orlenu. Wszczęła śledztwo po doniesieniu dwójki akcjonariuszy Orlenu – osoba prywatna oraz poseł PO Witold Zembaczyński w październiku 2023 r. zawiadomili o podejrzeniu sprowadzenia niebezpieczeństwa wyrządzenia spółce szkody majątkowej.
Przed wyborami, gdy cena baryłki ropy na światowych giełdach rosła i kurs dolara się umacniał, paliwo w Polsce było stosunkowo tanie. Ceny mogły być zaniżone o jakieś 60-70 gr w stosunku do rynkowych. Wzmożony popyt, głównie we wrześniu i w październiku, miał doprowadzić do braków paliwa na stacjach i konieczności sięgnięcia do obowiązkowych rezerw strategicznych – co też będzie wyjaśniać prokuratura. Zawiadomił ją w tej sprawie Krzysztof Brejza, europoseł PO.
Przy okazji prokuratorzy sprawdzą również doniesienia medialne, czy paliwo z rezerw strategicznych rozwoziły cysterny wojskowe.
Na razie przesłuchano przewodniczącego Rady Cen Hurtowych Orlenu, która składa się z kilkunastu osób. Do przesłuchania może być łącznie blisko 100 osób z koncernu i około 50 ze spółek, które obracają paliwem, oraz Ministerstwa Klimatu i Środowiska, czy udzieliło ono ewentualnie zgody do sięgnięcia po rezerwy strategiczne.
Prokuratorzy w trakcie dotychczasowego śledztwa zgromadzili informacje od czterech spółek działających na polskim rynku paliwowym o tym, jak kształtowały swoje ceny, oraz od byłego zarządu PKN Orlen o zasadach prowadzenia polityki cenowej.
Zdaniem prokuratorów jest uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa, że ceny paliw były zaniżone sztucznie. Ale więcej będzie wiadomo dopiero po podaniu przez Orlen wyników za cały miniony rok – te będą zatwierdzone do końca czerwca.
Porównanie danych finansowych mogą zaciemniać kolejne odpisy Orlenu. Ten związany z brakiem ropy zamówionej przez OTS to już druga korekta zysku. Pod koniec marca koncern odpisał od wyników 10,2 mld zł ze względu na utratę wartości aktywów petrochemicznych.
"W ostatnim czasie obserwuje się pogłębiony negatywny wpływ czynników geopolitycznych na efektywność biznesu petrochemicznego. Ponadto koncern przewiduje, iż obniżona marżowość segmentu petrochemicznego może utrzymać się również w długim okresie" – wyjaśniał pod koniec marca Orlen.
Choćby przyszło tysiąc atletów
Na późniejszym etapie śledztwa trzeba będzie znaleźć biegłych sądowych, co może być o tyle trudne, że przy tak dużej transakcji trudno znaleźć prawnika, który nie byłby zaangażowany w ten proces – EY doradzał Orlenowi, KPMG ministrowi Jackowi Sasinowi, a BCG premierowi Morawieckiemu. Żeby wiedzieć, o co pytać biegłych, wcześniej trzeba będzie przejrzeć te ponad 33 tys. plików. I przeczytać 2 terabajty e-maili, co odpowiadać może kilkudziesięciu milionom stron zapisanych jako pliki PDF. "Choćby więc przyszło tysiąc atletów i każdy zjadłby tysiąc kotletów, i każdy nie wiem, jak się wytężał"… Samo przeczytanie korespondencji w tempie strona na minutę przez 10 godzin dziennie bez urlopu zajęłoby czterem prokuratorom kilka kadencji Sejmu.
– Rozważamy skorzystanie z zewnętrznych ekspertów lub programów do selekcji tak rozległych danych – mówi prokurator Mieczykowska.