Obserwuj w Google News

Sędzia Szmydt był promowany przez wiceministrów Ziobry? W Sejmie pokazano dokumenty

4 min. czytania
09.05.2024 11:51
Zareaguj Reakcja

W czwartek wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha udzielił Sejmowi informacji na temat przeszłości sędziego Tomasza Szmydta. Jak wynika z dokumentów, które zaprezentował polityk, kariera późniejszego uciekiniera była rozwijana w zawrotnym tempie, a wiceministrowie za czasów Zbigniewa Ziobry w trybie pilnym polecali przydzielanie Szmydtowi kolejnych funkcji.

Arkadiusz Myrcha o Tomaszu Szmydcie
fot. Sejm/YouTube, Wojciech Olkusnik/East News

Tomasz Szmydt i jego ucieczka na Białoruś przedmiotem prac Sejmu

Wśród spraw, którymi w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie zajmował się Tomasz Szmydt, były takie dotyczące np. odmowy wydania poświadczeń bezpieczeństwa w zakresie dostępu do informacji niejawnych. Prokuratura Krajowa poinformowała w środę, że zostało wszczęte śledztwo w sprawie brania przez Szmydta udziału w działalności obcego wywiadu na terenie Polski i Białorusi poprzez udzielanie temu wywiadowi informacji, co mogło wyrządzić szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, tj. o czyn z art. 130 par. 2 kodeksu karnego.

Redakcja poleca

"Jutro w Sejmie informacja w sprawie sędziego Tomasza Szmydta. Trwający od 2 dni festiwal odżegnywania się polityków PiS od tego uciekiniera, będzie miał ciekawą konfrontację z rzeczywistością" - zapowiadał w środę w mediach społecznościowych wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha. Polityk wszedł w czwartek po godz. 10:00 na mównicę i przekazał, że "do sprawy sędziego Szmydta musimy podejść z najwyższą powagą, bo jest to nie tylko historia człowieka zaangażowanego w aferę hejterską".

- Mamy do czynienia z tajemniczą historią człowieka, który w krótkim okresie zrobił karierę w systemie sprawiedliwości dzięki wsparciu polityków PiS. Mówię to z pełną odpowiedzialnością, nie w oparciu o jakieś swoje wewnętrzne przeczucia, tylko w oparciu o fakty i dokumenty zgromadzone w tej sprawie. Kariera sędziego Szmydta do pewnego momentu rozwijała się w sposób całkowicie normalny, do 2017 roku. To wówczas nastąpił pewien moment zwrotny i ta kariera zaczęła gwałtownie przyspieszać - mówił polityk.

Wiceminister sprawiedliwości Myrcha odsłania kulisy zawrotnej kariery sędziego Szmydta

Myrcha odnotował, że 8 maja 2017 roku sędzia Tomasz Szmydt rozpoczął delegację w Ministerstwie Sprawiedliwości w delegaturze zajmującej się komisją weryfikacyjną. - Kilka dni temu w jednej z wypowiedzi medialnych pan poseł Sebastian Kaleta stwierdził, że pan sędzia Szmydt był takim "bezfunkcyjnym urzędnikiem". Ale dziwnym trafem kiedy 8 maja zostały mu powierzone przez wiceministra Piebiaka funkcje głównego specjalisty w Departamencie Prawa Administracyjnego, to już dwa dni później sędzia Szmydt objął funkcję naczelnika w tym departamencie. Ten tzw. bezfunkcyjny sędzia... Przyznam, rzadko spotykana sytuacja, że ktoś po dwóch dniach delegacji obejmuje funkcję naczelnika, a - jak twierdzą politycy Suwerennej Polski - człowieka w ogóle nie znali - dziwił się wiceminister sprawiedliwości.

- No to jak to jest? Anonimowemu, delegowanemu sędziemu powierza się kierownicze funkcje w departamencie? Bardzo niepokojące zjawisko - ocenił. - Ale to był tylko początek. Kilka miesięcy po powierzeniu mu funkcji naczelnika do Departamentu Kadr w Ministerstwie Sprawiedliwości wpływa pismo z Departamentu Nadzoru Administracyjnego, które realizuje polecenie pana wiceministra Piebiaka o pilne przygotowanie dokumentacji na przedłużenie panu sędziemu delegacji do MS. "Proszę o potraktowanie sprawy jako pilnej"; tak pisał pan minister Piebiak - odczytał Arkadiusz Myrcha.

Polityk podkreślił, że to nie koniec zaangażowania ówczesnego wiceministra Piebiaka w rozwój kariery Szmydta. - W bardzo tajemniczych okolicznościach doszło do objęcia przez pana sędziego funkcji w Krajowej Radzie Sądownictwa. Zostały ujawnione nagrania, na których o panu Szmydcie państwa [ludzi PiS - przyp. red.] elity mówiły o nim jako o patriocie, wielkim przyjacielu, że jest człowiekiem biało-czerwonym. I w tych rozmowach padło wprost, że to Piebiak rekomendował wprost Szmydta do pracy w KRS, czyli najważniejszej instytucji stojącej na straży niezależności sądownictwa. Moglibyśmy zakładać, że to była zwykła gadanina dwóch osób o może nieistniejącej sytuacji, ale tak nie jest. W dokumentach znajduje się własnoręcznie poczyniona przez pana wiceministra Piebiaka notatka. "Proszę pilnie przygotować dokumenty do delegowania sędziego Szmydta do biura Krajowej Rady Sądownictwa". Pilne. Wszystko, co było związane z sędzią Szmydtem było pilne - przytaczał Myrcha, dodając, że pod wszystkim podpisywał się ówczesny wiceminister sprawiedliwości.

Wcześniej byłe kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości wypierało się znajomości z Tomaszem Szmydtem

- Dziś pan wiceminister się tego wypiera, ale dokumenty świadczą o czymś innym. To nie on jeden zasłania się dziś niepamięcią. Pan minister Wójcik powiedział: "nie znałem tego człowieka, nie natknąłem się na niego w MS". No ale dokumenty świadczą o czymś innym. Nie kto inny jak wiceminister Wójcik wystawia sędziemu Szmydtowi upoważnienie do dostępu do informacji niejawnych oznaczonych jako zastrzeżone - mówił Myrcha, pokazując odpowiedni dokument. - Albo wiceminister nie wiedział, komu udziela dostępu do informacji niejawnych, albo dziś próbuje wprowadzić Polki i Polaków w błąd, wiedząc, że to dzięki ich zaangażowaniu pan sędzia Szmydt mógł w sposób absolutnie bez skrępowania rozwijać swoje wpływy w wymiarze sprawiedliwości - ocenił polityk.

- Pan Zbigniew Ziobro twierdzi: "nie miałem z nim żadnego kontaktu". Ale w 2018 roku zostaje powołany przy nim zespół. [...]  W jego skład wchodzi także sędzia Szmydt. Skład tego zespołu dziwnym trafem pokrywa się z członkami grupy "Kasta-Antykasta". Mamy protokoły z tych posiedzeń, gdzie sędzia Piebiak i inni bohaterowie tej afery uczestniczą w normalnych dyskusjach razem z sędzią Szmydtem. Zostały mu stworzone wszystkie warunki do tego, aby mieć dostęp do materiałów dotyczących sędziów i asesorów, żeby był uwiarygodniony w polskim wymiarze sprawiedliwości w randze wysokich funkcji w Ministerstwie Sprawiedliwości. Nie ma sytuacji, że ktoś, kto jest anonimowy i zupełnie nieznany zrobiłby karierę w polskim wymiarze sprawiedliwości. Sędzia Szmydt jest dokładnie państwa wyrzutem sumienia. Pytanie tylko, czy to wynikało z zaniechania i niewiedzy, czy było to w pełni świadome, żeby temu człowiekowi pozwolić tak się rozkręcić w polskim wymiarze sprawiedliwości - zakończył Arkadiusz Myrcha.

Źródło: Radio ZET

Nie przegap